0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja GazetFot . Kuba Atys / Ag...

Można powiedzieć, że w powyborczej wojnie politycznej Polska liberalna jest nienasycona, a Polska konserwatywna woli unikać tematu – taki wniosek płynie z najnowszego sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM.

Szczegółowe wyniki lutowego sondażu Ipsos* przedstawiliśmy w 10 tekstach, teraz czas na syntezę, czyli refleksję o procesach zachodzących w świadomości Polek i Polaków. Po wyczerpaniu paliwa bitwy „postsolidarności” z „postkomuną” polska polityka wpisuje się – i zarazem ją stymuluje – w kulturową rywalizację.

To swego rodzaju wojna sumień, w której stają naprzeciw sobie dwie formacje: obóz narodowo-katolickiej tradycji oraz liberalno-europejskiej modernizacji.

Ich wyrazistą konfrontacją była II tura wyborów prezydenckich 2020 roku, w których doszło do podziału wyborczej Polski (20,6 mln głosujących) prawie pół na pół – na elektorat Andrzeja Dudy (10,4 mln) i elektorat Rafała Trzaskowskiego (10 mln)*1.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak te dwie wielkie grupy reagują na to, co się dzieje teraz w Polsce. Zapytaliśmy więc osoby badane, kogo poparły w wyborach 2020 roku: 39 proc. podało, że Dudę, 37 proc. że Trzaskowskiego, co oznacza niemal identyczną proporcję, jak w rzeczywistości*2.

Czym różnią się dzisiaj Polska Dudy i Polska Trzaskowskiego? Okazuje się, że prawie wszystkim. Przy czym ta pierwsza jest w gorszej formie niż ta druga.

Polska Trzaskowskiego nieco bardziej zmobilizowana

Wyborcy i wyborczynie Trzaskowskiego cechują się wyższym poziomem mobilizacji politycznej mierzonej deklaracjami udziału w wyborach:

Największa – i statystycznie istotna – jest przewaga „zdecydowanie wziąłbym udział w wyborach”: 63 proc. w Polsce Trzaskowskiego i 55 proc. w Polsce Dudy, co jest zapewne wyrazem lepszego samopoczucia obywatelskiego po 15 października 2023. I odwrotnie, Polska Dudy ma prawo czuć się przegrana i zdemotywowana.

Wszystkie deklaracje udziału w wyborach („zdecydowanie” + „raczej”) sięgają 73 proc. w Polsce Trzaskowskiego i 68 proc. w Polsce Dudy, więc różnica nie jest już aż tak duża, zwłaszcza na tle frekwencji w ostatnich wyborach w 2023 roku sięgającej 74,4 proc.

Polska Dudy zachowuje – jak widać – spory polityczny potencjał*3. Byłoby zresztą dziwne, gdyby było inaczej. W wielu krajach Europy (Francja, Austria, Holandia, Węgry, Słowacja) w sondażach dominują właśnie formacje prawicowych nacjonalistów i populistów, w innych takie siły podnoszą głowę.

Polska Dudy trzyma się mocno PiS (67 proc.) i ponad cztery razy rzadziej głosowałaby na Konfederację (15 proc.).

Aż 18 proc. wyborców opuściło jej szeregi i przeszło na stronę liberalnego rywala (po 4 proc. na KO i TD), wskazało „inną partię” lub nie wie, na kogo ma głosować.

Polska Trzaskowskiego jest znacznie bardziej zróżnicowana. KO wskazało 60 proc., TD – 19 proc. a Lewicę – 11 proc., co oznacza, że partia Tuska ma tylko dwukrotną przewagę nad koalicyjnymi partnerami. Przejść na stronę PiS praktycznie nie było, ale 4 proc. wybrało Konfederację. Ciekawe, czego im zabrakło w ofercie KO, TD i Lewicy.

Pójście do wyborów 2023 ławą, ale nie na jednej liście, zachowuje więc atrakcyjność, o której OKO.press pisało od miesięcy narażając się na zarzut symetryzmu i inne połajanki.

Zróżnicowanie wciąż stanowi o sile liberalnego obozu.

Przeczytaj także:

Ta jedność w różnorodności nie musi być przeżywana jako wspólnota. Kolega z redakcji, widząc, jaki tekst piszę, skomentował: „Głosowałem na Trzaskowskiego w II turze, bo nie miałem wyjścia, ale jak pomyślę, że stanę się w twoim tekście Polską Trzaskowskiego, to mnie rozpacz ogarnia”.

Sporo prezydenckich zdrajców w Polsce Dudy

Z ponadrocznym wyprzedzeniem zapytaliśmy, na kogo osoby badane głosowałyby w wyborach prezydenckich. Trzaskowski remisował z Morawieckim, ale każdy z nich był wybierany niemal wyłącznie przez „swoją Polskę”. W wirtualnej II turze rosły szanse Szymona Hołowni.

W I turze Polska liberalna głosowałaby na Trzaskowskiego w 63 proc. (ma większe poparcie niż KO), a na Hołownię w 24 proc. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, jako kandydatka Lewicy, zebrała tylko 5 proc., ponad dwa razy mniej niż jej partia.

W Polsce Dudy Morawiecki (59 proc.) cieszy się z kolei mniejszym poparciem niż PiS, a Krzysztofa Bosaka wybiera 16 proc. Prawicy najwyraźniej brakuje tu lidera, czemu sprzyja zamrożenie przywództwa partyjnego przez Jarosława Kaczyńskiego, który jest, owszem, liderem, ale sondaży nieufności. Razem z Morawieckim zresztą.

„Zdrajców” u Dudy jest znacznie więcej niż w wyborach partyjnych: aż 7 proc. wskazuje na Hołownię, po 2 proc. na Trzaskowskiego i Dziemianiowicz-Bąk. Sporo, bo 12 proc. deklaruje, że głosowaliby na „inną osobę” lub wcale*4. To wszystko przejawy erozji konserwatywnej formacji.

PiS przegrywa „bitwę o łamanie konstytucji”

Na zarzuty, że PiS naruszał zasady demokratycznego państwa prawa, Kaczyński odpowiada symetryczną opowieścią o dyktaturze Tuska, która jak nikt nigdy dotąd łamie prawo i Konstytucję. Ale bitwę na to, kto gorszy, prawica przegrywa.

W elektoracie Trzaskowskiego aż 91 proc. jest zdania, że to rządy PiS bardziej naruszały demokrację, w tym – rzadko spotykany wynik – aż 82 proc. „zdecydowanie” (plus 9 proc. „raczej”). Pokonanie rządów Kaczyńskiego i przywrócenie demokracji, powtarzane w tysiącach haseł na setkach protestów, manifestów, raportów i happeningów (pamiętacie pomniki ubrane w koszulki z Konstytucją?), pozostaje mitem założycielskim Koalicji 15 Października. Jej trzy elektoraty spina klamra oburzenia na prawicowy zamach na praworządność i demokrację.

Po drugiej stronie obraz jest rozmyty. Tylko 55 proc. elektoratu Dudy z 2020 roku jest zdania, że to nowy rząd bardziej narusza praworządność (z tego 40 proc. „zdecydowanie” – równo dwa razy mniej niż po drugiej stronie). Wobec nachalnej propagandy o „Koalicji 13 grudnia”, 45 proc. niekupujących czarno-białego obrazu świata Kaczyńskiego to wynik słaby. Nikt nam nie wmówi, że białe jest białe – jak powiadał prezes PiS.

Opowieść o Tusku jako dyktatorze najwyraźniej nie nadaje się na spoiwo prawicowej Polski: aż 12 proc. przejęło wersję drugiej strony i wskazuje na rządy Kaczyńskiego jako bardziej niepraworządne, kolejne 22 proc. mówi, że i jedni, i drudzy demokrację naruszali (narracja bliska konfederatom), a 8 proc. ma trudności z odpowiedzią na pytanie, kto gorszy.

Rozliczenia jak marzenie

Odrzucenie rządów PiS w Polsce Trzaskowskiego zamienia się w pragnienie rozliczeń.

Czy „w ramach zdecydowanych rozliczeń z rządami PiS należy ukarać i wymienić jak najwięcej osób, które pracowały w instytucjach publicznych w latach 2016-2023”? – zapytaliśmy z zamierzoną przesadą, z pewnością mocniej, niż realizowana polityka obecnych władz.

Tak radykalne hasło rozliczenia uruchamia pozytywny odzew w Polsce Trzaskowskiego: za jest 89 proc., z tego prawie trzy czwarte „zdecydowanie”.

I znowu widać korozję kontrnarracji Kaczyńskiego.

W Polsce Dudy aż 27 proc. jest za rozliczeniem rządów PiS (!), a tylko 52 proc. przeciw. Wersja liberałów w jakiś sposób przesączyła się do prawicowych umysłów.

Być może dlatego, że zniknęła zapora interpretacyjna, jaką tworzyła propaganda mediów publicznych.

Zmiana na lepsze czy na gorsze?

Od 2016 roku w sondażach Ipsos sprawdzamy uogólnioną ocenę kolejnych rządów, zadając pytanie o to, czy po (ostatnich) wyborach nastąpiła zmiana na lepsze, gorsze, czy też nic się nie zmieniło.

Polki i Polacy są na razie ostrożni w ocenach: 38 proc. uważa, że po wyborach 15 października 2023 roku nastąpiła zmiana „na lepsze” (taki sam był ostatni wynik sondażu Ipsos z czasów PiS), nieco mniej (32 proc.) jest zdania, że „na gorsze” (było aż 51 proc.) i dużo, bo 23 proc., że „nie zmieniło się nic” (było tylko 8 proc.).

Polaryzacja odpowiedzi jest znaczna. Polska Trzaskowskiego w 79 proc. docenia powyborcze zmiany, ale 14 proc. żadnej zmiany nie widzi.

Polska Dudy odwrotnie – „na gorsze” wybiera w 65 proc., ale aż 30 proc. jest innego zdania: „na lepsze” (9 proc.) lub „wcale” (21 proc.). To sporo osób zdystansowanych od narracji o tym, że Tusk pogrąża Polskę.

Jak pracuje umysł? Polska Dudy nie chce słyszeć o rozliczeniach

Podaliśmy osobom badanym listę ośmiu tematów, którymi „żyły media” w czasie badania (22-26 lutego 2024) i zapytaliśmy, które są dla nich „najważniejsze”. Wyniki efektownie pokazują, jakie filtry poznawcze zakładają ludzie, by chronić swoje poglądy i dobre samopoczucie.

Z ośmiu tematów cztery były „wojenne”: sprawa Kamińskiego i Wąsika i przejmowanie mediów publicznych oraz rozliczenia rządów PiS (ogólnie) i konkretnie za inwigilację Pegasusem. Ta czwórka była wybierana łącznie przez aż 66 proc. elektoratu Trzaskowskiego i tylko 27 proc. elektoratu Dudy. Można powiedzieć, że

Polska liberalna jest w tej wojnie nienasycona, a Polska konserwatywna stara się jej unikać.

Poza protestami rolników, które trwały akurat w czasie sondażu Ipsos (27 proc. wskazań), Polska Dudy interesowała się losami CPK, jako sztandarowej inwestycji PiS, a także sporem o prace domowe. Z rozliczeń przebił się tylko spór o Wąsika i Kamińskiego. To kolejny dowód, że odruchowa narracja PiS o dyktaturze Tuska, która zniewala Polskę, nie mobilizuje prawicowego elektoratu.

Gdyby liderzy prawicy byli mniej zaburzeni, skupiliby się na szukaniu słabych stron obecnych rządów, podtrzymując idylliczne opowieści o „dobrej zmianie”. Zwiastunem takiej zmiany strategii może być zapowiadane na 22 marca 2024 rozliczanie KO ze „100 konkretów”.

Polska Trzaskowskiego skupiona jest na rozliczeniach (25 proc.), fascynuje ją wyjaśnianie inwigilacji systemem Pegasus (22 proc.). Spór o media (12 proc.) i zwłaszcza sprawa Kamińskiego i Wąsika (7 proc.) zostały zapewne uznane za „załatwione”. Protesty rolników wskazało 12 proc., dwa razy mniej niż w Polsce Dudy, a nauczycielskie podwyżki (powód do dumy rządu Tuska) – tylko 7 proc.

Dla Polski Trzaskowskiego liczy się bitwa z PiS, a nie pokojowe zmiany i problemy odnowionego państwa.

Liczne wypowiedzi wskazują na to, że obecne władze wiedzą o takich postawach i dlatego skupione są na „sprzątaniu po PiS-ie”. Co niesie ryzyko popełniania błędów i zaniechań w prowadzeniu polityk społecznych i gospodarczych, a to na nich – gdy opadnie temperatura rozliczeń – oprze się (lub nie) legitymizacja Koalicji 15 Października.

Zawahanie postaw proukraińskich, nawet u Trzaskowskiego

Sondaż Ipsos wskazuje na rosnące w całym społeczeństwie poczucie zagrożenia sytuacją geopolityczną. Aż 48 proc. uważa, że „Rosja może zaatakować Polskę zbrojnie”, a tylko 41 proc., że tak się nie stanie.

Różnice między Polską Dudy, która widzi zagrożenie ze Wschodu w 54 proc., a Polską Trzaskowskiego (46 proc.) dotyczy odpowiedzi „zadecydowanie tak” (17 proc. do 8 proc.). Nieco więcej w Polsce Trzaskowskiego jest ostrożnych „raczej nie” (39 proc. wobec 28 proc. w Polsce Dudy), ale już „zdecydowanie nie” tyle samo (po 8 proc.)! Tylko tyle jest osób pewnych, że nic nam nie grozi.

Zagrożenie ze strony Rosji i zmęczenie tematem wojny może być – paradoksalnie – źródłem wyczerpywania się postaw proukraińskich.

W pytaniu o spór graniczny aż 79 proc. osób badanych uznało, że „należy zatrzymać import żywności z Ukrainy, bo to szkodzi polskim rolnikom”, a tylko 10 proc., że „nie należy tego robić, bo to zaszkodziłoby Ukrainie”.

Polska Dudy jest tu radykalna: 88 proc. „za rolnikami”, 5 proc. „za Ukrainą”, ale Polska Trzaskowskiego niewiele jej ustępuje (72 proc. do 17 proc.), choć częściej wybiera „raczej” niż „zdecydowanie”:

Wyraźniejsze różnice zanotowaliśmy w innym ukraińskim pytaniu, które powtarzamy w sondażach Ipsos już po raz szósty: „Czy gdyby osoby z Ukrainy, które przebywają w Polsce, miały zostać na wiele lat, byłoby to dla Polski dobre, czy złe?”. Jeszcze w listopadzie 2020 roku 69 proc. osób badanych odpowiadało, że to byłoby „dobre”, a tylko 25 proc., że „złe”. W najnowszym sondażu Ipsos przewaga „dobre” nad „złe” jest minimalna: 45 do 40 proc.

Polska Trzaskowskiego jest zdania, że ukraińska obecność byłaby dobra (66 proc.), a tylko 25 proc., że zła. Po stronie Dudy odwrotnie: „złe dla Polski” (45 proc.) przeważa nad „dobre” (38 proc.).

Rysuje się więc spór wokół migracji, także ukraińskiej, na którym prawica w wielu krajach buduje swoją popularność (brexit, Marine Le Pen, AfD, Trump, Orbán...). Antyukraiński odruch był do tej pory łagodzony przez silne w Polsce nastawienie antyrosyjskie, które uruchamiało solidarność z uchodźcami i uchodźczyniami z Ukrainy. Ale demony prawicowej ksenofobii nie śpią.

Prawa kobiet, czyli największa różnica

Prawo kobiet do przerywania ciąży stało się znakiem rozpoznawczym liberalnej Polski (93 proc. proc. za i tylko 4 proc. przeciw).

Ten wynik jest sukcesem ruchów kobiecych i protestów przeciwko ograniczaniu praw reprodukcyjnych, które organizowano także za granicą. Kolejny raz widzimy, jak antyaborcyjne nastawienie liderów Trzeciej Drogi rozmija się z oczekiwaniami elektoratu Koalicji 15 Października.

Polska Dudy trzyma się katechizmu, ale i tutaj aż 33 proc. jest za prawem do aborcji, a „tylko” 56 proc. przeciw (12 proc. nie wie, co powiedzieć).

Związki partnerskie. Homofobia u Dudy ma się świetnie

Prawicowa Polska uparcie trzyma się homofobii, odmawiając osobom LGBT prawa do związków partnerskich, chociaż nie chodzi tu o małżeństwa: aż 71 proc. mówi „nie”, w tym 56 proc. „zdecydowanie nie”.

Zdumiewające, że odrzucenie praw osób LGBT jest silniejsze, niż sprzeciw wobec aborcji.

W etyce seksualnej Kościoła obie kwestie są potępione, ale aborcja jako zabójstwo człowieka zdecydowanie bardziej.

Taki poziom wykluczania gejów i lesbijek trudno interpretować inaczej niż jako symptom poczucia zagrożenia, a może nawet frustracji z przegranej konserwatywnego państwa. To usztywnia postawy i skłania do szukania winnych w ponowoczesnym świecie.

W Polsce Trzaskowskiego dominuje niewiele słabsze niż w kwestii praw kobiet przekonanie, że trzeba dać gejom i lesbijkom prawo do związków (83 proc.). Ale i tutaj mniej jest odpowiedzi, że to sprawa pilna, co może wynikać z obecności tematu aborcji w mediach i „uśpienia” obrońców praw LGBT.

Dwie Ameryki dla dwóch Polsk. Trump miły wyborcom Dudy

Kiedy obie Polski spoglądają na Amerykę, widzą tam odbicia swoich fantazji, lęków i kalkulacji.

Polska Dudy częściej (47 proc.) odpowiada, że zwycięstwo wyborcze Trumpa byłoby dla Polski dobre, niż złe (31 proc.) i to mimo głośnych zapowiedzi eksprezydenta USA, że wycofa poparcie dla NATO i Ukrainy. Decydować musi wspólnota narodowych narracji i konserwatywnych odruchów, chwytająca za prawicowe serce zarozumiała opowieść o prostych receptach na każdą chorobę współczesności, a może także uznanie Trumpa za „swojego prezydenta”, bo takim był w latach 2017-2021 za rządów PiS. Ogromna liczba niezdecydowanych (22 proc.) to zapewne wyraz konfuzji z powodu niezrównoważonych wypowiedzi Trumpa.

Polska Trzaskowskiego pięć razy rzadziej (10 proc.) dobrze oceniłaby prezydenta Trumpa, a 81 proc. go nie chce.

Zobacz inne analizy lutowego sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM:

*Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą mixed mode (CATI i CAWI) w dniach 22-26 lutego 2024 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polek i Polaków, N=1000;

*1 Do tego prawie 200 tys. głosów nieważnych;

*2 18 proc. odpowiedziało, że nie głosowało, a 6 proc. „nie pamięta” jak;

*3 Przy okazji warto zwrócić uwagę, że opisana różnica mobilizacji może odpowiadać za różnice w wynikach sondaży. Niektóre pracownie (np. Opinia 24) badają postawy polityczne tylko wśród osób, które deklarują zdecydowanie udział w wyborach, co sprzyja partiom obecnej koalicji, a daje gorsze notowania PiS i zwłaszcza Konfederacji. W naszych sondażach Ipsos poparcie liczone wśród zdecydowanych daje 2-3 pkt proc. więcej KO (w analizowanym badaniu lutowym skok z 29 proc. na 32 proc.).

*4 Te deklaracje są z pewnością zaniżone, co wynikało ze sposobu zadania pytania. Osoba badana dostawała listę nazwisk i dopiero wtedy mogła zadeklarować absencję wyborczą.

Na zdjęciu: Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda podczas dożynek prezydenckich na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego, Warszawa, 20 września 2020 roku.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze