0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Cofnijmy się do września 2023. Donald Tusk i kierownictwo KO dochodzą do wniosku, że na wiecu w Tarnowie trzeba rzucić obietnicami, bo – jak wskazują sondaże – zwycięstwo wyborcze wymyka się z rąk. W obszarze edukacji mają gotowy, kompetentny i efektowny projekt na pierwsze 100 dni demokratycznych rządów, przygotowany przez organizacje społeczne, poparty przez samorządowców, ZNP, akademików, sygnowany przez wszystkie siły opozycji demokratycznej, w tym polityczki z KO. Nic tylko ogłosić...

A jednak partia i jej lider ignorują ten projekt, zastępując go skleconym na chybcika zbiorem obietnic, w tym nieszczęsnym „zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych”, populistycznym hasłem z wiecu we Włocławku, gdzie niejaki Maciek, uczeń z podstawówki poprosił o to Tuska.

Przeczytaj także:

Dlaczego tak zdecydowali?

Bo to, co byłoby zaletą z punktu widzenia meritum i nadzieją dla opinii publicznej, okazało się problemem dla partii.

Bo każda partia chce mieć własne, swoje, a jeśli już powołuje się na wspólny program, to przynajmniej nazywa go po swojemu.

Licytacja wyborcza dominuje nad interesem publicznym. Takie jest jedno ze źródeł populizmu wyborczych obietnic.

Skazani na populizm?

Czy zatem obietnice wyborcze to jedynie rozsypywanie kolorowych paciorków, żeby każdy i każda znalazła dla siebie odpowiednie szkiełko? A jeśli tak, to czy jesteśmy skazani na taki populizm? I czy mogłoby być inaczej?

Czy to źle, że rząd dowiózł tylko niewielką część „100 konkretów” KO? I czy obietnice Trzeciej Drogi i Lewicy zostały choćby w części zrealizowane? Czy były lepsze niż KO? Mniej populistyczne?

Czemu Koalicja Obywatelska i jej spiritus movens Donald Tusk, skoro nie mieli porządnego programu wyborczego i think tanków do dyspozycji, nie korzystali z gotowych propozycji organizacji społecznych?

To wszystko tematy na rozprawkę o pułapkach polityki XXI wieku. Tutaj tylko zarysuję odpowiedzi, ilustrując je tematyką edukacji. Zebrałem edukacyjne obietnice wyborcze trzech ugrupowań Koalicji 15 Października (KO, TD i NL) oraz zapis w Umowie koalicyjnej. Do tego dwa dokumenty przygotowane przez koalicję SOS dla Edukacji:

  • „Nowe otwarcie, czyli 10 rozwiązań na pierwsze 100 dni” oraz
  • „Obywatelski Pakt dla Edukacji”

W czerwcu 2023 roku pod tymi dwoma dokumentami podpisały się wszystkie prodemokratyczne partie, ale niewiele z tego wynikło.

***

Drogie Czytelniczki i Czytelnicy. Tekst jest długi, wiem. Jako autor zachęcam do lektury całości, ale gdyby ktoś chciał od razu dojść do obietnic edukacyjnych KO, a potem także TD i NL, może skoczyć do punktu (5), pomijając rozważania o tym, czy należy, czy też nie należy używać populizmu w wyborach. Konkluzje mego wywodu są na końcu pod nr (9).

***

(1) Bilans nie do obrony. Pułapka 100 dni

Fakty są takie, że znaczna większość obietnic ze „100 Konkretów na pierwsze 100 rządów!” nie została zrealizowana. PiS buduje wokół tego kampanię pod hasłem 100 kłamstw. Media wystawiają rachunek. Według wyliczeń TVN24 zrealizowanych w pełni zostało osiem obietnic, 42 są w toku, a 48 rząd nie zajął się wcale.

Rząd próbuje polemizować, kłaść nacisk na obietnice dowiezione, zwracając uwagę na trudności i zapowiadając „przyspieszenie”. Donald Tusk twierdzi wręcz, że „przez trzy miesiące zrobiliśmy więcej niż jakikolwiek inny rząd w historii III RP”, co jest ryzykownym porównaniem nie tylko z gabinetem Tadeusza Mazowieckiego, ale także z rządem Beaty Szydło, który z energią przystąpił do „dobrej zmiany” rujnując praworządność (sędziowie dublerzy TK zaprzysiężeni już w grudniu 2015), wypłacając 500 plus (od kwietnia 2016), obniżając wiek emerytalny (ustawa w listopadzie 2016), likwidując gimnazja (ustawa w grudniu 2016) itd.

Teza o udanej realizacji obietnic wyborczych KO jest nie do obrony.

Obiecali? Nie ma. Albo jest tylko trochę, albo ma być.

Głównym winowajcą jest osoba, która do 100 konkretów dopisała „na pierwsze 100 dni rządów”. I dla lepszego efektu dorzuciła wykrzyknik. To absurdalnie krótki czas, jeśli mamy na myśli porządną legislację, także rozporządzeń, a nie powtórkę z PiS-owskich „projektów poselskich”.

Pisał w OKO.press Witold Głowacki, że „tych pierwszych 100 dni będzie prawie 600”, bo dopiero po zmianie prezydenta, powstaną warunki do wprowadzenia zmian. Głowacki pytał nawet, czy nie warto poczekać kilkanaście miesięcy z rozliczaniem Tuska.

Padają tu trzy argumenty usprawiedliwiające obecne władze (punkty 2-5).

(2) Nikt poważny nie traktuje obietnic poważnie

Składanie obietnic wyborczych to tylko gra na emocjach elektoratu: nadziejach z jednej, a lękach z drugiej strony. Ich wartość jest mniej więcej taka jak zapowiedzi trenerów i zawodników, że to ich drużyna wygra mecz. Każdy kibic chce je usłyszeć, chociaż każdy wie, że ich jedyną wartością jest to, że poprawiają nastrój samym graczom i ich entuzjastom.

Przemysław Sadura i Sławomir Sierakowski w wywiadzie Dominiki Sitnickiej o populizmie cytowali w OKO.press „prawidło politologiczne, że partie tworzą programy po to, żeby wygrać wybory, ale nie wygrywają wyborów po to, żeby realizować programy”.

Taka narracja budzi mój oldskulowy, obywatelski sprzeciw. Wiadomo, że kampania wyborcza ma swoje prawa, ale

ryczałtowe rozgrzeszenie polityków za wciskanie ludziom kitu uważam za niebezpieczną zgodę na kryzys demokracji parlamentarnej.

W Unii Europejskiej zaufanie do partii politycznych deklaruje 21 proc. badanych przez Eurobarometr, a nie ufa im 75 proc., w Polsce ufa 22, a nie ufa 74 proc. Przyjmując logikę niepoważnych obietnic, wkrótce dogonimy Łotwę, gdzie partiom nie ufa 90 proc.

Polityka to nie kuglarstwo. Oderwanie słów od zamiarów demoralizuje i ogłupia nie tylko opinię publiczną, ale i samych polityków i polityczki, bo

wchodząc w tryb konfabulacji oduczają się rozmowy serio z obywatelami.

Nie mówiąc o tym, że stają się więźniami swoich obietnic i kuglarskiego stylu. Żeby użyć tytułu programu w TOK FM, trudno potem przełączyć się na tryb „A teraz na poważnie”.

(3) Trzeba sypnąć obietnicami. Byle wygrać z PiS

Priorytetem było odebranie władzy PiS. Tusk na wiecach używał czasem formuły, że na szczegóły urządzania państwa przyjdzie czas po wyborach, albo, że wystarczy przywrócić demokrację, przyzwoitość i kurs na Europę. I będzie dobrze.

Konwencja w Tarnowie 9 września 2023, gdzie zaprezentowano „100 konkretów” miała spełniać marzenia: „Polki i Polacy, czy to Chęciny, czy Żabno, czy Czyżów, wszędzie mają bardzo podobne i bardzo konkretne marzenia. [...] Te 100 konkretów na 100 dni po wygranych wyborach, to są ich pragnienia, ich nadzieje, ich postulaty” – mówił otwarcie Tusk.

KO chciała też przelicytować konkrety PiS (w 2023 roku wyjątkowo mało efektowne), ale przede wszystkim działała w warunkach wysokiego ryzyka porażki wyborczej. Według zestawienia portalu Politico, które liczy średnie wiarygodnych sondażowni i waży ich wyniki w zależności od wielkości próby, sytuacja 9 września wyglądała niewesoło:

Gdyby w następnych 35 dniach nie nastąpił cud prodemokratycznej mobilizacji, PiS razem z Konfederacją zdobyłby ok. 245 mandatów i mógłby rządzić dalej.

We wspomnianym wywiadzie Sadura i Sierakowski, tuż po konwencji w Tarnowie twierdzili, że „opozycja musi zagrać tymi kartami, którymi gra PiS, bo innymi się nie da z nimi wygrać. Różnica jest taka, że opozycja demokratyczna wkłada ten populistyczny kostium po to, żeby nas z populizmu wyprowadzać”.

„Tusk został populistą. I bardzo dobrze. Może dzięki temu wygra” – pisał w prowokującym tekście Adam Leszczyński już w lipcu 2022.

Odtwórzmy klimat tamtej chwili. „Mówiąc delikatnie, było dość nerwowo – opowiadał Głowackiemu jeden z polityków. – Sondaże wciąż dawały PiS szansę na zwycięstwo. Część badań sugerowała, że Trzecia Droga może nie przekroczyć progu".

Rozpoczęła się chaotyczna i pośpieszna akcja zbierania „konkretów”. Kierowano się zasadniczym kryterium:

czy to się spodoba, czy trafi w maksimum marzeń maksymalnej liczby wyborców.

(4) Nie obietnice się liczą, ale dokonania rządu

Tego wątku w dyskusji o obietnicach nie będę rozwijał, bo to wymagałoby innej analizy. Warto tylko powiedzieć, że sukcesy rządu w polityce europejskiej (zagranicznej), odblokowanie KPO, stopniowe przejmowanie kontroli nad sądami i prokuraturą, „odbicie” wielu instytucji i ośrodków propagandy PiS na czele z TVP, a także wyzwania związane z zagrożeniem bezpieczeństwa państwa – to wszystko będzie zapewne kluczowe dla oceny rządu w przyszłości. Te wojny, jakie rząd Tuska prowadzi, nie zmieniają faktu, że obietnice dotyczyły urządzenia państwa po PiS. I tym się tu zajmujemy.

(5) Pięć konkretów KO, czyli 13 marzeń, od Sasa do Lasa

Konkretów edukacyjnych jest pięć, ale zobaczcie sami i same, jaki tam jest groch z kapustą. Co przy okazji pokazuje, jak trudno się doliczyć, co zostało zrealizowane, a co nie.

Pięć konkretów KO

(1) Podniesiemy wynagrodzenia nauczycieli o co najmniej 30%. Nie mniej niż 1500 zł brutto podwyżki dla nauczyciela. Wprowadzimy stały system automatycznej rewaloryzacji. Przywrócimy autonomię i prestiż zawodu nauczyciela – mniej biurokracji, większa niezależność w doborze lektur, rozszerzaniu tematów.

W budżecie zapewniliśmy środki na podwyżki dla nauczycieli. Podwyżkę 30% otrzymali nauczyciele w szkołach, przedszkolach i uczelniach wyższych. Natomiast nauczyciele początkujący otrzymują o 33% więcej!

20.02.2024 Minister Edukacji Narodowej oraz Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podpisały rozporządzenie określające minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli:

Od 1 stycznia 2024 r. minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego (brutto) wynoszą:

dla nauczycieli z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym (stanowiących 95% wszystkich nauczycieli)

  • nauczyciel początkujący – 4 908 zł
  • nauczyciel mianowany – 5 057 zł
  • nauczyciel dyplomowany – 5 915 zł

dla pozostałych nauczycieli

  • nauczyciel początkujący – 4 788 zł
  • nauczyciel mianowany – 4 910 zł
  • nauczyciel dyplomowany – 5 148 zł

Podwyżka wynagrodzeń jest możliwa dzięki rekordowemu zwiększeniu subwencji oświatowej. Subwencja oświatowa dla jednostek samorządu terytorialnego na 2024 rok wynosi ponad 87 mld 983 mln zł i jest wyższa o 36,2% od kwoty subwencji oświatowej w 2023 roku.

(2) Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych. Wprowadzimy szeroką ofertę bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkole. Przeznaczymy dodatkowe pieniądze na zajęcia rozwijające zdolności uczniów i wyrównujące szanse, sport, rozwijanie zainteresowań. Zapewnimy pomoc w szkole zamiast korepetycji w domu.

Dokładnie 1 kwietnia likwidujemy pracy domowe w klasach I–III szkoły podstawowej. W klasach IV–VIII nauczyciel będzie mógł zadać uczniowi nieobowiązkową, pisemną lub praktyczną pracę domową do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych, która nie będzie oceniana.

Celem zmian jest odciążenie dzieci i młodzieży z obowiązków szkolnych realizowanych po zakończeniu zajęć szkolnych. Ministerstwo Edukacji Narodowej powołując się na wyniki badań naukowych, wskazuje, że prace domowe mają pozytywny wpływ na wyniki edukacyjne, ale bardziej w szkołach średnich niż podstawowych.

(3) Odpolitycznimy szkoły. Natychmiast wycofamy przedmiot HiT. Wprowadzimy praktyczne, a nie ideologiczne podstawy programowe i podręczniki, tworzone i zatwierdzane przez ekspertów i nauczycieli praktyków w Komisji Edukacji Narodowej, a nie przez polityków.

Ministerstwo Edukacji Narodowej natychmiast po zmianie rządu odwołało partyjnych kuratorów oświaty we wszystkich 16. województwach i wyznaczyło osoby pełniące obowiązki kuratorów oświaty. Obecnie już jesteśmy po przeprowadzeniu otwartych konkursów we wszystkich województwach. Od 1 września 2024 roku przedmiot Historia i Teraźniejszość zostanie zlikwidowany dla nowych roczników w szkołach ponadpodstawowych, a w klasach Wzmocnimy autonomię uczelni i zabezpieczymy apolityczność szkół wyższych poprzez zwiększenie finansowania nauki i poprawę transparentności wydatkowanych środków.

Inwestujemy w szkolnictwo wyższe. W budżecie państwa na 2024 rok zaplanowaliśmy ponad 31 mld złotych na ten cel. Jest to o 5 mld zł więcej niż w budżecie na rok 2023.

(4) Uwolnimy nasze dzieci od ciężkich plecaków – w każdej szkole postawimy indywidualne szafki dla dzieci, a każdy podręcznik będzie miał wersję elektroniczną.

Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje projekt zmian w ustawie o systemie oświaty. Podjęto współpracę z Polską Izbą Książki w celu zapewnienia cyfrowych wersji wszystkich podręczników szkolnych.

(5) W ciągu pierwszych 100 dni rozpoczniemy proces przechodzenia polskiej edukacji na system 1 zmianowy. Od 1 września 2025 wszystkie polskie szkoły podstawowe będą działały w takim systemie.

Ministerstwo Edukacji Narodowej prowadzi analizy w tym zakresie.

Konkrety mają spełniać marzenia trzech grup tworzących szkolną społeczność, a także całej prodemokratycznej opinii publicznej. Jeśli rozebrać „Konkrety” na czynniki pierwsze, okazuje się, że obietnic jest aż 13, a mają one spełniać marzenia:

Prodemokratycznej opinii publicznej:

  • „Odpolitycznimy szkoły. Natychmiast wycofamy przedmiot HiT” [nastąpi od września 2024 – komentarz OKO.press].
  • „Wprowadzimy praktyczne, a nie ideologiczne podstawy programowe i podręczniki... [nie jest jasne, co to są ”podstawy praktyczne"],
  • ...tworzone i zatwierdzane przez ekspertów i nauczycieli praktyków w Komisji Edukacji Narodowej, a nie przez polityków" [wtrącona zasadnicza obietnica nowej polityki edukacyjnej, ale już porzucona – patrz dalej].

Nauczycielek i nauczycieli:

  • „Podniesiemy wynagrodzenia nauczycieli o co najmniej 30 proc. Nie mniej niż 1500 zł brutto podwyżki dla nauczyciela” [szczodra obietnica, trochę zepsuta przez lapsus Donalda Tuska, który powiedział w Tarnowie, że chodzi o podwyżki płac zasadniczych, a nie o średnie],
  • „Wprowadzimy stały system automatycznej rewaloryzacji” [pieśń przyszłości, projekt ZNP w Sejmie],
  • "Przywrócimy autonomię i prestiż zawodu nauczyciela – mniej biurokracji... [nie dzieje się nic],
  • ...większa niezależność w doborze lektur, rozszerzaniu tematów" [przypadkowa zbitka, jest więcej lektur do wyboru, ale rozszerzanie tematów wymagałoby odchudzonych podstaw programowych, prace zainicjowane].

Rodziców i uczniów*

  • „Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych” [skrajna i nieodpowiedzialna zapowiedź, modelowy populizm Tuska, MEN brnie w tym kierunku próbując ten konkret ograniczyć i urealniać, ale nie zmieniając zasadniczego błędu centralnego sterowania wbrew oświatowemu prawu i oczekiwaniom nauczycielek],
  • „Wprowadzimy szeroką ofertę bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkole. Przeznaczymy dodatkowe pieniądze na zajęcia rozwijające zdolności uczniów i wyrównujące szanse, sport, rozwijanie zainteresowań” [bardzo ładnie, ale konkretów brak],
  • „Zapewnimy pomoc w szkole zamiast korepetycji w domu” [trudne do realizacji, wymaga całościowej zmiany, wbrew nadziejom min. Katarzyny Lubnauer same tzw. godziny czarnkowe i do dyspozycji dyrektora nie wystarczą],
  • „W ciągu pierwszych 100 dni rozpoczniemy proces przechodzenia polskiej edukacji na system 1 zmianowy. Od 1 września 2025 wszystkie polskie szkoły podstawowe będą działały w takim systemie” [nie dzieje się nic],
  • "Uwolnimy nasze dzieci od ciężkich plecaków – w każdej szkole postawimy indywidualne szafki dla dzieci [to raczej zadanie dla samorządów, brak informacji],
  • a każdy podręcznik będzie miał wersję elektroniczną" [MEN zaczął prace].

(6) Z czego Tusk nie skorzystał?

Wróćmy do zignorowanych przez polityków „10 rozwiązań na pierwsze 100 dni”. Przygotowany przez organizacje społeczne dokument miał być „zestawem działań ratunkowych”, aby „pokazać determinację nowego rządu i ułatwić spokojną pracę nad długofalowymi i głębszymi zmianami”.

Nowe otwarcie, czyli 10 rozwiązań na pierwsze 100 dni

Efektowna broszura na stronach SOS dla edukacji przedstawia 10 konkretów na pierwsze 100 dni, zobowiązanie, które pod koniec czerwca 2023 podpisały – w formule razem, ale osobno – przedstawicielki trzech partii tworzących dziś koalicję. Oto cały dokument w wersji tekstowej:

Wprowadzenie

Polska szkoła potrzebuje zmian – dużych i małych, systemowych, ale też pozornie drobnych. Na początek potrzebuje jednak oddechu i powiewu świeżego powietrza, po latach zaciskania gorsetu centralnej regulacji i kontroli. Po wielkich reformach, które wdrożono, zanim ktoś zbadał rzeczywiste problemy i zastanowił się, czy takie zmiany są w ogóle potrzebne. Szkoła musi wreszcie złapać oddech.

Prezentowany tu pakiet propozycji to przepis na nowe otwarcie dla szkoły. To zestaw działań ratunkowych, możliwych do realizacji w krótkim czasie – w ciągu umownych 100 dni. Ich szybkie podjęcie pokaże determinację nowego rządu i da poczucie zmiany klimatu w polskiej edukacji. Ułatwi też spokojną pracę nad bardziej skomplikowanymi, długofalowymi i głębszymi zmianami.

Nasze propozycje kierujemy do prodemokratycznych ugrupowań politycznych, a także wszystkich osób współtworzących polską szkołę i czujących odpowiedzialność za jej dobre funkcjonowanie. Do tych, którzy przez ostatnie lata mieli prawo czuć się przytłoczeni i zmęczeni polityką władzy centralnej: dyrektorów i dyrektorek, nauczycielek i nauczycieli, uczennic i uczniów oraz ich rodziców, samorządów lokalnych, a także organizacji pozarządowych działających w sferze oświaty.

1. Likwidacja luki oświatowej – zwiększenie subwencji

Wysokość części oświatowej zasilającej w ramach subwencji ogólnej budżety jednostek samorządu terytorialnego pokrywa coraz mniejszą część lokalnych wydatków na edukację. Jeszcze kilkanaście lat temu subwencja oświatowa stanowiła 2,5 proc. produktu krajowego brutto, obecnie jej udział w PKB spadł poniżej 2 proc.

Samorządy muszą więc przeznaczać na edukację coraz większą część środków własnych, a te kurczą się na skutek finansowych trudności samorządów, w tym zmian podatkowych ograniczających dochody własne (zwłaszcza PIT), nowych zadań nakładanych na przez państwo oraz wysokiej inflacji.

Jak to zmienić?

  • doprowadzić do zasypania zwiększającej się luki oświatowej, czyli różnicy między wysokością subwencji a kosztami utrzymania szkół przez samorządy – ta luka to co najmniej 1 proc. PKB;
  • dokładny harmonogram wzrostu subwencji oświatowej powinien uwzględniać stan finansów państwa i być powiązany ze zmianami zwiększającymi dochody własne samorządów, które zostały w ostatnich latach bardzo uszczuplone.

2. Pensje nauczycielskie – wzrost o 20 proc. od zaraz

Wynagrodzenie polskiego nauczyciela i nauczycielki rozpoczynających pracę w zawodzie jest najniższe w Unii Europejskiej. Przy obecnym poziomie płac ludzi, od których najwięcej zależy w całym systemie oświaty, żadne zmiany prawne i organizacyjne nie pomogą szkole.

Jak to zmienić?

  • zrealizować uzgodniony już między Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i ugrupowaniami opozycyjnymi postulat podniesienia o 20 proc. (rekompensata inflacyjna) wskaźników określających wysokość wynagrodzeń nauczycielskich na poszczególnych stopniach awansu zawodowego;
  • w drugim kroku – przebudować system wynagradzania, aby trwale zapewnić, że pensje nauczycielskie będą rosły wraz z płacami w gospodarce, a wynagrodzenia początkujących nauczycieli nie będą odstraszały od podejmowania pracy w zawodzie;
  • wprowadzić pakiet zmian prawnych pod hasłem „Ułatwiamy życie nauczycielkom i nauczycielom”, obejmujący m.in. uproszczenie procedury i kryteriów oceny pracy, obowiązek zagwarantowania określonej liczby dni szkolenia każdemu nauczycielowi w ciągu roku, sprecyzowanie zasad wynagradzania nauczycieli za udział w wycieczkach szkolnych oraz zapewnienie nienaruszalnych przerw w czasie dnia pracy

3. Podstawa programowa i ramowy plan nauczania – więcej elastyczności i kreatywności

Obowiązująca podstawa programowa jest zbyt obszerna i mało elastyczna. W pierwszym kroku należy ograniczyć szczegółowe treści przedmiotowe i liczbę wymagań, by zapewnić równowagę między ilością wiedzy a umiejętnościami i postawami, które szkoła XXI wieku ma rozwijać.

Równocześnie należy rozpocząć prace nad unowocześnioną podstawą, zbudowaną wokół kompetencji kluczowych i wymagań ogólnych – przedmiotowych oraz uniwersalnych, rozwijanych na wielu przedmiotach i w różnych blokach dziedzinowych. Aby umożliwić nauczycielom dostosowanie procesu uczenia (się) do rzeczywistych potrzeb dzieci i młodych ludzi z danej klasy czy szkoły, należy także uelastycznić plany nauczania.

W obowiązujących w szkołach ramowych planach nauczania liczba godzin przedmiotów w każdej z klas jest teraz wyznaczona „na sztywno”. Zmniejszono też liczbę godzin do dyspozycji dyrektora oraz określono zamknięty i wąski katalog zajęć, na które można je przeznaczyć.

Kolejną przeszkodą w dobrym nauczaniu jest to, że praktycznie nie ma możliwości realizowania zajęć w blokach przedmiotowych – zajęcia muszą być prowadzone przez nauczycieli posiadających kwalifikacje przedmiotowe, trzeba też ustalać oceny klasyfikacyjne z każdego przedmiotu wchodzącego w skład bloku. Nie można ich także prowadzić w grupach różnowiekowych, zgodnie ze specyfiką samych zajęć i ich metodyką (np. metoda projektu), rodzajem treści programowych czy potrzebami dzieci.

Jak to zmienić?

  • powołać w przejrzystym trybie z udziałem środowisk nauczycielskich, eksperckich i akademickich, zespół do odchudzenia podstawy programowej, a w drugim kroku – jej przebudowy z zadaniem uproszczenia, koncentracji na kompetencjach oraz rezultatach, zamiast narzucania całkowicie zuniformizowanego modelu kształcenia, zabijającego inwencję nauczycieli i uczniów;
  • zlikwidować przypisanie liczby godzin przedmiotu do poszczególnych klas, pozostawiając ogólną liczbę godzin na etapie kształcenia;
  • zrezygnować z ograniczeń w organizacji pracy w grupach międzyoddziałowych, międzyklasowych i międzyszkolnych ze wszystkich przedmiotów;
  • zwiększyć liczbę godzin do dyspozycji dyrektora i dyrektorki szkoły, głównie z przeznaczeniem na kształcenie tzw. kompetencji przyszłości.

4. Fundusz zajęć dodatkowych dla szkół samorządowych – koniec z „Willą plus”

Różnice w sytuacji finansowej oraz polityk oświatowych samorządów sprawia, że oferta edukacyjna szkół w postaci zajęć dodatkowych różni się w zależności od budżetu i woli władz samorządowych. To sprawia, że dostęp dzieci do jakościowych zajęć rozwijających jest nierówny. W związku z tym należy rozważyć, aby Ministerstwo Edukacji i Nauki ma do swojej dyspozycji niemałe fundusze. Powinno je rozdzielać, mając za cel realizację polityki oświatowej państwa.

Rządowy program „Inwestycje w oświacie” jest jednak jaskrawym przykładem, jak wielce działania ministerstwa edukacji oddaliły się od jego edukacyjnej misji. W ramach programu określanego w mediach jako „Willa plus”, MEiN asygnował środki na zakup nieruchomości przez organizacje bliskie obozowi władzy. Wartość wsparcia w tym programie wyniosła 40 mln złotych, zaś w czterech programach dotacyjnych na inwestycje infrastrukturalne w oświacie – łącznie aż 170 mln złotych.

Jak to zmienić?

  • zamiast arbitralnych dotacji udzielanych „po uważaniu” – wprowadzić fundusz zajęć dodatkowych, odpowiednio dystrybuowany między szkoły przez organy prowadzące (samorządy);
  • fundusz miałby zapewniać każdemu uczniowi i uczennicy do trzech godzin zajęć dodatkowych według koncepcji opracowanej samodzielnie przez nauczycielki i nauczycieli, tak by uwzględnić potrzeby i zainteresowania konkretnych młodych ludzi;
  • środki z funduszu należy dzielić między samorządy według obiektywnego algorytmu, uwzględniającego m.in. liczbę uczennic i uczniów w danej gminie czy powiecie.

5. Dość kuratorów-polityków i ręcznego sterowania samorządową oświatą

Kuratorów oświaty powołuje dziś na wniosek wojewodów Minister Edukacji i Nauki. Procedura konkursowa nie gwarantuje wyboru najbardziej kompetentnych osób, ponieważ w komisji dominują przedstawiciele ministra i wojewody, zaś merytoryczna ocena kandydatów jest całkowicie uznaniowa. Nie opiera się na kompleksowej i wymiernej ocenie kompetencji kandydatów. Nie ma również ograniczeń przy powoływaniu na stanowisko osób aktywnie zaangażowanych partyjnie.

W efekcie zdecydowana większość kuratorów oświaty to osoby bezpośrednio związane z PiS – członkowie tej partii lub jej kandydaci w wyborach. Symbolem upartyjnienia i ideologizacji kuratoriów stała się zwłaszcza małopolska kurator Barbara Nowak

Jak to zmienić?

  • zakazać pełnienia funkcji kuratora przez osoby będące członkami partii politycznej (na wzór wyższych stanowisk w służbie cywilnej);
  • kandydata na kuratora wybierać w oparciu o profil kompetencyjny i wszechstronną, profesjonalną ocenę w formule assessment center – badanie i ocena kompetencji kandydatów przez zespół ekspertów zewnętrznych, obejmujące zwłaszcza: ocenę znajomości przepisów oświatowych, badanie kompetencji zarządczych i komunikacyjnych, badanie kompetencji w zakresie zarządzania zespołem i in.;
  • wprowadzić możliwość odwołania kuratora przez sąd administracyjny ze względu na naruszenie zasady politycznej neutralności na wniosek organów prowadzących szkoły lub reprezentatywnych związków nauczycielskich;
  • odsunąć kuratoria od zarządzania oświatą samorządową – nadzór pedagogiczny nie może być pomieszany z funkcjami, które powinny należeć do organu prowadzącego, ponoszącego odpowiedzialność za funkcjonowanie lokalnej oświaty;
  • wycofać przedstawicieli kuratoriów z komisji konkursowych wyłaniających kandydatów i kandydatki na stanowiska dyrektorskie;
  • zastąpić wiążącą opinię kuratora przy zmianach w sieci szkół specjalną procedurą obligatoryjnych konsultacji społecznych tego typu zmian;
  • wyjąć z kompetencji kuratora wiążące żądanie odwołania dyrektora i zastąpić je możliwością zwrócenia się do sądu administracyjnego o odwołanie dyrektora w sytuacji nieusunięcia uchybień w działalności szkoły.

6. Deregulacja i odwrócony nadzór pedagogiczny – koniec z papierologią

Polska szkoła to fabryka dokumentów, które produkuje się nie tylko dlatego, że wymaga tego prawo, ale aby zabezpieczyć się na wypadek uciążliwych kontroli kuratoryjnych. W zeszłym roku MEiN opublikowało listę ponad 50 dokumentów, które są tworzone w szkołach mimo braku obowiązku prawnego. Badanie ankietowe ZNP pokazało jednak, że nie miało to wpływu na codzienną praktykę w szkołach.

Jak to zmienić?

  • uruchomić w MEiN program „gilotyny regulacyjnej” – stałego zbierania uwag dotyczących nadmiernych obciążeń biurokratyczno-regulacyjnych wraz z regularnym uruchamianiem „gilotyny”, czyli usuwaniem zbędnych regulacji;
  • zobowiązać kuratorów oświaty do wdrożenia odwróconego nadzoru pedagogicznego, polegającego na identyfikowaniu w działalności szkoły przejawów nadprodukcji dokumentów – każda kontrola musi uwzględniać zalecenia redukcji obciążeń biurokratycznych.

7. Ustawa o prawach uczennic i uczniów – szkolna demokracja na co dzień

Prawa uczennic i uczniów związane z nauczaniem, ocenianiem, wolnością przekonań i innymi obszarami życia szkoły nigdy nie były priorytetem polityki i prawa oświatowego. Do niedostatecznej ochrony praw uczennic i uczniów przyczynia się słaba pozycja samorządów uczniowskich (SU).

Nie mają one żadnych realnych kompetencji, są wyłącznie organem doradczym, ale nawet i ta rola nie jest zawsze respektowana (np. nie zawsze zasięga się opinii SU w przedmiocie skreślenia ucznia z listy uczniów, co jest obowiązkowe). Obecnie samorządy nie mają z czego finansować swoich działań, co hamuje aktywność i inicjatywy uczennic i uczniów.

Konieczne jest także przejrzenie i zmodyfikowanie szkolnych statutów, które nie zawsze zgodne są z obowiązującym w Polsce prawem.

Jak to zmienić?

  • powołać Rzecznika Praw Uczniowskich – urząd ogólnopolski, który będzie koordynować kwestię praw ucznia, wyposażony w pewien zakres kompetencji władczych – a obok niego będą funkcjonowali rzecznicy lokalni przy organach prowadzących szkoły;
  • dać prawo weta samorządom uczniowskim w szkołach ponadpodstawowych i szkołach dla dorosłych (w formie referendum) w stosunku do zmian statutu, które dotyczą praw i obowiązków uczniowskich;
  • zezwolić na organizowanie zbiórek pieniędzy przez SU oraz stworzyć fundusz, który mógłby przekazywać środki na działalność SU;
  • przewietrzyć statuty szkół – w ciągu pierwszych 100 dni opublikować wytyczne do nowelizacji statutów szkół w zakresie najczęściej występujących w nich błędów;
  • do ustawy o prawach uczniowskich wprowadzić zamknięty katalog obowiązków ucznia/uczennicy, które statut szkoły jedynie szczegółowo dookreśla;
  • przebudować model oceniania wewnątrzszkolnego – ocena opisowa i informacja zwrotna jako zasada; → zmienić oceny zachowania na opisową informację zwrotną lub całkowicie je znieść

8. Organizacje pozarządowe w szkole – łatwiejsza współpraca zamiast barier

Dyskusja o obecności organizacji pozarządowych w szkołach, która przetoczyła się przy okazji kolejnych wersji „lex Czarnek”, pozostawiła wiele wątpliwości i niepewności co do możliwości współpracy na linii organizacje społeczne – szkoły. Nawet jeśli rozwiązania radykalnie utrudniające tę współpracę ostatecznie nie stały się prawem, to skutkują tzw. efektem mrożącym.

Dlatego potrzebny jest wyraźny sygnał ze strony ustawodawcy, że taka współpraca jest nie tylko dopuszczalna, ale ze wszech miar pożądana.

Jak to zmienić?

  • przenieść tę kwestię w całości do regulacji na poziomie statutów szkół i placówek oświatowych;
  • ustawa powinna wyłącznie zawierać upoważnienie do uregulowania procedury nawiązywania i prowadzenia współpracy z organizacjami pozarządowymi na poziomie statutu, bez formułowania własnych, szczegółowych wymogów w tym zakresie oraz gwarantować rodzicom prawo do decydowania o udziale dziecka w zajęciach prowadzonych we współpracy z NGO.

9. Reaktywacja rad oświatowych – więcej partycypacji i elastyczności

Przepisy Prawa oświatowego przewidują możliwość powoływania przez samorządy rad oświatowych jako organu opiniodawczo-doradczego w sprawach edukacyjnych. W praktyce istnieje jednak bardzo niewiele takich organów, a tam, gdzie władze dostrzegają potrzebę włączania różnych podmiotów w tworzenie polityki oświatowej, wolą też wypracowywać własne rozwiązania instytucjonalne (np. Warszawska Rada Edukacyjna), a nie wpasowywać się w ustawową formułę.

Konieczne jest uelastycznienie regulacji partycypacyjnej polityki oświatowej i usunięcie barier prawnych dla zwiększenia roli tego modelu.

Jak to zmienić?

  • należy umożliwić tworzenie rad wspólnie dla kilku samorządów (np. wszystkich gmin w ramach powiatu);
  • zostawić do decyzji organów wykonawczych samorządów wybór składu rady i określanie zakresu spraw, które miałyby opiniować,
  • wspierać i propagować rozwiązania instytucjonalne pozwalające na włączanie lokalnych społeczności w samorządową politykę oświatową – współtworzenie i monitorowanie jej realizacji, konsultowanie decyzji np. dotyczących sieci szkół, udział w komisjach w otwartych konkursach ofert na realizację zadań publicznych z zakresu edukacji w trybie ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie.

10. Co dalej? Komisja Edukacji Narodowej!

Niezależnie od zmian możliwych do wprowadzenia w krótkim czasie, należy dążyć do wypracowania bardziej całościowych i systemowych rozwiązań.

To zadanie nie powinno być jednak, jak to dotychczas jest praktykowane, domeną wyłącznie Ministerstwa Edukacji i Nauki. Musi się opierać na współdziałaniu wszystkich ważnych podmiotów: rządu, samorządów lokalnych, organizacji nauczycielskich, przedstawicieli oświaty niepublicznej, organizacji pozarządowych i akademii.

Jak to zrobić?

  • powołać Komisję Edukacji Narodowej jako zespół niezależnych ekspertów i ekspertek do opracowania propozycji i wariantów zmian systemowych, m.in. w takich obszarach, jak: podstawa programowa, finansowanie oświaty (w tym przedszkoli), kształcenie, rozwój i ścieżka kariery nauczycieli, przyszłość nadzoru pedagogicznego, rola niepublicznej oświaty w systemie, regulacja nauczania domowego;
  • formułą działania KEN objąć m.in. crowdsourcing oświatowy, czyli otwarty nabór pomysłów na zmiany; konsultacje branżowe i regionalne; zlecanie dodatkowych ekspertyz i badań; pracę KEN mógłby także w wybranych aspektach wspierać panel obywatelski oraz inne formy konsultacji społecznych;
  • jednym z rezultatów pracy KEN powinna być Biała Księga z konkretnymi propozycjami zmian systemowych: prawnych, organizacyjnych i finansowych – oraz ich ewentualnymi wariantami do dalszych dyskusji i pilotaży.

Poza zarobkami (organizacje były tu mniej odważne niż rząd – 20 proc. podwyżki...), „10 rozwiązań” brało za rogi najważniejsze problemy:

  • odchudzenie przeładowanej podstawy programowe (zdumiewające, że Konkrety ledwie o tym wspominają i tylko w kontekście odpolitycznienia),
  • ograniczenie biurokracji (prosty pomysł „gilotyny regulacyjnej”),
  • odpolitycznienie kuratoriów (o kuratorach ani słowa w „Konkretach”; w realu nastąpiła ich wymiana, ale nie wprowadzono proponowanych przez organizacje zasad wyboru nowych),
  • stworzenie funduszu zajęć dodatkowych (prosty pomysł, zignorowany przez MEN, choć stanowiłby realizację Konkretu na 2),

oraz pakiet propozycji demokratyzujących szkołę:

  • zapewnienie praw uczniom (powołanie rzecznika ich praw, zmiany w szkolnych statutach),
  • zagwarantowanie dostępu do szkół organizacji społecznych;
  • reaktywacja rad oświatowych demokratyzujących zarządzanie oświatą przez samorządy.

I wreszcie najważniejsza zmiana strukturalna, czyli odebranie władzom politycznym monopolu na edukację – dopuszczenie do głosu kluczowych podmiotów: samorządów lokalnych, organizacji nauczycielskich, związków zawodowych, organizacji pozarządowych i akademii. W tym celu należało:

  • powołać Komisję Edukacji Narodowej jako zespół niezależnych ekspertów i ekspertek do opracowania propozycji zmian systemowych, m.in. w takich obszarach, jak: podstawa programowa, finansowanie oświaty, kształcenie, rozwój i ścieżka nauczycielskiej kariery, przyszłość nadzoru pedagogicznego, rola niepublicznej oświaty w systemie, regulacja nauczania domowego.

Powołanie KEN stanowi papierek lakmusowy zmian w oświacie, ale MEN najwyraźniej nie rozumie wagi postulatu

Sprawa jest tak ważna, że zacytuję większy fragment naszego (z Antonem Ambroziakiem) wywiadu z wiceministrą Katarzyną Lubnauer:

"W Programie Koalicji Obywatelskiej, a potem także innych partii dziś koalicyjnych zasadniczą rolę odgrywała Komisja Edukacji Narodowej, instytucja pozapolityczna, która miała wyznaczać kierunki zmian w edukacji.

Chcielibyśmy, żeby przy ministrze było ciało doradcze, które opiniowałoby reformy. Ale niech pan spojrzy, my niczego nie robimy ręcznie, ja na przykład nie znam większości nazwisk ekspertów, których powołujemy, a społeczeństwu dajemy szansę rozmowy z tymi ekspertami. Ostatnia rzecz, jaką można o nas powiedzieć to, że ministerstwo zamyka się na uspołecznienie.

Cytuję program KO: „Kolejne kadencje parlamentu nie mogą wywracać programów pod wpływem poglądów rządzącej większości. Przekażemy uprawnienia do budowania i ewaluacji systemu oświaty profesjonalnej i transparentnej Komisji Edukacji Narodowej – autonomicznej i niezależnej politycznie. W skład KEN wejdą przedstawiciele nauczycieli oraz związków zawodowych nauczycieli, dyrektorów szkół, samorządów, organizacji pracodawców i świata biznesu, rodziców, nauki i szkolnictwa wyższego, instytucji edukacyjnych oraz organizacji pozarządowych związanych z edukacją”. Piękna idea.

Już dziś realizujemy to w tym duchu, niezależni eksperci, konsultacje i prekonsultacje, udział takich instytucji jak Instytut Badań Edukacyjnych. Kolejnym krokiem będzie niezależne ciało doradcze przy ministrze Nowackiej, które będzie pełnić funkcję KEN. Zauważmy, że zastaliśmy sytuację, w której musimy działać tu i teraz i korzystamy z tych zasobów które mamy. Chociażby ze względu na ograniczenia finansowe, ale też napięte harmonogramy".

„Niezależne ciało doradcze” zatrudnione przez MEN to jednak coś zupełnie innego niż „autonomiczna i niezależna politycznie instytucja”, prawda?

(7) Dlaczego politycy olali projekt społeczny?

Na wiecu w Tarnowie Donald Tusk społeczny projekt zignorował. Dlaczego? Widzę cztery powody:

  • bo o nim nie wiedział. Zawiodła komunikacja wewnątrzpartyjna. Społeczniczki starały się o spotkanie z Tuskiem, wiedząc, że bez tego się nie przebiją, bez skutku. Sygnatariuszki dokumentów społecznych, w tym obecne ministry Barbara Nowacka, Katarzyna Lubnauer, Joanna Mucha, też miały trudności z dotarciem „do góry”;
  • bo to nie była inicjatywa Tuska. Znaczenie mógł mieć styl kierowania Donalda Tuska, który najwyraźniej nie przepada za delegowaniem zadań. Jest silnym liderem z poczuciem misji, który po powrocie do polskiej polityki w lipcu 2021 wykazał się imponującą pracowitością i skutecznością, co jednak rykoszetem odbija się na zarządzaniu na zasadzie „to ja wiem najlepiej, jak to zrobić”;
  • bo to było spoza politycznej bańki. Odezwała się właściwa dla partyjnych elit arogancja. Nie mają odruchu korzystania z zewnętrznych źródeł. Ta postawa podszyta jest ignorancją i tendencją do przyjmowania rozwiązań prostych, bo politykom brakuje kompetencji i cierpliwości, by zrozumieć bardziej złożone problemy. Zwłaszcza gdy lider ma na głowie „wszystko”, musi iść na skróty.

Do tego wszystkiego doszedł zaskakujący z punktu widzenia interesu społecznego efekt. Ktoś by pomyślał, że KO powinna chętniej używać „konkretów”, które zostały uzgodnione i zostały zaakceptowane przez [przyszłych] koalicjantów. Bo takie zmiany łatwiej zyskają poparcie całego [przyszłego] rządu.

Oj, naiwne myślenie. Stało się odwrotnie, pojawiła się

  • kolejna choroba partyjności, czyli rywalizacja. To, co byłoby zaletą z punktu widzenia meritum i nadzieją dla opinii publicznej, okazało się problemem dla działaczek partyjnych.
Bo każda partia chce mieć własne, swoje, a jeśli już powołuje się na wspólny program, to nazywa go po swojemu.

Licytacja wyborcza dominuje nad interesem publicznym. Ambicją polityczek od edukacji było (i jest) pokazać swojej partii i swojemu liderowi, że zrobiły coś same.

(8) Czepiamy się KOnkretów, ale czy TD i NL lepsze?

Rozliczanie 100 dni rządu skupia się na sprawdzaniu „100 KOnkretów” i jest to niezbyt fair, bo rząd jest koalicyjny. Co więcej, przyjęto ryzykowną formułę, że koalicyjne jest kierownictwo każdego resortu, tylko u ministra Bodnara jest nieco inaczej.

Powiększony, by spełnić kryteria genderowe, rząd jest największy w UE pod względem liczby ministrów i ministr, a razem z wice osiąga gargantuiczny rozmiar.

Kierownictwo MEN liczy sześć osób z czterech partii, licząc PSL i Polskę 2050 osobno i KO jako całość.

Ta partyjna pstrokacizna nawet przy najlepszej współpracy utrudnia rządzenie, bo nie ma już miejsca na powoływanie wice według klucza czysto merytorycznego, do konkretnej roboty.

Koalicyjny rząd realizuje, przynajmniej w teorii, trzy zestawy obietnic edukacyjnych.

Trzecia Droga przed wyborami przedstawiła 12 gwarancji, co było zarozumiałą nazwą. W kategorii o nazwie „6 proc. PKB na edukację”, poza tytułową gwarancją, która jest oderwana od realiów budżetowych, pojawiły się miłe dla ucha, ale nierealistyczne obietnice, że:

  • dzieci po podstawówce będą mówiły płynnie po angielsku,
  • w każdej szkole będzie dostępny psycholog i opieka medyczna.

Poza tym są sensowne hasła znane nam już z dokumentów społecznych: „podstawa programowa oparta na kompetencjach przyszłości”, w tym – dziwne sformułowanie – „zdolności do syntetycznego myślenia” i ogólne hasło odpolitycznienia szkół i zwiększenia ich autonomii.

Można sobie wyobrazić, że po tych propozycjach brzmiących w duchu Polski 2050, odzywa się Władysław Kosiniak-Kamysz i proponuje, by dorzucić „pamiętając jednocześnie, że [szkoły] powinny przekazywać wartości nowoczesnego patriotyzmu”, na co Hołownia: i „otwartości, praw człowieka”, Kosianiak-Kamysz: „oraz bogactwo polskiej kultury”.

W sumie nie przepracowała się Trzecia Droga.

TRZECIA DROGA. 12 gwarancji, 5 edukacyjnych

Dobra edukacja to inwestycja w przyszłość naszych dzieci, ale także realny zysk w postaci wyższego PKB, bo każda złotówka włożona w edukację dzieci wraca z nawiązką.

  • 6 proc. PKB na edukację
  • Wprowadzimy godzinę języka angielskiego dziennie od pierwszej klasy, by dzieci kończące podstawówkę mówiły płynnie po angielsku.
  • Zmienimy podstawę programową: w szkołach będziemy uczyć kompetencji przyszłości, związanych z rozwojem nowych technologii i zdolności syntetycznego myślenia.
  • W każdej szkole będzie dostępny psycholog i opieka medyczna.
  • Wyprowadzimy politykę ze szkół. Zwiększymy ich autonomię, pamiętając jednocześnie, że powinny przekazywać wartości nowoczesnego patriotyzmu, otwartości, praw człowieka oraz bogactwo polskiej kultury.

Inaczej niż Nowa Lewica, która – zgodnie z etykietą kujonów i kujonek – przygotowała bogaty program wyborczy, w którym „Wolna i przyjazna szkoła” została przedstawiona w 10 rozbudowanych punktach.

Unowocześnienie i uzupełnienie programu nauczania idzie tu w parze z potężnym pakietem świadczeń: w tym „bezpłatnym, ciepłym, pełnowartościowym obiadem, z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb żywieniowych” (co daje około miliarda obiadów rocznie, co musiałoby kosztować 6-8 mld zł, czyli blisko połowę kosztu podwyżek o 30 proc.), bezpłatnymi przejazdami i podręcznikami (dla szkół średnich). Do tego „pełna opieka psychologiczna”, a także zapewnienie, że „każda osoba ucząca się otrzyma niezbędną pomoc edukacyjną w szkole publicznej, aby o efektach nauczania i wynikach egzaminacyjnych nie decydowało to, czy rodzice są w stanie posyłać dzieci na korepetycje”. Brzmi super, ale jak to zrobić?

Do tego prawnie wykluczone (bez wypowiedzenia konkordatu) „wyprowadzenie religii ze szkół” oraz etatystyczne (i antysamorządowe w wymowie) rozwiązanie: „Wynagrodzenia nauczycieli będą finansowane wprost z budżetu państwa”.

Miło się to czyta (z wyjątkami), ale widać, że ta partia nawet nie myśli, że będzie rządzić.

LEWICA WOLNA I PRZYJAZNA SZKOŁA

Gotowi na jutro

Uczymy się lepiej, gdy jesteśmy zaangażowani: stawiamy pytania, rozwiązujemy problemy i chcemy samodzielnie poszerzać naszą wiedzę. Dlatego w centrum edukacji zamiast wkuwania na pamięć znajdą się umiejętności analizy, krytycznego i twórczego myślenia oraz pracy w grupie. Aby młodzi ludzie potrafili zmierzyć się ze współczesnymi wyzwaniami, szkoła musi podchodzić do nich interdyscyplinarnie. W programach różnych przedmiotów szkolnych znajdą się elementy:

  • edukacji obywatelskiej, obejmującej elementy wiedzy o rynku pracy i prawach pracowniczych,
  • edukacji zdrowotnej, w tym wiedzy o seksualności, zdrowiu psychicznym, zdrowym
  • trybie życia i odżywianiu oraz profilaktyce chorób zakaźnych,
  • edukacji klimatycznej,
  • podstaw cyberbezpieczeństwa.

Deczarnkizacja

  • Szkoła musi być wolna od indoktrynacji. Podstawy programowe będą współtworzone i zatwierdzane przez zespoły specjalistów wskazanych przez oświatowe związki zawodowe i uczelnie publiczne.
  • MEN i kuratoria oświaty zajmą się prawdziwymi problemami szkół, a nie sumieniami czy wyglądem uczniów.
  • Rozwiniemy współpracę szkół publicznych z trzecim sektorem i lokalną społecznością, co pozwoli na wzbogacenie oferty edukacyjnej.
  • W szkołach ponadpodstawowych zajęcia dodatkowe będą obowiązkowo opiniowane przez samorząd szkolny.
  • Pobudzimy aktywność uczniów, m.in. umożliwiając tworzenie spółdzielni uczniowskich.

Szkoła bezpieczna dla wszystkich

  • Powołamy Krajowego Rzecznika Praw Uczniowskich, który będzie koordynować ochronę interesów uczniów i uczennic. W wielu szkołach już dziś działają rzecznicy praw ucznia. Zakorzenimy tę funkcję w Prawie oświatowym, co pozwoli na wprowadzenie rzecznika obowiązkowo w każdej szkole i wzmocnienie jego kompetencji.
  • MEN określi minimalne wymagania dotyczące procedury postępowania w sytuacji wystąpienia przemocy i agresji w szkole.
  • Zapewnimy dostęp do szkoleń antydyskryminacyjnych i antyprzemocowych dla nauczycieli i uczniów. Umożliwimy szybkie i anonimowe zgłaszanie przypadków przemocy w szkołach przy pomocy aplikacji mobilnej.

Wsparcie dobrostanu dzieci i młodzieży

Każda osoba ucząca się od przedszkola aż do końca edukacji musi mieć zapewnione wsparcie psychologiczne, w tym bezpłatny dostęp do długofalowej opieki psychologicznej. Rozwiniemy współpracę psychologów szkolnych z poradniami psychologiczno-pedagogicznymi i specjalistami zdrowia psychicznego w publicznej ochronie zdrowia. Edukacja psychospołeczna i bezpośrednie wsparcie muszą obejmować także rodziców. W kształceniu przyszłej kadry pedagogicznym i doskonaleniu zawodowym nauczycieli położymy większy nacisk na naukę rozpoznawania i wspierania uczniów potrzebujących pomocy.

Szkoła równych szans

  • Zatrzymamy falę odejść uczniów do szkół niepublicznych – zwłaszcza dzieci z problemami edukacyjnymi, orzeczeniami o niepełnosprawności, potrzebie kształcenia specjalnego czy wspomagania rozwoju, jak również wybitnie zdolnych.
  • Każda osoba ucząca się otrzyma niezbędną pomoc edukacyjną w szkole publicznej, aby o efektach nauczania i wynikach egzaminacyjnych nie decydowało to, czy rodzice są w stanie posyłać dzieci na korepetycje.
  • Zapewnimy bezpłatne podręczniki dla wszystkich uczniów, także w szkołach średnich.
  • Każdy uczeń otrzyma czytnik ebooków wraz z abonamentem na książki i czasopisma. Rozszerzymy bazę bezpłatnych materiałów edukacyjnych dostępnych online.

Bezpłatne obiady dla uczniów

Żadne dziecko nie powinno chodzić do szkoły głodne. Zagwarantujemy wszystkim uczniom szkół podstawowych bezpłatny, ciepły, pełnowartościowy obiad, z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb żywieniowych.

Kształcenie zawodowe przyszłości

Dowartościujemy szkoły branżowe i technika, uaktualniając podręczniki oraz zapewniając sprzęt, narzędzia, maszyny i oprogramowanie odpowiadające współczesnym potrzebom. Kadrze zapewnimy stałą możliwość szkoleń, by była przygotowana do nauczania zgodnie z aktualnymi wymaganiami zawodowymi. Osoby odbywające praktyki w ramach nauki zawodu będą otrzymywać wynagrodzenie. Szkoły branżowe podejmą współpracę ze związkami zawodowymi.

Świecka szkoła

Wyprowadzimy religię ze szkół. Dzięki zwolnieniu sal i odciążeniu planów lekcji część szkół będzie mogła zrezygnować z systemu zmianowego. Zaoszczędzone środki skierujemy na organizację zajęć wspomagających dla uczniów ze szczególnymi potrzebami.

Bezpłatne przejazdy dla uczniów

Wprowadzimy bezpłatne przejazdy komunikacją lokalną dla uczniów. W czasie ferii zimowych i wakacji uczniowie będą mogli korzystać z bezpłatnych przejazdów transportem publicznym w całej Polsce.

TAK dla realnego wzrostu wynagrodzeń nauczycieli!

Zagwarantujemy podwyżki dla nauczycieli i pozostałych pracowników oświaty, w tym o co najmniej 20% w pierwszym roku od początku nowej kadencji parlamentu. Wynagrodzenia nauczycieli będą finansowane wprost z budżetu państwa.

W całej umowie koalicyjnej KO, TD i NL z listopada 2023 pada tylko jedna liczba („20 proc. najcenniejszych obszarów leśnych zostanie wyłączone z wycinki”), co pokazuje na rozmywanie obietnic. W edukacji obiecano „zwiększenie wydatków budżetowych”, a Lewica wcisnęła zapis o zdrowym wyżywieniu dzieci (ale w wersji ogólnikowej), za TD płynny angielski po podstawówce, a obie partie razem opiekę psychologiczną w każdej szkole. KO swój postulat o pracach domowych podała w rozsądnej wersji „ograniczymy obowiązki związane z zadawaniem prac domowych, tak by czas po szkole przeznaczony był tylko dla rodziny” (choć ten nieudolny zapis sugerowałby, że troska dotyczy nauczycieli zadających prace domowe...).

Mowa też o „odchudzeniu„ i zmianie podstawy programowej, tak aby szkoły uczyły kompetencji przyszłości, związanych z rozwojem nowych technologii, zdolności syntetycznego myślenia i współpracy w grupie”, co się chwali, choć TD wcisnęła swoje dziwne sformułowanie.

Umowa koalicyjna. Fragment o edukacji

Jednym z najważniejszych zadań Koalicji będzie wspieranie zawodów kluczowych dla funkcjonowania państwa i przyszłości naszych dzieci. Strony Koalicji potwierdzają pilną potrzebę podwyżek dla nauczycieli, pracowników służby publicznej, w tym administracji, sądów i prokuratury. Niskie zarobki wypychają z zawodu ludzi zapewniających ciągłość działania naszego państwa oraz edukację dzieci i młodzieży. Powstrzymamy i odwrócimy ten proces. Stosowne akty prawne zapewniające podwyżki zostaną przedłożone w ciągu pierwszych stu dni rządów.

Dobra edukacja to inwestycja w przyszłość naszych dzieci, ale także realny zysk w postaci wyższego PKB, bo każda złotówka przeznaczona na edukację wraca z nawiązką.

  • Efektywnie zwiększymy wydatki budżetowe na edukację.
  • Zadbamy o zdrowe wyżywienie dzieci w szkołach.
  • „Odchudzimy" i zmienimy podstawę programową, tak aby szkoły uczyły kompetencji przyszłości, związanych z rozwojem nowych technologii, zdolności syntetycznego myślenia i współpracy w grupie,
  • a dzieci po podstawówce płynnie posługiwały się językiem angielskim.
  • Ograniczymy obowiązki związane z zadawaniem prac domowych, tak by czas po szkole był przeznaczony tylko dla rodziny i rozwijania swoich pasji.
  • W każdej szkole będzie dostępna opieka psychologiczna (L, TD)
  • Wyprowadzimy politykę ze szkół, zwiększymy ich autonomię, pamiętając jednocześnie, że powinny przekazywać wartości nowoczesnego patriotyzmu, otwartości i praw człowieka oraz bogactwo polskiej kultury.

(9) Trzy konkluzje. Obietnice się liczą, co oznacza, że...

Obietnice wyborcze się liczą. Należy traktować je serio. To ma swoje konsekwencje.

Po pierwsze, politycy i polityczki powinni obiecywać odpowiedzialnie. To nie wyklucza rozmachu i kreślenia wizji, wręcz przeciwnie, bez tego, nie będzie prawdziwej polityki, która jest zawsze licytacją na – przywróćmy sens temu słowu – „dobrą zmianę”. Duży format polityki wymaga skupienia uwagi na najważniejszych wyzwaniach i wskazania kierunków zasadniczych zmian, to nie może być nudny referat o wszystkim. Należy jednak unikać prostych pomysłów pod publiczkę, zwłaszcza że można się na nich przejechać.

Porywające zmiany muszą być – przepraszam za słowo – mądre.

I ulokowane w czasie: co od razu, co szybko, co potem. Tego wymaga szacunek dla nas, wyborczyń i wyborców. Bez tego polityk i polityczka nie nabierze szacunku także dla samego i samej siebie.

Po drugie, polityczki i politycy powinni wyjść ze swojej bieda-bańki, w której tyle uwagi muszą poświęcać na rywalizację, ambicje i konflikty personalne, że czasu na przemyślenia brakuje. I gdzie jest wiele osób raczej przebojowych niż głęboko myślących. Powinni więc szukać źródeł i sprzymierzeńców, korzystać z think-tanków (mogą być własne, ale kto je ma?), z dorobku organizacji społecznych i środowisk intelektualnych i akademickich, tworzyć szersze zaplecze dla swoich polityk.

To nie umniejszy liderów, wręcz przeciwnie, nabiorą powagi (ang. gravity).

Po trzecie, odbiorczynie i odbiorcy polityki, czyli my, elektoraty, powinnyśmy być wyczuleni na populizm i krytycznie rozliczać partie z obietnic. Zachowując przy tym rozsądny umiar, dając kredyt zaufania i szanse na poprawę, a także autokorektę. Potraktowani poważnie, odpowiemy partiom tym samym i zacznie się prawdziwy dialog a nie – wracając do początku tekstu – „gra szklanych paciorków” w politycznej postaci. XXI-wiecznego komunikacyjnego chaosu.

Może to naiwne, ale czy nie mam przypadkiem racji?

Obywatelski Pakt dla Edukacji, opracowany przez organizacje społeczne w ramach koalicji SOS dla Edukacji, został zaprezentowany na Obywatelskim Szczycie w styczniu 2023 i podpisany przez wszystkie partie prodemokratyczne w czerwcu 2023.

Obywatelski Pakt dla Edukacji

  1. Samodzielność szkoły zamiast centralnego sterowania. Mniej biurokracji, więcej decyzji w rękach dyrekcji, nauczycieli i nauczycielek. Budowanie takich zespołów nauczycielskich, które wypracowują modele działania szkoły z uwzględnieniem potrzeb swoich uczniów i społeczności lokalnej. Przebudowa systemu nadzoru pedagogicznego – więcej doradztwa i wsparcia, mniej arbitralnej kontroli.
  2. Szkoła dobrze i racjonalnie finansowana. Wzrost i urealnienie nakładów budżetowych na edukację szkolną i przedszkolną. Zmniejszenie „luki oświatowej”: finansowanie z budżetu centralnego, które pokrywa koszty wynagrodzeń. Wprowadzenie radykalnej podwyżki nauczycielskich płac oraz mechanizmu gwarantującego ich regularny wzrost.
  3. Szkoła profesjonalnych i dowartościowanych nauczycielek i nauczycieli. Dowartościowanie i docenienie kadry nauczycielskiej. Systemowe wspieranie rozwoju profesjonalnego. Stałe doskonalenie w ramach zespołów i sieci nauczycielskich. Włączenie do programów kształcenia autentycznych praktyk w szkołach. Mentoring dla młodych nauczycielek i nauczycieli, superwizja dla doświadczonych.
  4. Szkoła na miarę XXI, a nie XIX wieku. Ograniczenie tradycyjnych metod nauczania na rzecz sposobów pracy, które autentycznie angażują młodych ludzi. Takich, które budzą pasje, zachęcają do stawiania pytań, badania i robienia rzeczy ważnych dla siebie i pożytecznych dla świata. Mądre korzystanie z nowych mediów i technologii, także w pracy zespołowej.
  5. Szkoła kompetencji kluczowych, a nie szczegółowych wiadomości. Pilne „odchudzenie” podstaw programowych, a docelowo zmiana paradygmatu. Zamiast nacisku na szczegółowe wiadomości – kształcenie kompetencji kluczowych, w tym pracy zespołowej, rozwiązywania problemów, krytycznego i twórczego myślenia.
  6. Szkoła równych szans i równego traktowania. Wsparcie dla dzieci z trudnościami i ze specjalnymi potrzebami. Przeciwdziałanie selekcji oraz segregacji uczennic i uczniów. Edukacja bez rankingów – każda szkoła ma coś do zaoferowania. Dofinansowanie placówek na terenach wiejskich. Szacunek dla różnorodności oraz profilaktyka dyskryminacji i przemocy motywowanej uprzedzeniami.
  7. Szkoła wsparcia i współpracy, a nie rywalizacji. Szkoła jako przyjazne miejsce z dobrym klimatem do nauki. Dbanie o relacje i więzi w triadzie: nauczyciele–uczniowie–rodzice. Wsparcie edukacyjne i psychospołeczne dzieci we współpracy z rodzicami. Ograniczenie rywalizacji i nacisku na indywidualne sukcesy (i porażki). Praca zespołowa na co dzień.
  8. Szkoła demokracji i zaangażowania. Rozwijanie kultury demokratycznej i samorządności uczniowskiej. Edukacja obywatelska na co dzień, z naciskiem na zaangażowanie w życie szkoły i lokalnej wspólnoty. Współpraca z organizacjami społecznymi – korzystanie z ich wsparcia i zasobów.
  9. Szkoła społeczności lokalnej, a nie ministerstwa oświaty. Szkoła samorządowa otwarta na lokalną wspólnotę i wzmacniająca ją. Jednostki samorządowe jako zaangażowany organizator oświaty. Udział mieszkańców w konsultowaniu i tworzeniu wizji rozwoju edukacji. Korzystanie z zasobów społeczności w codziennej pracy szkoły.
  10. Szkoła pluralizmu – dialog światopoglądowy, zamiast monologu. Debaty i rozmowy o wartościach i wizjach świata – z przestrzenią na różnice zdań i kontrowersje. Szkoła z edukacją polityczną, ale bez indoktrynacji i partyjnych ideologii. Niezależność programowa i dydaktyczna, także od władz lokalnych.
;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze