0:00
0:00

0:00

Śledztwo

NEWS OKO.press. Płocka Caritas musi zapłacić 19 mln zł za wyłudzenie unijnych dotacji

  • Daniel Flis

Caritas Diecezji Płockiej przegrała dwa ciągnące się od 11 lat procesy z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Pierwszy prawomocny wyrok zapadł w kwietniu 2021 roku, drugi 21 września 2021. W obu Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał płockiej Caritas oddanie PFRON-owi dotacji pochodzących z funduszy unijnych. OKO.press dotarło do uzasadnień wyroków.

PFRON domagał się zwrotu 16,2 mln zł. Tyle przekazał płockiej Caritas w latach 2006-2008, w ramach czterech programów aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych.

Ostatecznie w procesie dotyczącym dwóch większych programów sąd zdecydował, że Caritas ma zwrócić PFRON-owi 9 059 899 , a w drugim procesie, dotyczącym mniejszych dotacji, nakazał zwrot 2 298 117 zł. Do tego dochodzą odsetki liczone od 19 marca 2013 roku, które - jak obliczyliśmy, korzystając z kalkulatora odsetek ustawowych - wynoszą około 7,9 mln zł.

Łącznie Caritas Diecezji Płockiej ma więc zwrócić państwowemu funduszowi 19,2 mln zł.

To oznacza katastrofę dla finansów płockiej Caritas. Jeśli nie znajdzie bogatych darczyńców, może być zmuszona do wyprzedania swojego majątku.

Przeczytaj także:

Ksiądz prałat dyrektor

Caritas Diecezji Płockiej za unijne dotacje z PFRON miała stworzyć m.in. 15 ośrodków doradztwa zawodowego, prowadzić cykle kursów i szkoleń. Częściowo realizowała te zadania. Wynajmowała lokale, zatrudniała doradców zawodowych, szkoliła niepełnosprawnych. Gdy jednak kontrolerzy PFRON zajrzeli do sprawozdań dostarczanych przez Caritas, stwierdzili tak poważne nieprawidłowości, że rekomendowali rozwiązanie umów.

PFRON zamiast tego zaproponował jednak płockiej Caritas wdrożenie programu naprawczego. Jak pisał w 2007 roku “Wprost”, Fundusz poprosił wówczas również o natychmiastowe zdymisjonowanie dyrektora płockiej Caritas, księdza prałata Jerzego Z.

Prałat był bliskim współpracownikiem biskupa Stanisława Wielgusa, który rządził diecezją płocką. Według ówczesnych źródeł "Wprost" biskup wiedział o nadużyciach w nadzorowanej przez niego Caritas, ale nic z tym nie robił.

Sam Wielgus na przełomie 2006 i 2007 roku został awansowany - miał objąć archidiecezję warszawską. Ale podał się do dymisji po tym, jak “Gazeta Polska” ujawniła, że był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL.

Po jego odejściu z aferą w płockiej Caritas musiał radzić sobie biskup pomocniczy Roman Marcinkowski. Papież Benedykt XVI mianował go tymczasowym administratorem diecezji.

Próba ratowania wizerunku

Według artykułu "Wprost" z marca 2007 Marcinkowski wręczył dymisję księdzu dyrektorowi Z., ale "po rozmowie w cztery oczy wycofał decyzję". Dopiero po stanowczym nacisku PFRON-u zdymisjonował księdza prałata ponownie i nieodwołalnie. Miejsce księdza Jerzego Z. zajął jego zastępca ks. Janusz W., któremu powierzono misję wdrożenia w Caritas programu naprawczego.

Nie podołał jej. W 2009 roku kolejna kontrola PFRON stwierdziła "utrzymujące się, liczne nieprawidłowości w realizacji umów" - jak czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 2019 roku. W czerwcu 2009 PFRON po raz pierwszy wezwał Caritas do zwrotu dotacji. Oświadczył też, że chce rozwiązać wszystkie cztery umowy.

Na podstawie publikacji "Wprost" śledztwo w Caritas wszczęła prokuratura. W wyniku wewnętrznego audytu dodatkowe zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez księdza prałata Jerzego Z. w 2009 roku złożyła sama Caritas. Dzięki temu uzyskała w śledztwie status pokrzywdzonego. Tak też przedstawiała się w mediach.

Jak mówią nam księża z diecezji płockiej, kuria zatrudniła wtedy agencję PR-ową. Jej zadaniem było naprawienie wizerunku diecezji, nadszarpniętego nie tylko aferą Caritas. W marcu 2007 "Rzeczpospolita" ujawniła także, że abp. Wielgus tuszował przypadki wykorzystywania seksualnego kleryków i ministrantów przez księży w swojej diecezji.

Kontrolę w Caritas i zatrudnienie agencji PR-owej zlecił biskup Piotr Libera, który przejął władzę w diecezji w maju 2007 roku i rządzi nią do dzisiaj.

Przyjaciel miliarderów

Przed objęciem diecezji płockiej Libera był biskupem pomocniczym archidiecezji katowickiej i sekretarzem Konferencji Episkopatu Polski, a w latach 1989-1996 sekretarzem nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Józefa Kowalczyka. Należał więc do grona najważniejszych hierarchów polskiego Kościoła.

Wyznaczał też członków Komisji Majątkowej, zajmującej się zwracaniem Kościołowi nieruchomości odebranych w PRL. Jak wykazały dziennikarskie śledztwa, Komisja dopuszczała się nadużyć, częstokroć zwracając grunty o wartości o wiele wyższej niż te, które miała rekompensować. Kościelne instytucje szybko odsprzedawały nieruchomości, żeby utrudnić dochodzenie roszczeń.

Według ustaleń prokuratury na tym procederze wzbogacili się m.in. miliarderzy Jacek D. i Tomasz D., prywatnie przyjaciele Libery.

Procesy w związku z nieprawidłowościami w Komisji Majątkowej trwają do dzisiaj. Jak dotąd nie został w nich skazany żaden duchowny ani członek Komisji.

Fałszowanie na porządku dziennym

Śledztwo w sprawie płockiej Caritas trwało aż do 2013 roku Przesłuchano w nim około 1300 osób. Akt oskarżenia objął siedmioro pracowników płockiej Caritas, w tym księdza dyrektora Jerzego Z. i jego następcę ks. Janusza W. Obaj duchowni zostali oskarżeni o wyrządzenie znacznej szkody majątkowej płockiej Caritas przez niedopełnienie obowiązków. Księdzu Jerzemu Z. dodatkowo postawiono zarzuty wyłudzenia dotacji oraz przedstawienie PFRON-owi sfałszowanej dokumentacji.

Śledczy ustalili, że szkolenia miały inny zakres niż deklarowany albo w ogóle się nie odbywały; niektóre zakupy były fikcyjne, usługi nie były wykonywane, a rzekomi niepełnosprawni kursanci niczego nie wiedzieli o kursach, które odbyli.

"Ten sam mężczyzna według dokumentów Caritasu pracował jako osoba sprzątająca w ośrodku w Łowiczu i Kołobrzegu, a to miasta oddalone o 440 km!" – opowiadała „Wyborczej” w 2010 roku osoba związana ze śledztwem.

Pracownicy księdza prałata Z. fałszowali między innymi:

  • CV, podania o pracę, kwestionariusze osobowe;
  • oświadczenia pracowników o przeszkoleniu BHP, oświadczenia o niepozostawaniu w rejestrze bezrobotnych, oświadczenia dla celów podatkowych;
  • zaświadczenia o odbyciu stażu, świadectwa pracy i rejestry czasu pracy;
  • umowy zlecenia, wypowiedzenia, rachunki do umów, faktury i dowody wypłaty.

"Analiza zebranych w sprawie dowodów słusznie doprowadziła do przekonania, iż w projektach realizowanych przez Caritas Diecezji Płockiej tego rodzaju praktyka byłą niestety na porządku dziennym" - czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 2015 roku.

Prawomocnie skazany został jedynie ksiądz prałat Jerzy Z. - za zlecanie podwładnym fałszowania dokumentacji przekazywanej PFRON. Sąd ukarał go rocznym ograniczeniem wolności i pracami społecznymi przez 20 godzin miesięcznie.

Dzięki przedawnieniu ksiądz uniknął kary za wyłudzenie dotacji i niedopełnienie obowiązków. To jednak przez jego zaniedbania, a nie fałszowanie podpisów płocki Caritas musi zwrócić PFRON-owi 19 mln zł.

Przekonanie o własnej nieomylności

Najpoważniejszym niedopatrzeniem, którego się dopuścił, było zignorowanie obowiązku uzyskania zgód biskupa oraz Stolicy Apostolskiej na tzw. alienację dóbr kościelnych. Zgodnie z kościelnym prawem kanonicznym, ksiądz Z., jako dyrektor diecezjalnej Caritas, przed złożeniem wniosków o dwie największe dotacje z PFRON powinien poprosić o zgodę Stolicę Apostolską. A w przypadku dwóch mniejszych programów - swojego biskupa, czyli abp. Wielgusa. Wewnętrzny audyt zlecony przez bp. Liberę wykazał, że ksiądz prałat tego nie zrobił. Dlaczego?

Z ustaleń sądu wynika, że zgubiła go pycha. Ks. prałatowi Z. wydawało się, że nie musi nikogo pytać o zgodę, skoro to on kieruje Caritas.

“Wcześniejsza działalność Jerzego Z. w Caritas Diecezji Płockiej, której był faktycznym twórcą, realizowane przez niego przedsięwzięcia i odnoszone na tym polu sukcesy utwierdzały go niewątpliwie w przekonaniu o własnej nieomylności” - stwierdził w uzasadnieniu wyroku karnego Sąd Apelacyjny w Łodzi.

W konsekwencji duchowny nie tylko złamał przepisy prawa kanonicznego, ale i naraził płocką Caritas na straty. Początkowo PFRON domagał się zwrotu pieniędzy na podstawie zapisów umów zawartych z płocką Caritas. W 2012 roku sąd stwierdził jednak, że umowy są bezskuteczne, dopóki nie potwierdzą ich Stolica Apostolska i biskup płocki.

Kościelne władze potwierdzenia odmówiły. W rezultacie wszystkie cztery umowy stały się nieważne. Prawdopodobnie prawnicy Kościoła liczyli, że ten ruch pomoże płockiej Caritas uniknąć zwrotu pieniędzy. I początkowo wydawało się, że mieli rację.

Nieważne umowy

W wyrokach I instancji, z grudnia 2019 roku, Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że płocka Caritas musi zwrócić jedynie nieprawidłowo rozliczoną część dotacji, czyli 2,3 mln zł wraz z odsetkami. Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyrokach z 30 kwietnia i 21 września 2021 roku uznał jednak, że skoro umowy są nieważne, Caritas przyjęła dotacje PFRON, nie mając do tego żadnej podstawy.

Oznacza to, że Caritas musi zwrócić 11,4 mln zł. Plus 7,9 mln zł odsetek, które narosły od 2013 roku, gdy okazało się, że Stolica Apostolska nie zgadza się na potwierdzenie umów.

"Albo mówimy, że mamy do czynienia z wykonaniem umowy, która jest ważna, albo mamy do czynienia z umową nieważną. Tych dwóch rzeczy pogodzić się nie da" - mówił w ustnych motywach wyroku z 21 września sędzia SA w Warszawie Marcin Kowal.

Oba wyroki są prawomocne. Za każdy dzień opóźnienia narastają odsetki. Próbowaliśmy ustalić, czy i kiedy Caritas spłaci zobowiązania oraz skąd weźmie 19 milionów. Na nasze pytania wysłane 30 sierpnia do dzisiaj nie odpowiedziała ani płocka Caritas, ani PFRON. Gdy zadzwoniliśmy do dyrektora Caritas, ks. Szczepana Bugaja, powiedział, że nie ma czasu i rozłączył się. Kolejnych telefonów nie odebrał. Tak samo zareagowała rzeczniczka Funduszu Małgorzata Nowak-Lis.

Władze diecezji o wyrokach nie poinformowały też swoich księży. Ci, z którymi rozmawialiśmy, dowiedzieli się o nich od nas.

Caritas i Fundacja Caritas

Odpowiedzi na nasze pytania chcieliśmy poszukać w sprawozdaniach płockiej Caritas. Nie są jednak publicznie dostępne.

W przeciwieństwie do większości z 41 diecezjalnych Caritas, płocka organizacja nie jest organizacją pożytku publicznego, która musi publikować szczegółowe sprawozdania ze swojej działalności i finansów. Za to w 2010 r., czyli niedługo po rozwiązaniu umów przez PFRON, powołała odrębną od siebie Fundację Caritas Diecezji Płockiej. Ma ona status organizacji pożytku publicznego, zbiera 1 procent podatku, przyjmuje darowizny i zdaje sprawozdania. Z jej ostatnich sprawozdań wiemy, że w 2020 roku miała 200 tys. zł przychodu i 21 tys. zł straty. W poprzednim roku przychody wyniosły 707 tys. zł, a strata 42 tys. zł.

Za trzon działalności charytatywnej w diecezji płockiej wciąż odpowiada jednak nie fundacja, ale sama Caritas.

Prowadzi m.in. dwie stołówki, noclegownię dla bezdomnych, dom dla osób z chorobą Alzheimera, dwa hospicja, trzy warsztaty terapii zajęciowej, trzy centra pielęgniarstwa rodzinnego i trzy niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Nieruchomości, w których mieszczą się te ośrodki, są najprawdopodobniej największą częścią majątku Caritas. Czy będzie musiała je sprzedać, żeby spłacić długi PFRON?

Tak działo się w archidiecezji gdańskiej, gdzie abp Sławoj Leszek Głódź w 2012 r. na kilka lat nałożył na księży dodatkowy podatek, by spłacić długi po aferze diecezjalnego wydawnictwa Stella Maris. W 2003 r. wyszło na jaw, że szef wydawnictwa wykorzystywał je do oszustw finansowych. Archidiecezja według różnych szacunków miała do zwrócenia od 40 do 70 mln zł. Musiała sprzedać swoje grunty i zastawić kościoły. Komornik zlicytował nawet arcybiskupie auta.

Caritas w odróżnieniu od Stella Maris ma odrębną osobowość prawną, więc diecezja płocka formalnie nie odpowiada za spłatę jej długów. Mimo to płoccy księża obawiają się, że ten ciężar spadnie na nich i ich parafian.

“Jaki jest stan finansów diecezji?"

W 2019 roku płoccy księża napisali do biskupa Libery anonimowy list, w którym skarżyli się między innymi na nietransparentność diecezjalnych finansów i najwyższe w Polsce podatki nakładane na parafie.

Księża pytali Liberę: “Jaki jest stan finansów diecezji? Kiedy zostanie nam przedstawione sprawozdanie finansowe, skoro my takie sprawozdania piszemy? A może zapytamy wprost: ile mamy milionów długów? (...) Co przez 12 lat zrobiłeś, Księże Biskupie z długami Caritasu? Ile one dziś wynoszą? Kiedy je spłacimy? Chcesz nas z tym wszystkim zostawić?”.

Duchowni domagali się też od biskupa znalezienia nowych źródeł dochodów diecezji. Jak ustaliliśmy, biskup Libera w tej sprawie ich wysłuchał.

Diecezja płocka w 2018 roku założyła spółkę Omninvest. Jej prezesem jest ekonom kurii ks. Roman Bagiński, a wiceprezesem osobisty sekretarz Libery ks. Jarosław Mokrzanowski. Od połowy października 2018 do końca 2019 spółka wypracowała 93 420 zł zysku. Stara się o dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na budowę elektrowni fotowoltaicznej w Płocku o mocy do 5 MW. W trwającym konkursie dostała pozytywny wynik z oceny formalnej i przeszła do kolejnego etapu.

Jeśli wygra, dostanie 12,3 milionów złotych.

Wykładowca etyki w biznesie

O finanse płockiej Caritas nie musi martwić się już jej były dyrektor ks. Jerzy Z. Biskup Libera w 2008 roku ukarał go zesłaniem do wsi P., gdzie pełni rolę pomocy duszpasterskiej. Jak mówią nam księża z diecezji płockiej, zajmuje się też organizowaniem pielgrzymek do miejsc świętych.

Do 2012 roku - czyli także po wybuchu afery w Caritas - wykładał m.in. etykę w biznesie w Wyższej Szkole Ekonomiczno-Społecznej w Ostrołęce, a potem w Warszawskiej Wyższej Szkole Ekonomicznej.

W 2010 został adiunktem w Międzynarodowym Centrum Dialogu Międzykulturowego i Międzyreligijnego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W 2019 roku starał się o habilitację, ale bez powodzenia.

Na urodzinach z Tadeuszem Rydzykiem

Ks. Jerzy Z. nie stracił sympatii swoich wpływowych przyjaciół. Najważniejszym pozostaje Tadeusz Rydzyk. “Ksiądz prałat pociąga za sznurki wokół Rydzyka. Jeżdżą razem po biskupach na imieniny, urodziny” - mówi OKO.press osoba znająca otoczenie księdza dyrektora.

W grudniu minionego roku był gościem na 29. urodzinach Radia Maryja obok najważniejszych polityków Zjednoczonej Prawicy. Kamery Telewizji Trwam zarejestrowały, jak na mszy z tej okazji siedzi w pierwszej ławce. Rydzyk wygłosił wtedy słynną obronę zmarłego niedawno bp. Edwarda Janiaka, którego Watykan ukarał za tuszowanie przestępstw pedofilskich.

“To jest współczesny męczennik (...) Powinniśmy się w Kościele nie bać i upominać o sprawiedliwość. O prawo właściwe i o sprawiedliwość” - mówił z porozumiewawczym uśmieszkiem Rydzyk. Ksiądz Jerzy Z. poparł te słowa oklaskami.

Ks. prałat Jerzy Z. (drugi od lewej w pierwszej ławce) klaszcze w reakcji na mowę Tadeusza Rydzyka w obronie bp. Janiaka. Fot. TVN24/TV Trwam
;
Na zdjęciu Daniel Flis
Daniel Flis

Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze