Chodzi o coś głębszego - uznanie, że "chamska hołota" ma różne twarze i tylko w tej różnorodności, jaka jest istotą prawdziwej demokracji, możemy zatrzymać "dobrą zmianę". Każda inna narracja sprawi, że demokracja polegnie na bardzo długo
Moją ciotkę, znaną popularyzatorkę nauki, dręczył popularny dziś wyborczy dylemat. Serce skłaniało ją do głosowania na Hołownię, rozum podpowiadał, że lepiej poprzeć Trzaskowskiego, bo im lepszy będzie jego wynik, tym większa szansa na pokonanie Dudy w II turze. A jest nawet ryzyko, że Duda wygra w I turze.
Ten tekst jest poniekąd odpowiedzią na jej wątpliwości. A także na wątpliwości osób, których serce ciągnie do Biedronia czy Kosiniaka-Kamysza.
Dowodzenie, że OKO.press nie popiera kandydatury Dudy mijałoby się z celem. Dziś na naszych łamach dobrze wyłożyła zagrożenia z takiego wyboru politolożka Anna Materska-Sosnowska, swoje dorzucili konstytucjonalista Ryszard Piotrowski i analityk Adam Gendźwiłł, który oczekuje, że po wyborach do Pałacu Prezydenckiego wróci strażnik konstytucji, w czwartek w żarliwym tekście, który ukazał się także w "Guardianie", słynny europejski intelektualista Timothy Garton Ash wypalił, że "jeśli Duda wygra, PiS zrobi z demokracją to, co Orbán, czyli ją wykastruje" - mocne słowa jak na wykładowcę Uniwersytetu Oxford. Asha tłumaczy fakt, że obejrzał (i opisał) "Wiadomości" TVP, które "zamieniły się w coś, co można określić jedynie jako pokorną i agresywną propagandę wyborczą kandydata PiS".
Osobie Dudy poświęciliśmy setki analiz, dowodząc, że się myli, kręci i kłamie, że wypowiada szkodliwe bzdury na temat klimatu, Unii Europejskiej, demokracji, praw kobiet, a także, że jest homofobem, który tylko udaje, że nim nie jest, podkreślając, że ma kulturalnego sąsiada geja, z którym się grzecznie wita (zamiast np. opluć). W tej kampanii usłużnie podjął język hejtu, jaki w liście do wyborców PiS zadekretował Jarosław Kaczyński.
Na pytanie, czy chcemy mieć takiego prezydenta OKO.press odpowiada - nie, po tysiąckroć nie.
To kolejny dylemat opozycji postawionej wobec autokracji wyborczej PiS, zgodnie z którym wybranej władzy de facto wszystko wolno, a w szczególności nie musi stosować się do żadnych ograniczeń, jakie narzuca demokracja, prawo, czy znienawidzona przez prawicę poprawność polityczna.
Czy zatem trzeba zjednoczyć siły, by pokonać PiS? Odpowiedź brzmi: tak, ale w odpowiednim momencie.
Argumentem za jednością ma być sukces nieformalnej koalicji w wyborach 2019 do Senatu. Kiepski argument.
Partie opozycyjne rezygnując z rywalizacji między sobą zdobyły 45,9 proc. głosów (PiS 45,3 proc.), co dało im większość w Senacie. Ale idąc oddzielnie (KO, PSL+Kukiz'15 + Lewica) do Sejmu uzbierały więcej o ponad 3 pkt proc.: 48,5 proc. głosów.
W wyborach proporcjonalnych ten lepszy wynik przełożył się na mniejszość sejmową, ale wybory prezydenckie nie są proporcjonalne, bo prezydent będzie jeden (prawdopodobnie niepodzielny).
W sondażach na ogół większość wyborców opozycji deklaruje, że chcieliby stworzyć koalicję (czemu nie? to dobrze brzmi), ale kluczowe jest zdanie znaczących mniejszości, która woli poprzeć tylko swoją partię, tylko swojego kandydata.
Jednym słowem Trzaskowski, Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Biedroń idąc osobno uzbierają w I turze więcej poparcia niż Jeden Kandydat Całej Opozycji, ktokolwiek nim byłby. Szanse Dudy na zwycięstwo w I turze maleją, gdy kandydatów opozycji jest więcej.
Z tego punktu widzenia także mocne poparcie Bosaka chroni nas przed domknięciem dyktatury PiS.
Słowo o sondażach. Z trwogą spoglądamy na ich liczbę i jakość oraz na to, jak media opisują wyniki (skrajny przykład tutaj). Niemal nikt nie zwraca uwagi na to, czy to sondaż telefoniczny (bezpośrednich się obecnie nie robi, bo epidemia), czy tzw. badawczy panel internetowy. Czy firma jest renomowana czy niepoważna.
Media ekscytują się różnicami wyników o części procenta, co przy błędzie pomiaru 2-3 pkt proc. jest kompromitujące. Porównuje się sondaże, w których wyniki są przeliczone tak, by dawały 100 proc. i takie, gdzie podaje się odsetek osób niezdecydowanych.
I tu ważna uwaga. Patrząc w ostatnich sondażach Ipsos (15-16 i 22-23 czerwca) oraz Kantara (18 czerwca), a także wielu innych
na poparcie 40 proc. dla Dudy powinniście państwo zobaczyć liczbę 43 a nawet 44 proc, bo liczba niezdecydowanych sięga od 6 do 8 proc., a to zaniża wszystkie wyniki. Im silniejsze poparcie tym zaniżenie - w pkt proc. - większe.
W OKO.press zrobiliśmy sobie wyborczy totolotek I tury. Okazało się, że jesteśmy dość zgodni: Duda 43 proc., Trzaskowski 28-29 proc., Hołownia 13 proc., Bosak 7 proc., Kosiniak 5 proc., Biedroń 3-4 proc.
To w zasadzie dość ostrożny szacunek oparty na sondażach, zgodnie z którymi dwaj główni rywale dostaną razem 71-72 proc., a czterej bracia mniejsi zdobędą 28-29 proc. Mogą być zaskoczenia: gorszy wynik Dudy, jeszcze lepszy Hołowni, wyskok Bosaka itp.
Raczej nie przewidujemy efektu ostrej polaryzacji, który sprawiłby, że Duda i Trzaskowski zebraliby razem 75 czy nawet 80 proc., ale możemy się mylić.
Nie wiem, czy wypada w kraju, gdzie narzekanie jest obligatoryjne, a polityka nie cieszy się nadmiernym szacunkiem, powiedzieć, że kandydaci opozycji demokratycznej nam się podobają, choć oburzające jest, że nie ma wśród nich ani jednej kobiety.
Rafał Trzaskowski ujął nas energią, jaką wlał w elektorat największej opozycyjnej siły, świeżością (także lapsusów), wyczuciem tłumu, przekonywującą narracją o zaprzestaniu nienawiści.
Gorzej idzie mu, gdy trzeba mówić, a nie przemawiać, w debacie i w wywiadach telewizyjnych. Nam nie dał wywiadu, podobnie jak Duda.
No i zawalił sprawę programu, ogłaszając go na 2 dni przed wyborami. Niepoważne.
Szymon Hołownia urwał się jakby z innej choinki. Błyskotliwy, do bólu merytoryczny, showman w stylu amerykańskiego pastora z TV, a przy tym świetnie przygotowany programowo (co opisał nam ekspert Stanisław Zakroczymski). W wywiadzie, jakiego udzielił OKO.press rysował wizję "polityki jako myślenia z ludzkiej perspektywy, w kategoriach pokolenia, a nie kadencji". Słusznie, prawda?
Robert Biedroń (tutaj nasz wywiad) nie potrafił wykorzystać potencjału, jaki stanowi w Polsce lewica, choć tak to brawurowo zrobił wiosną 2018 roku tworząc Wiosnę. A wydawałoby się, że zabytkowa homofobia władz i zacieranie granicy tronu i ołtarza stwarzało doskonały klimat dla Biedronia, geja z pełną odwagi przeszłością i dorobkiem prezydentury w Słupsku. Czegoś zabrakło, poza wpadką z wyjazdem do Brukseli rzecz jasna. Ale głos na Biedronia będzie głosem za lewicową wizją życia.
Władysław Kosiniak-Kamysz (wywiad w OKO.press) stracił nieco impet, bo wartość wyjścia z duopolu PiS-PO lepiej wyraził od niego Hołownia i liderowi PSL pozostało kokietowanie "konserwatyzmem po polsku", co w warunkach hejtu na LGBT dawało dwuznaczny efekt. Trochę może zabrakło mu odwagi, ale ten lekarz (z zawodu, co niedostatecznie wykorzystał), o 10 lat młodszy niż Duda i Trzaskowski, ma wielki polityczny talent.
Wiemy, że wśród naszych czytelników i czytelniczek są zwolennicy i zwolenniczki wszystkich czterech panów polityków.
Wśród osób regularnie czytających OKO.press są także osoby, które nas - dosłownie - nie lubią. Na naszym FB mamy 26 czerwca wieczorem 385 tys. polubień i 451 tys. osób obserwujących. Prawie 66 tys. nas obserwuje, ale nie lubi.
Sądzimy, a nawet wiemy, że są wśród nich wyborcy PiS i Konfederacji, którzy uważają, że akurat tego "wroga" warto czytać. Do nich mam też słówko. Zasadniczo nie zgadzamy się w sprawie polityki PiS i postaci Andrzeja Dudy. Ale rozumiemy, że wasza wrażliwość, wasze wartości, wasza postawa wobec świata jest po prostu bliska temu, co prezentuje władza. Rozumiemy, że ewentualna zmiana wydaje się wam ryzykowna, bo "dobra zmiana" dała wielu z was nie tylko transfer gotówki ale też transfer "godności, równości, strachu i wspólnotowości" jak to nazwał w OKO.press Aleksander Smolar.
12 lipca 2020 zobaczymy, co w Polsce przeważa. Obawy przed zmianą, czy nadzieje na zmianę.
Stawiam ryzykowną tezę - i na pewno trudną do przyjęcia dla was, wyborcy PiS, że straty materialne i moralne, jakie możecie ponieść na zmianie prezydenta, są jednak mniejsze niż straty, jakie może ponieść druga połowa Polski, która ma Dudy dość, na jego reelekcji i domknięciu systemu, jaki tworzy PiS.
Wszystkie sondaże pokazują, że w II turze z Dudą zawalczy Trzaskowski. To będzie za 16 dni, jeszcze wiele się może zdarzyć, dopiero teraz sztaby obu kandydatów pokażą, co potrafią.
Dopiero teraz "Wiadomości" TVP przejmą do końca wzorce północnokoreańskie (choć Michał Danielewski twierdził, że już przejęły), dopiero teraz rząd wywiesi na URM kartkę "Do 12 lipca nieczynne" i w całości ruszy w Polskę, by na placach i w kościołach wołać, że Duda jest najlepszy, prezydent naszych marzeń, poliglota, twórca Rzeczpospolitej. Dopiero teraz w pełni zmaterializuje się do końca przesłanie Kaczyńskiego z jego Listu do wyborców o Dudzie, który" z pełnym zaangażowaniem umiejętnie prowadził zainicjowany przez PiS proces pozytywnych zmian", i "jego wybór leży w elementarnym interesie Polski", bo naprzeciwko stają ci, którzy "grabili kraj, godzili w interesy milionów Obywateli". A teraz chcą "obalić władzę przy pomocy ulicy i zagranicy, z wykorzystaniem ingerencji zewnętrznej, są siłą antydemokratyczną, antypaństwową, antykonstytucyjną i w istocie zewnętrzną”.
Zestaw obelg będzie rósł. Każdy, kto powie niewyraźnie słowo "dupa", zostanie zatrzymany, poddany rewizji osobistej, i skuty w kajdanki, z przodu w wielkiej łaskawości. Władza, która się boi gryzie.
Co demokraci mają w odpowiedzi poza oburzeniem pomieszanym ze śmiechem?
Wiele zależy od samego Trzaskowskiego i jego otoczenia. I nie chodzi nawet o przebieg debaty, choć z sondaży OKO.press wynika, że aż 11 proc. ludzi mówi, że może ona wpłynąć na ich decyzję.
Kluczowa wydaje się społeczna interpretacja wyniku I tury.
Czy Trzaskowski (jego otoczenie) da do zrozumienia, że źle się stało, że stracił głosy na rzecz np. Hołowni i wyrazi rozczarowanie dużą przewagą Dudy? Może to prowadzić do demobilizacji.
Czy też powie, że jest zachwycony wynikiem Hołowni, pogratuluje pozostałym kandydatom-demokratom i obieca, że postara się reprezentować wspólne interesy polskiej demokracji, praw człowieka (odwagi!), Konstytucji, polskiej przyrody, polskiej pozycji w Europie i świecie, i będzie bronił słabszych grup.
Nie idzie tu tylko o względy taktyczne (aż 10 proc. wyborców Hołowni nie chce głosować w II turze Duda-Trzaskowski, a tylko 58 proc. wyborców Kosiniak-Kamysza chce poprzeć Trzaskowskiego). Chodzi o coś głębszego - uznanie, że "chamska hołota" ma różne twarze i tylko w tej różnorodności, jaka jest istotą prawdziwej demokracji, możemy zatrzymać "dobrą zmianę". I zrobić lepszą.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze