0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja WyborczaFot . Kuba Atys / Ag...

To pierwsza taka skarga do sądu na decyzję Małgorzaty Manowskiej, neo-sędzi na stanowisku I prezeski SN (na zdjęciu u góry).

Sprawa jest ważna dla oceny tego, co PiS zrobił z najważniejszym sądem w Polsce. Wpuszczając do niego wadliwych neo-sędziów – nominowanych przez nielegalną neo-KRS – przejął nad nim kontrolę. Neo-sędziowie SN mają dziś tam większość, ale ich status podważyły w wielu orzeczeniach TSUE, ETPCz, legalne składy SN i NSA. Wydane z ich udziałem orzeczenia można pomijać, bo są nieistniejące.

Podważono też legalność powołanej przez PiS i w pełni obsadzonej przez neo-sędziów SN Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Nie jest ona sądem.

Dużą w rolę w doprowadzeniu do upadku autorytetu SN ma rządząca nim od 2020 roku neo-sędzia Małgorzata Manowska, którą na to stanowisko powołał prezydent Andrzej Duda.

Teraz po raz pierwszy polski sąd, czyli Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, może ocenić pod kątem prawnym rządy Manowskiej w SN. Pod warunkiem, że nie podejdzie do sprawy w sposób czysto formalny, na przykład uznając, że skarga jest niedopuszczalna. I że będzie miał odwagę zmierzyć się z państwem PiS i jego skutkami dla całego wymiaru sprawiedliwości.

Skarga, która trafiła do sądu administracyjnego kilka dni temu, dotyczy zarządzenia wydanego przez Manowską jako osobę pełniącą obowiązki I prezeski SN. Złożył ją legalny sędzia SN z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Dawid Miąsik, jeden z przewodniczących wydziałów w tej Izbie.

Przeczytaj także:

Miąsik przez blisko rok wykonywał obowiązki prezesa Izby. Doszło do tego, bo we wrześniu 2024 roku – po upływie kadencji prezesa Izby Piotra Prusinowskiego – nie wybrano kandydatów na nowego prezesa. Legalni sędziowie, którzy mieli większość, nie chcieli bowiem obradować na Zgromadzeniu Sędziów razem z neo-sędziami.

Z kolei prezydent do dziś nie wyznaczył swojego tymczasowego prezesa Izby, bo premier Donald Tusk nie chce dać mu kontrasygnaty pod taką decyzją.

W efekcie od września 2024 roku Izbą Pracy kierował jako pełniący funkcję prezesa Dawid Miąsik. Wynika to z faktu, że jest najstarszy stażem przewodniczącym wydziału. Manowska początkowo chciała sama kierować Izbą Pracy, ale po protestach sędziów i zapowiedzi złożenia na nią zawiadomienia do prokuratury, odpuściła.

Jednak w lipcu 2025 roku Manowska przejęła ostatecznie kontrolę nad Izbą Pracy, ostatnią Izbą SN kierowaną przez legalnych sędziów SN. Najpierw przeniosła tu z Izby Cywilnej neo-sędzię Agnieszkę Górę-Błaszczykowską, a po dwóch tygodniach cofnęła zgodę na kierowanie Izbą Miąsikowi i te uprawnienia – wydając stosowne zarządzenie – przekazała neo-sędzi.

Manowska przejęła Izbę, gdy Miąsik był na urlopie. I nieprzypadkowo przesunęła tam Górę-Błaszczykowską. To była sędzia administracyjna, jedna z recenzentek doktoratu byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, głównej postaci w aferze hejterskiej i kadrowego Ziobry w sądach. Góra-Błaszczykowska typowana jest też na nową prezeskę Izby Pracy, pod warunkiem, że uda się zorganizować wybory kandydatów na to stanowisko.

Teraz zarządzenie Manowskiej o wyznaczeniu Góry-Błaszczykowskiej na tymczasową prezeskę Izby Pracy skarży do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Dawid Miąsik. Skarga jest wielopłaszczyznowa i jeśli sąd merytorycznie rozpozna sprawę, może to doprowadzić podważenia władzy neo-sędziów nad SN. Szczegóły skargi opisujemy w dalszej części tekstu.

W związku ze stylem zarządzenia SN przez Manowską do prokuratury złożono aż 9 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przez nią przestępstwa.

Toczy się już 7 śledztw. W 3 z nich Prokuratura Krajowa chce jej postawić zarzuty i wystąpiła o uchylenie jej immunitetu. Wnioski trafiły do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN i Trybunału Stanu, którego Manowska z mocy prawa jest przewodniczącą.

Trybunał Stanu na razie umorzył sprawę jej immunitetu. Ale w poniedziałek 29 września 2025 roku Prokuratura Krajowa złoży nowy wniosek o zgodę na jej karne ściganie. Więcej o śledztwach wobec Manowskiej piszemy w dalszej części tekstu.

W sprawie uruchomienia procedury wyłonienia kandydatów na nowego prezesa Izby Pracy w wakacje 2025 roku wystąpiono o to do ustępującego prezydenta Andrzeja Dudy. Ale ministerstwo sprawiedliwości negatywnie opiniuje udzielenie przez premiera Tuska kontrasygnaty pod decyzją prezydenta o wyznaczeniu tymczasowego prezesa Izby.

Jego zadaniem byłoby zwołanie Zgromadzenia Sędziów Izby i wyłonienie kandydatów na nowego prezesa, którego wybrałby i powołał nowy już prezydent Karol Nawrocki. I zapewne byłby to neo-sędzia SN. Taki wariant blokuje jednak premier. Dlatego jest ważne, kto teraz kieruje Izbą Pracy i czy ma to być osoba ręcznie wyznaczona przez Manowską.

Trzech sędziów togach
Legalny sędzia SN Dawid Miąsik z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN (siedzi po prawej). Zdjęcie zrobiono w grudniu 2019 roku w trakcie wydania przez Izbę Pracy precedensowego orzeczenia, wykonującego wyrok TSUE z listopada 2019 roku. Po raz pierwszy Trybunał powiedział wtedy, jak oceniać legalność neo-KRS, neo-sędziów i Izby Dyscyplinarnej. W środku siedzi były już prezes Izby Pracy, sędzia Piotr Prusinowski, a po lewej sędzia SN Bohdan Bieniek. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl

Mocna skarga sędziego Miąsika

Sędzia SN Dawid Miąsik w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie utrzymuje, że zarządzenie Manowskiej o tymczasowym powierzeniu kierowania Izbą Pracy neo-sędzi Agnieszce Górze-Błaszczykowskiej wydano bez podstawy prawnej. Zarzuca jej naruszenie artykułu 7 Konstytucji (organy działają na podstawie i w granicach prawa) i przepisów SN.

Sędzia podkreśla, że wielokrotnie nowelizowana przez PiS ustawa o SN nie daje podstaw Manowskiej do ingerencji w autonomię Izby SN. Bowiem artykuł 14 tej ustawy, na który się powołała, wylicza jej kompetencje. I nie ma wśród nich powoływania osób tymczasowo kierujących daną Izbą. Taką osobę może wyznaczyć tylko prezydent. A I prezes SN nie może domniemywać swoich kompetencji.

Sędzia Miąsik dowodzi dalej, ze w sprawach nieuregulowanych przez ustawę o SN stosuje się ustawę o ustroju sądów powszechnych. Mówi o tym artykuł 10 ustawy o SN.

A z artykułu 22b ustawy o sądach wynika, że jeśli nie ma prezesa sądu, to zastępuje go wiceprezes. A jeśli i jego nie ma, to prezesa zstępuje najstarszy stażem przewodniczący wydziałów w sądzie. A jest nim Miąsik i na tej podstawie prawie rok kierował Izbą Pracy.

Sędzia zaznacza, że Manowska nie mogła się powołać również na artykuł 102 ustawy o SN, który mówi, że zadania z zakresu prawa pracy wykonuje I prezes SN lub upoważniona przez niego osoba. I tu stawia jej mocny zarzut, że nie jest ani legalnym sędzią SN, ani legalnym I prezesem SN.

Została bowiem nominowana na to stanowisko przez upolitycznioną i sprzeczną z Konstytucją neo-KRS, której status podważono w wielu przeczeniach TSUE, ETPCz i SN. Ponadto wykonanie uchwały neo-KRS o jej nominowaniu do SN NSA wstrzymał do czasu wydania wyroku przez TSUE. Prezydent Andrzej Duda zignorował jednak zabezpieczenie NSA i powołał Manowską do SN (wcześniej była sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie). Ale po wydaniu wyroku przez europejski Trybunał NSA uchylił uchwałę neo-KRS o jej powołaniu. Nie ma więc podstawy do jej powołania na sędziego SN.

NSA nie poszedł jednak dalej i nie podważył aktu prezydenta o jej powołaniu, uznając, że nie ma do tego kompetencji. Sędzia Miąsik pisze w skardze, że jest to jedna z przyczyn problemów z praworządnością w Polsce.

Bo sądy administracyjne, choć uchylały uchwały neo-KRS o nominowaniu neo-sędziów SN, to pozwalały na to, by takie osoby nadal były w sądach.

Sędzia Miąsik przekonuje dalej, że skoro Manowska nie jest legalnym sędzią SN, to nie mogła też zostać powołana na I prezesa SN. Sędzia Miąsik o tym nie pisze. Ale podważanie legalności wyboru jej na I prezesa wynika też z tego, co działo się podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN w 2020 roku.

Wtedy, po zakończonej kadencji I prezes SN Małgorzaty Gersdorf, wybrano kandydatów na nowego prezesa według uchwalonej przez PiS procedury. W czasie Zgromadzenia doszło jednak do lekceważenia i pomijania wniosków formalnych legalnych sędziów SN, którzy mieli wtedy większość. Zgłaszali oni nieprawidłowości w prowadzeniu Zgromadzenia.

A PiS tak zmienił prawo, by mogli je prowadzić tylko tymczasowi prezesi wskazani przez prezydenta, tzw. komisarze; wywodzący się z grona neo-sędziów. Ponadto jedynym kandydatem, który dostał wtedy poparcie większości sędziów SN, był prof. Włodzimierz Wróbel. Duda wybrał jednak Manowską.

Wadliwym neo-sędzią SN jest też Agnieszka Góra-Błaszczykowska. W skardze do sądu administracyjnego sędzia Miąsik podkreśla, że nie zakończyło się postępowanie odwoławcze od uchwały neo-KRS ws. jej nominacji do SN. Uchwałę zaskarżyły inne osoby ubiegające się o nominację. W tej sprawie decyzję wydała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN (PiS przeniósł do niej z NSA skargi na uchwały neo-KRS).

Izba Kontroli oddaliła odwołanie ws. nominacji dla Góry-Błaszczykowskiej. W skardze Miąsik zauważa, że to postępowanie nie zostało formalnie zakończone. Izba Kontroli nie jest bowiem legalnym sądem, a jej decyzje są nieistniejące, co wynika z wielu orzeczeń SN, TSUE i ETPCz. A tym samym uchwała neo-KRS o nominacji dla sędzi nie jest prawomocna.

W związku z tym sędzia Miąsik wnosi o uchylenie zarządzenia Manowskiej i o wstrzymanie jej wykonania przez sąd administracyjny do czasu wydania wyroku.

Mężczyzna w okularach
Sędzia SN z Izby Karnej Włodzimierz Wróbel. Jako jedyny w 2020 roku miał poparcie większości sędziów SN, jako kandydat na I prezesa SN. Fot. Adam Stępień/Agencja Wyborcza.pl

Czy sąd administracyjny unieważni powołanie neo-sędziów SN?

Sędzia Dawid Miąsik w skardze do sądu administracyjnego przekonuje jeszcze, że zarządzenie Manowskiej jest aktem administracyjnym i podlega kontroli sądów administracyjnych. To ważne, bo sąd administracyjny będzie najpierw badał, czy skarga jest dopuszczalna i czy wniosła ją uprawniona osoba.

Dlatego sędzia podkreśla, że może zaskarżyć zarządzenie, gdyż dotyka go bezpośrednio. To on z mocy prawa nadal powinien wykonywać obowiązki prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN (do czasu powołania nowego prezesa). Ma więc interes prawny do złożenia skargi, bo naruszono jego prawa.

Ponadto Miąsik wskazuje, że zarządzenie Manowskiej wpływa na funkcjonowanie całej Izby i przez to na obywateli – bo osoba kierująca Izbą wyznacza składy orzekające w danej sprawie, w tym przewodniczących składów (co do zasady sprawy przydziela się sędziom według kolejności wpływ).

Reguluje to narzucony przez prezydenta Dudę Regulamin SN. Sędzia Miąsik ostrzega, że jeśli składy orzekające będzie wyznaczać osoba nieuprawniona, to może doprowadzić do podważania wyroków wydanych w Izbie Pracy, co uderzy w obywateli.

Dalej sędzia przyznaje, że artykuł 22b ustawy o ustroju sądów powszechnych mówi, że tylko pół roku mógł być osobą wykonująca obowiązki prezesa. I zapewne wykorzystała to też Manowska. Ale przypomina, że w 2009 roku TK wydał wyrok w sprawie tego przepisu. Pierwotnie bowiem przepis ten nie przewidywał okresu zastępowania prezesa sądu i de facto taki zastępca mógł kierować Izbą bezterminowo.

TK to podważył, bo była to furtka do tego, by minister sprawiedliwości, omijając procedury, mógł bezterminowo nie powoływać prezesów sądów, wyznaczając zamiast nich osoby pełniące funkcję. W ten sposób minister wpływałby na sądy. Dlatego po wyroku TK wpisano do ustawy wymóg, że osoby zastępujące prezesa mogą pełnić tę funkcję maksymalnie pół roku.

Jednak zdaniem sędziego Miąsika to czasowe ograniczenie nie ma zastosowania do sytuacji w Izbie Pracy – z tego względu, że przepis ten ma na celu ochronę sądów przed ingerencją władzy wykonawczej.

Miąsik podkreśla, że sądy powinny być chronione nie tylko przed ingerencją z zewnątrz, ale też przed ingerencją z wewnątrz sądu, ze strony innych organów. Przypomina, że Izby SN i ich prezesi mają ustawową autonomię, co chroni ich przed ingerencją I prezesa SN. Dlatego to półroczne ograniczenie nie ma tu zastosowania. Bo nie taka była główna myśl wyroku TK z 2009 roku.

Tym bardziej że Miąsik, zanim został wybrany na przewodniczącego wydziału, przeszedł wszystkie procedury i uzyskał pozytywną opinię samorządu sędziów, czyli Zgromadzenia Izby. Został więc wybrany bez ingerencji i udziału władzy wykonawczej, w przeciwieństwie do Manowskiej. Ma on więc pełną legitymację, by dalej jako najstarszy stażem przewodniczący wydziału kierować Izbą Pracy.

Nawet jeśliby przyjąć, że I prezes SN ma prawo do wyznaczenia osoby kierującej pracą Izby, to zgodnie z prawem i tak Manowska powinna wyznaczyć do tego najstarszego stażem przewodniczącego wydziału. Czyli i tak powinien to być Dawid Miąsik, a nie celowo przesunięta do Izby Pracy neo-sędzia Agnieszka Góra-Błaszczykowska.

Sędzia w swojej skardze do sądu administracyjnego podkreśla jeszcze, że sąd administracyjny ma teraz okazję do rewizji wcześniejszego stanowiska, które legalizowało powoływanie przez prezydenta wadliwych neo-sędziów SN.

Miąsik: „Skarżącemu znane jest dotychczasowe stanowisko sądów administracyjnych i Sądu Najwyższego wyrażane w sprawach dotyczących powołań sędziowskich oraz wadliwych powołań na stanowiska kierownicze organów [...] Być może to właśnie ta linia orzeczenia stanowi praprzyczynę kryzysu praworządnościowego w Polsce, ponieważ – motywowana potrzebą zapewnienia zasady pewności prawa kosztem zasady legalizmu – zachęca organy zaangażowane w proces powoływania sędziów do ignorowania konstytucyjnych, międzynarodowych, unijnych lub ustawowych standardów i wymogów proceduralnych, co skutkuje permanentnym kreowaniem powołań sędziowskich nieprowadzących do ukonstytuowania sądu w rozumieniu art. 45 Konstytucji RP, art. 19 TUE w związku z art. 47 KPP i art. 6 EKPCz. Niniejsza sprawa stwarza sądom administracyjnym okazję do rewizji dotychczasowego podejścia w tym zakresie”.

Kilka osób zasiada za długim stołem w fioletowych strojach sędziowskich
Sędzia SN Dawid Miąsik siedzi w środku. Zdjęcie zrobiono 24 września 2025 roku, podczas wygłaszania przełomowej uchwały 7, legalnych sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Uznano w niej, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem, a jej wyroki są nieistniejące. Miąsik przewodniczył temu składowi. Obok niego po prawej siedzi były prezes Izby Pracy, sędzia Piotr Prusinowski. Fot. Mariusz Jałoszewski

Siedem śledztw ws. Manowskiej i dwa nowe zawiadomienia

Małgorzata Manowska odpowiada za upadek autorytetu Sądu Najwyższego. Zepchnęła legalnych sędziów SN – są już w mniejszości – do narożnika. Przez kilka lat nie zwoływała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, które jest samorządem sędziowskim SN. W ten sposób uciszyła krytykę ze strony legalnych sędziów. Zablokowała też rozpoznanie precedensowych pozwów o uznanie neo-sędziów SN za nielegalnych. A po przejęciu ostatniej, niezależnej w SN Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, ma teraz pełną kontrolę nad SN.

W związku ze stylem zarządzania przez Manowską prokuratura prowadzi siedem śledztw. Trzy z nich połączyła w obecny wniosek o uchylenie immunitetu. Są to śledztwa w sprawie:

  • Bezprawnego zawieszenia sędziego Piotra Gąciarka z Warszawy przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Manowska pozwoliła na to Manowska, bo nie zablokowała działania Izby mimo orzeczenia TSUE z lipca 2021 roku uznającego Izbę za nie sąd. Śledztwo prowadzi Prokuratura Krajowa. Zawiadomienie w tej sprawie złożył sędzia Piotr Gąciarek i jego pełnomocnik, adwokat Michał Wawrykiewicz.
  • Represjonowania sędziego Macieja Ferka z Sądu Okręgowego w Krakowie, który był jednym z sześciu polskich sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną (za wydawane orzeczenia). Śledztwo obejmuje grupę osób, która przyczyniła się do jego zawieszenia. Zawiadomienie w tej sprawie złożył sędzia Ferek, który podobnie jak Gąciarek zarzucił Manowskiej, że pozwoliła na dalszą działalność Izby Dyscyplinarnej po wydaniu przez TSUE orzeczeń uznających ją za nielegalną i dzięki temu doszło do zawieszenia Ferka. Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu. Niedawno umorzyła sprawę. Sędzia odwołał się od tej decyzji.
  • Przekroczenia uprawnień i ukrywania dokumentów. Zawiadomienie w tej sprawie złożył były już prezes Iustitii Krystian Markiewicz i jego pełnomocnik adwokat Michał Jabłoński. Chodzi o pozew Markiewicza o uznanie neo-sędziów SN za nielegalnych, który kilka lat temu trafił do SN. Pozew ten, tak jak podobne pozwy kilku innych sędziów związanych z Iustitią, został przejęty przez Manowską po tym, jak akta spraw wróciły z TSUE. Trybunał wydał orzeczenie w tej sprawie i po tym orzeczeniu swoje orzeczenie powinien wydać SN. Jednak do dziś legalni sędziowie SN nie mogą wydać orzeczenia, bo Manowska „zaaresztowała” akta.
  • Zablokowania wykonania orzeczeń TSUE i zablokowania wydania przez legalnych sędziów SN orzeczeń ws. statusu neo-sędziów SN. Małgorzata Manowska zabrała akta precedensowych spraw przeciwko neo-sędziom. Zawiadomienie w tej sprawie złożył sędzia Waldemar Żurek z Krakowa z pełnomocniczką, adwokatką Justyną Borucką.
  • Głosowania Kolegium SN w czasie pandemii koronawirusa. Kolegium bierze udział w podejmowaniu części decyzji SN. Pracami Kolegium kierowała Manowska jako pełniąca funkcję I prezeski SN. Chodzi o to, jak liczyła głosy członków Kolegium, którzy byli legalnymi sędziami SN i nie brali udziału w jego pracach. To był ich protest przeciwko odmrożeniu wbrew wyrokowi TSUE z lipca 2021 roku pracy nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Manowska brak ich głosów – w głosowaniu w trybie obiegowym – uznawała za głosy wstrzymujące. Dzięki temu miała wymagane kworum do podejmowania decyzji przez Kolegium. Zawiadomienie do prokuratury złożyła w 2024 roku grupa legalnych sędziów SN, byłych członków Kolegium. Zarzucili Manowskiej manipulowanie wynikami głosowania, co prokuratura kwalifikuje jako przekroczenie uprawnień służbowych. W tej sprawie Prokuratura Krajowa wystąpiła już o uchylenie jej immunitetu.
  • Niezwołania posiedzenia pełnego składu Trybunału Stanu. Manowska jako pełniąca funkcję prezeski SN stoi na czele Trybunału. O zwołanie takiego posiedzenia zwróciło się w 2024 roku sześciu członków Trybunału. Chcieli oni uchwalenia nowego regulaminu obejmującego m.in. jawność posiedzeń i losowanie składów orzekających. Zgodnie z regulaminem przewodniczący powinien zwołać takie posiedzenie na wniosek co najmniej pięciu sędziów w terminie 45 dni od złożenia wniosku. Posiedzenie nie zostało zwołane do dziś. Manowska w ten sposób zablokowała postawienie przed Trybunałem Stanu szefa NBP Adama Glapińskiego. Teraz Prokuratura Krajowa kwalifikuje to jako niedopełnienie obowiązków służbowych i wystąpiła o uchylenie jej immunitetu. Ale rozpoznanie wniosku blokują sędziowie Trybunału wywodzący się z PiS.
  • Niewykonania zabezpieczenia Sądu Okręgowego w Olsztynie ws. sędziego Pawła Juszczyszyna. Olsztyński sąd w 2021 roku nakazał Manowskiej umieszczenie adnotacji na stronie SN, że wykonanie decyzji Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu sędziego Juszczyszyna zostało wstrzymane przez sąd. Manowska nie wykonała orzeczenia. Prokuratura Okręgowa w Warszawie dwa razy nie chciała ścigać Manowskiej, ale w kwietniu 2025 roku sąd po raz kolejny nakazał jej śledztwo. Sąd uznał, że prokuratura ma gotowy materiał na postawienie jej zarzutów karnych. Sprawę przejęła Prokuratura Krajowa i chce stawiać Manowskiej zarzuty. To sukces sędziego Juszczyszyna i jego pełnomocnika, prof. Michała Romanowskiego, którzy zawiadomienie do prokuratury złożyli jeszcze w 2021 roku, za czasów PiS. Było pierwsze w Polsce zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Manowską i jedno z pierwszych dotyczących nominatów władzy PiS w sądach. Teraz Prokuratura Krajowa czyn Manowskiej kwalifikuje jako niedopełnienie obowiązków służbowych.

Oprócz tego w ostatnich dniach złożono do Prokuratury dwa nowe zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Małgorzatę Manowską. Jedno złożyli dziennikarze OKO.press i „Gazety Wyborczej” – Mariusz Jałoszewski i Ewa Ivanova. Zarzucili Manowskiej próbę tłumienia krytyki prasowej i utrudnianie dostępu do informacji publicznej poprzez próbę usunięcia dziennikarzy z jawnego posiedzenia Trybunału Stanu, który miał zająć się wnioskiem o uchylenie jej immunitetu.

Drugie zawiadomienie złożył sędzia Paweł Juszczyszyn, który zarzucił jej podszywanie się pod legalnego sędziego SN. To czyn z artykułu 227 kodeksu karnego, który mówi o podszywaniu się pod funkcjonariusza publicznego.

Ponadto przeciwko Małgorzacie Manowskiej toczy się jedno postępowanie dyscyplinarne za jej działania jako I prezeski SN. Chodzi o manipulowanie wynikami głosowania przez Kolegium SN. Zarzuty w tej sprawie postawił jej w 2024 roku rzecznik dyscyplinarny SN.

Została też pozwana przez sędziego Pawła Juszczyszyna wraz z innymi osobami za represje, jakich sędzia doznał za władzy PiS. Teraz Juszczyszyn żąda od nich 1 miliona złotych zadośćuczynienia.

Sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie Paweł Juszczyszyn. To z jego zawiadomienia prokuratura chce teraz postawić Manowskiej jeden zarzut karny. Fot. Mariusz Jałoszewski
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze