0:000:00

0:00

Skoro taran PiS-owskiej ofensywy na wolne sądy poseł Stanisław Piotrowicz wychwala "sędziów służalców" jako odważnych i wewnętrznie niezawisłych, bo wbrew swoim środowiskom poszli na współpracę z PiS w dziele destrukcji niezależnego sądownictwa, dlaczego nie pójść o krok dalej.

Wskazać więcej polityków i urzędników, którzy wykazali się podobnym "bohaterstwem" i w obliczu zmasowanej krytyki swoich środowisk, szerszej opinii publicznej i krytyki niezależnych od władzy instytucji, decydowali się na heroizm działania zgodnie z wolą rządu PiS.

Najświeżsi na tej liście herosów są właśnie "wewnętrznie niezawiśli" sędziowie pukający do dobijanego przez PiS Sądu Najwyższego, ale mają godnych poprzedników.

Termin naboru kandydatów do "dobrozmianowego" SN upłynął 30 lipca 2018. Jeszcze na początku lipca Stowarzyszenie Sędziów Iustitia proponowała masowe zgłaszanie się prawników w rozpisanym naborze i odwoływanie się do Naczelnego Sądu Administracyjnego w razie niepowodzenia.

Miało to z jednej strony przedłużyć proces przechwytywania SN przez PiS, tak, by nie doszło do tego przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE, z drugiej - było szansą na rzetelne rozpatrzenie potencjalnych kandydatur. Rząd błyskawicznie zareagował na tę groźbę obstrukcji i w kilka dni zmienił obowiązujące prawo.

Dzięki nowym ustawom sądowym PiS rękami kontrolowanej przez siebie KRS będzie mógł szybko i skutecznie obsadzić wakaty w Sądzie Najwyższym. I to w sposób równie transparentny, co wybór papieża przez zgromadzenie ogólne kardynałów.

Przeczytaj także:

Organizacje sędziowskie potępiają konkurs

W obliczu takiej sytuacji środowiska prawnicze całkowicie zmieniły zdanie w kwestii naboru. Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia nie wzywało wprost do bojkotu konkursu na stanowiska w SN. W swoim stanowisku z 22 lipca podkreśliło jednak, że jest on z prawnego punktu widzenia nieważny, ponieważ obwieszczenie prezydenta o naborze powinno być opatrzone podpisem premiera. Dodatkowo zaznaczono, że

"prawnicy czynnie zaangażowani w demontaż zasad demokratycznego państwa prawa oraz gwarancji należytej ochrony obywateli przez niezależne sądy, powinni liczyć się z poważnym zagrożeniem dla swojej zawodowej i obywatelskiej reputacji”.

Zdecydowanie ostrzej wypowiedziało się Stowarzyszenie Sędziów Themis. "Wobec niekonstytucyjnego i brutalnego przejęcia Sądu Najwyższego przez większość polityczną, udział w procedurach zajmowania miejsc w Sądzie Najwyższym jest działaniem bezpośrednio wspierającym łamanie Konstytucji RP" - czytamy w ich stanowisku.

„Nazwiska osób aspirujących do Sądu Najwyższego w warunkach stworzonego obecnie ustawowego bezprawia, staną się synonimem służalczości wobec systemu niszczącego państwo prawa i "odbierającego po kawałku" wolność obywatelom”.

Eksperci prawni Fundacji Batorego wprost zaapelowali o niebranie udziału w naborze na wolne stanowiska w SN. W swoim stanowisku piszą: „Osoby kandydujące na stanowiska sędziowskie w odpowiedzi na ogłoszone obwieszczenie Prezydenta nie powinny – z powodów prawnych i etycznych – godzić się na uczestnictwo w procedurze, u podstaw której leży naruszenie Konstytucji".

Oraz: "Czynny współudział w łamaniu Konstytucji i demontażu państwa prawa powinien być w przyszłości brany pod uwagę przy ocenie kwalifikacji etycznych do wykonywania prawniczych zawodów zaufania publicznego".

Kto się zgłasza do SN?

Naiwnością byłaby wiara, że wszyscy sędziowie w Polsce staną murem za konstytucją i zrezygnują z możliwości szybkiego zawodowego i finansowego awansu, jaki daje im "dobra zmiana". Zwłaszcza, że możliwości te dotyczą także osób wykonujących inne zawody prawnicze.

Do KRS wpłynęły do wtorku popołudnia 185 kandydatury. W tym m.in. aż 12 prokuratorów. 85 osób kandyduje do nowej Izby Dyscyplinarnej (tu zarobki mają byc o 40 proc. wyższe), do Izby Cywilnej 31 osób, do Karnej - 6, do nowej Izby Kontroli Nadzwyczajne i Spraw Publicznych - 63. Wśród kandydatów jest też jeden sędzia TK.

Wśród tych, których tożsamość nieoficjalnie udało nam się ustalić, jest wiele osób powiązanych ze Zbigniewem Ziobrą. KRS odmówiła ujawnienia teraz nazwisk kandydatów, ale obiecuje je ujawnić na tydzień, dwa przed posiedzieniem KRS w tej sprawie. Czyli we wrześniu.

Piotrowicz chwali "niezawisłych"

W obliczu zmasowanej krytyki procesu naboru do SN i gróźb infamii ze strony środowisk prawniczych, głos w obronie kandydatów postanowił zabrać ważny członek KRS i taran "reformy sądowniczej", poseł PiS Stanisław Piotrowicz. W wywiadzie dla Radia Maryja 30 lipca 2018 poseł-prokurator chwali ich postawę:

"Zarówno opozycja, jak i stowarzyszenia sędziowskie podejmowały próby nawet zastraszania sędziów, ażeby nie zgłaszali swoich kandydatur do Sądu Najwyższego. (...) Co do tych sędziów, którzy dali się zastraszyć – nie należy ubolewać nad tym, że takich wniosków nie złożyli, z tego względu, że sędzia niezawisłość powinien mieć w sobie, a więc odporność na wszelkiego rodzaju presję, w tym również na zastraszanie. Można powiedzieć, że

ci, którzy złożyli takie wnioski, pewien test już przeszli, bo wykazali się tą odpornością psychiczną, wykazali tę swoją wewnętrzną niezawisłość i – wbrew groźbom – zdeklarowali się i przedstawili swoje kandydatury do Sądu Najwyższego".

Niezwykły tok rozumowania - chwalić osoby, które decydują się przystąpić do skrajnie upolitycznionego konkursu, w którym rozstrzygać będzie niekonstytucyjnie obsadzona KRS w procesie, w którym nie ma skutecznego sposobu kontroli podejmowania decyzji przez organ (o czym pisaliśmy wielokrotnie, m.in. tu, tu).

Stanisław Piotrowicz, w myśl orwellowskiego hasła "Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła" nazywa karierowiczostwo, serwilizm i służalczość wobec władzy - "sędziowską niezawisłością".

Poczet PiS-owskich niezłomnych

Dlaczego nie mielibyśmy iść o krok dalej i wskazać więcej przykładów, w których politycy i sympatycy partii rządzącej wykazali się podobnego rodzaju bohaterstwem, i w obliczu zmasowanej krytyki ze strony swoich środowisk, krytyki społecznej i krytyki niezależnych od władzy instytucji, decydowali się na heroizm uległości wobec PiS.

Andrzej Duda - sam siebie nazywający "prezydentem niezłomnym". Lekko złamał się w lipcu 2017 roku, gdy po masowych protestach zdecydował się zawetować 2 z 3 ustaw sądowych. Zląkł się wściekłych ataków "ulicy i zagranicy", "spacerowiczów", "ubeków i obrońców pedofilów", skrótowo nazywanych również "totalną opozycją". Swój grzech uległości odkupił jednak 26 lipca tego roku podpisując ostatnie nowelizacje ustaw sądowych. A klimat, pamiętajmy, nie był sprzyjający - z jednej strony tocząca się przeciw Polsce procedura praworządności, z drugiej demokratyczna opozycja nawołująca do weta, z trzeciej wreszcie - policzek od własnej formacji politycznej, która ukróciła wielomiesięczną szopkę "referendum konstytucyjnego". Andrzej Duda schował jednak dumę do kieszeni i podpisał, co trzeba. Bohater!

Jarosław Gowin - w lipcu 2017 roku pobił wszelkie rekordy niezłomności. Najpierw dziennikarze naciskali na niego, by skomentował ustawy sądowe, ale ten niezłomnie odmawiał merytorycznych komentarzy. Następnie 20 lipca niezłomnie zagłosował za ich przyjęciem, choć jego mina mówiła, że nie za bardzo mu się podobały. Jak widać swoje prywatne opinie zachował dla siebie i działał z myślą o dobru Polski i koalicji. Gdy Andrzej Duda zawetował ustawy o SN i KRS, Polska Razem opublikowała niezłomne oświadczenie, w którym poparto decyzję prezydenta o wetach. Swoją niezłomność Jarosław Gowin przypłacił wyrzuceniem ze Znaku.

Elżbieta Rafalska - nie ugięła się pod pręgierzem "politycznego protestu" opiekunów osób niepełnosprawnych i nie spełniła postulatu "żywej gotówki". W dodatku stawiła protestującym czoła w sposób względnie kulturalny w porównaniu do Bernadetty Krynickiej, Krystyny Pawłowicz, czy Jacka Żalka. Podręcznikowy przykład żelaznego charakteru.

Przy okazji protestu osób z niepełnosprawnościami swoją niezłomną postawą wykazał się również arcybiskup Hoser, który zdaje się, że nieco wbrew społecznej nauce Kościoła Katolickiego, publicznie potępił protestujących w Sejmie.

Jan Szyszko - miesiącami niezłomnie bronił Puszczy Białowieskiej przed kornikiem drukarzem. Minister Środowiska nie chciał, by szkodnik zjadał drzewa, więc zlecał ich wycinkę. Swoje dzieło kontynuował pomimo wściekłych protestów organizacji ekologicznych, naukowców i zwykłych obywateli. Jan Szyszko w kwestii Puszczy Białowieskiej ostatecznie poległ przed Trybunałem Sprawiedliwości UE (umęczon pod Luksemburskim Piłatem), ale antyekologiczne "proroctwo jego zgonu" długo szerzyło się w Ministerstwie Środowiska.

Stanisław Piotrowicz - najniezłomniejszy wśród niezłomnych. Prokurator w stanie wojennym, który ofiarnie dekomunizuje polskie sądownictwo, pomimo bezpardonowych ataków liberalnego salonu. Komisja Sprawiedliwości, której jest przewodniczącym, idzie jak taran przez zasadzki zastawiane przez opozycję parlamentarną usiłującą zadawać pytania, zgłaszać wnioski, kwestionować konstytucyjność przepisów. Piotrowicz niezłomnie wyłącza mikrofony, poddaje poprawki pod głosowanie całymi blokami, a to wszystko przy akompaniamencie posłanki Pawłowicz pokrzykującej co dwie minuty "chlew!".

To nie jedyne jego zasługi. Piotrowicz potrafi bronić przegranych spraw, staje niezłomnie po stronie tych, od których wszyscy się odwrócili. Tak było w 2001 roku w przypadku księdza z Tylawy oskarżanego o pedofilię. Piotrowicz wstawiał się za nim mówiąc, że "dzieci dawały ciumka księdzu", a dotykanie miejsc intymnych to przejawy "zdolności bioenergoterapeutycznych". Ostatecznie w 2004 roku ksiądz został skazany za molestowanie sześciu dziewczynek.

Julia Przyłębska - Prezes Trybunału Konstytucyjnego nie ma lekkiego życia. A to zarzuca się jej, że została wybrana nie tylko niezgodnie z Konstytucją, ale też niezgodnie z przepisami nowej ustawy o TK, a to ktoś raportuje, że manipuluje składami orzekającymi, a co gorsza zarzuca się jej skrajną niekompetencję. A jednak w tak niesprzyjającym klimacie Julia Przyłębska pozostaje nadal niezłomną sędzią wydającą wyroki, z których zadowolone jest całe Prawo i Sprawiedliwość. Kilka miesięcy temu atest na niezłomność przyznał jej oficjalnie tygodnik "Sieci", wręczając nagrodę "Człowieka Wolności 2017". Prezes TK mówiła podczas gali: "Nagrodę przyjmuję jako wyróżnienie dla mnie i moich kolegów sędziów - sędziów TK (...), którzy podobnie jak ja znoszą wszystkie ataki, upokorzenia, właśnie w poczuciu wolności". Dodała również:

"Wolność jest darem, ale również nieustannym zadaniem, dlatego nagrodę odbieram jako zobowiązanie".

Polacy z kolei, według prezesa PiS, zostali niezwykle hojnie obdarowani tą wolnością. Jego zdaniem prawdopodobnie "mają jej najwięcej ze wszystkich krajów w Europie". A to wszystko dlatego, że "w Polsce jest pełna demokracja, być może najlepsza ze wszystkich w Europie".

Teraz o utrzymanie tych wysokich standardów będą walczyć sędziowie "niezawiśli" w nowym piotrowiczowskim rozumieniu. OKO.press życzy sobie i Polakom wszystkiego najlepszego z okazji 100. rocznicy uzyskania niepodległości!

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze