0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Rząd od początku mówił: celem kolejnych „tarcz antykryzysowych” jest ochrona miejsc pracy. Nie minęły dwa miesiące od uchwalenia pierwszej z nich, a rząd chwali się już spektakularnym sukcesem. Podczas forum gospodarczego Polskiego Funduszu Rozwoju prezydent Andrzej Duda powiedział:

Udało nam się ochronić już ok. 2,5 miliona miejsc pracy

Forum gospodarcze Polskiego Funduszu Rozwoju,19 maja 2020

Sprawdziliśmy

Jest za wcześnie na takie dane. Prezydent podaje liczby z sufitu

„Mam nadzieję, że one nie znikną, że uda się nam przejść przez ten kryzys i polskie rodziny odczują go w jak najmniejszym stopniu” - dodał prezydent.

O 2,5 milionach uratowanych miejsc pracy zgodnie mówili prezydent i premier. 5 lat temu, gdy Andrzej Duda oskarżał Bronisława Komorowskiego o bycie biernym prezydentem, mówił o nim jako o "strażniku żyrandola". Teraz z tego samego żyrandola wyciąga liczby na temat polskiej gospodarki.

No to ile?

Okazuje się, że liczba ochronionych miejsc pracy przez rząd Mateusza Morawieckiego jest bardzo płynna. 11 maja szefowa MRPPS Marlena Maląg powiedziała, że udało się uratować około 3 miliony miejsc pracy. 14 maja w Polskim Radiu mówiła już:

„Tak naprawdę na ten moment możemy śmiało powiedzieć, że około 5 milionów miejsc pracy zostało ochronionych”.

Z tego wynikałoby, że w ciągu trzech dni liczba uratowanych miejsc pracy wzrosła o dwa miliony. Gdyby utrzymać to tempo, już 1 czerwca minister Maląg bohatersko uratowałaby wszystkie polskie miejsca pracy. Według GUS, w grudniu 2019 w Polsce pracowało ok. 16,5 miliona osób.

Niestety, premier z prezydentem podali 19 maja, że jest to „tylko” 2,5 miliona.

Skąd te wszystkie liczby? Nie wiadomo.

Przeczytaj także:

Liczba z sufitu

„Trudno to skomentować. Moim zdaniem liczba »z sufitu«, równie dobra jak milion lub pięć milionów” – mówi nam prof. Iga Magda z SGH i wiceprezeska Instytutu Badań Strukturalnych. „Być może jest bliska liczbie miejsc pracy w firmach, jakie dostały (zgłosiły?) wsparcie w ramach Tarcz - ale tych danych też nie mamy, Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej publikuje szczątkowe, niejasne informacje. Niemniej, nawet jeśli chodzi o miejsca pracy w firmach otrzymujących wsparcie, to nie jest to liczba "uratowanych miejsc pracy".

Jak można zdefiniować „uratowane miejsca pracy” i czy jesteśmy w stanie podać dziś jakieś szacunki?

Iga Magda: "Uratowane miejsca pracy" to miejsca pracy, które zostałyby na trwałe zlikwidowane bez danej interwencji/wsparcia. Rzetelne oszacowanie wymaga dobrych danych i dobrej metody, niemożliwe na chwilę obecną”.

Minister Maląg w rozmowie w Polskim Radiu 14 maja daje nam wskazówkę, skąd mogą brać się liczby. Mówiła wówczas:

"Samych wniosków o wsparcie, tych rozpatrzonych pozytywnie zostało złożonych do nas ponad 3 miliony 800 tysięcy".

18 maja MPRiPS podawało, że złożono 4,15 mln wniosków o "skorzystanie z rozwiązań oferowanych przez Tarczę Kryzysową". Jak zwraca jednak uwagę prof. Iga Magda, dane od ministerstwa są szczątkowe i niejasne. Najpewniej nie jest to liczba osób, do których trafiła pomoc. Wiele osób składa po kilka wniosków. A przyznana pomoc nie jest przecież jednoznaczna z uratowaniem miejsca pracy. Wiele miejsc pracy, na które pracodawcy otrzymują pomoc, i tak by przetrwała. Dlatego tak trudne są obecnie jakiekolwiek szacunki.

Wyparowało 150 tys. miejsc pracy

Najnowsze dane GUS na temat zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw opowiadają nieco inną historię. W momencie, gdy premier z prezydentem chwalą się, że uratowali miliony miejsc pracy, GUS podaje, że zatrudnienie spadło o ponad 2 procent.

„W kwietniu 2020 r. część podmiotów ograniczyła zatrudnienie, co przełożyło się na spadek przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw o 2,4 proc. w porównaniu z marcem br. i jednocześnie o 2,1 proc. w stosunku do analogicznego okresu ub. roku. Było to wynikiem m.in. zmniejszania wymiaru etatów, zakończenia i nieprzedłużania umów terminowych (niekiedy z powodu sytuacji epidemiologicznej), a także rozwiązywania umów o pracę z pracownikami” – czytamy w informacji sygnalnej.

W liczbach bezwzględnych to ponad 150 tys. miejsc pracy mniej w ciągu miesiąca. Analitycy banku Pekao zwracają uwagę, że to prawie tyle, co w trakcie całego kryzysu w latach 2008-2009.

To potwierdza, co pisaliśmy o danych o bezrobociu z marca. Według nich bezrobocie nie tylko nie wzrosło, ale też nieznacznie spadło. Jednak te dane nie mówią nam prawdy na temat utraty pracy przez Polaków. Zwolnieni w marcu i kwietniu mają nawet trzymiesięczne okresy wypowiedzenia, ludzie zwlekają z rejestracją w urzędach pracy.

Co dalej?

Bezrobocie niewątpliwie wzrośnie, ale w danych zobaczymy to dopiero w kolejnych miesiącach. Na razie widzimy natomiast nadzwyczaj duży spadek zatrudnienia miesiąc do miesiąca.

Najnowsze badania kondycji przedsiębiorstw, prowadzone przez Polski Instytut Ekonomiczny i Polski Fundusz Rozwoju pokazuje, że 8 proc. przedsiębiorców planuje dalszą redukcję zatrudnienia. To znacznie mniej niż podczas gdy pod koniec marca zwolnienia planowało 28 proc. firm. Ten spadek może być efektem działania mechanizmów wsparcia finansowego dla przedsiębiorstw (pozytywne oceny ekspertów zbiera tarcza finansowa PFR, choć uważana jest za interwencję spóźnioną o miesiąc), ale też poluzowania zakazów epidemicznych - gospodarka jest odmrażana, choć dane o zakażeniach wskazują, że może się to dziać przedwcześnie.

Z sondażu IPSOS dla OKO.press przeprowadzonego pod koniec kwietnia wynika, że 42 proc. Polaków boi się utraty pracy. Z dzisiejszych komunikatów GUS dowiadujemy się też, że przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw spadło w kwietniu o ponad 200 złotych wobec marca 2020 - do 5 285 złotych brutto.

Kryzys spowodowany epidemią koronawirusa i środkami zapobiegawczymi podjętymi przez rządy to gigantyczne wyzwanie dla społeczeństwa i gospodarki. Po trzech dekadach nieprzerwanego wzrostu czeka nas recesja i - najprawdopodobniej - wysokie bezrobocie.

O rządowej "tarczy antykryzysowej" i jej kolejnych odsłonach piszemy w OKO.press regularnie. Analizujemy pakiet ustaw antykryzysowych zarówno z perspektywy przedsiębiorców, jak i pracowników.

Absurd w „tarczy” dla samozatrudnionych. PiS nie odróżnia dochodu od przychodu

Będzie 60-godzinny tydzień pracy? Projekt „tarczy antykryzysowej” rujnuje prawa pracownicze

Wraca koszmar wysokiego bezrobocia. A w tarczy rządu PiS dla bezrobotnych nie ma nic

Think-tank Instrat: rządowa tarcza pisana pod naciskiem wielkiego biznesu. Cofa nas do XIX wieku

Tarcza antyspołeczna. Rząd zrzuca ciężar kryzysu na pracowników i bezrobotnych [ROZMOWA]

Manifest naukowców: „Tarcza antykryzysowa” jest antyspołeczna

Tarcza Antypracownicza. 16 mln pracujących nie dostaje od rządu nic – poza rachunkiem do zapłacenia

Zamiast chronić pracowników, rząd sam chce zwalniać. A bezrobotnych zostawia na pastwę losu

Pracę może stracić aż 2,6 mln Polaków. Dochód solidarnościowy potrzebny od zaraz [ANALIZA]

PiS odrzucił w Sejmie podwyżkę zasiłku dla bezrobotnych. Żeby Duda mógł dalej obiecywać

Dr hab. Marcin Piątkowski: To nie jest czas na oszczędzanie i ekonomiczną ortodoksję. Inflacją martwmy się później

Ratowanie gospodarki finansują niezamożni. Ludzie się zorientują, że coś tu nie gra [ROZMOWA]

W kryzysie rząd oddał politykę gospodarczą lobbystom korporacji i organizacjom pracodawców

O „tarczach antykryzysowych” rozmawialiśmy też z politykami opozycji.

Zandberg: Trzeba wyciągnąć głowę z miejsca, w którym trzyma ją rząd. Z przeszłości [ROZMOWA]

Leszczyna: 212 mld Morawieckiego to kłamstwo. A wystarczyłoby 70 mld, żeby uratować miejsca pracy

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze