0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. John MACDOUGALL / AFPFot. John MACDOUGALL...

Tak jak się pewnie spodziewacie, zamieszkanie w Niemczech brałoby pod uwagę znacznie więcej Polek i Polaków niż odwrotnie. Dokładnie 10 razy więcej: co trzecia osoba (33 proc.) w naszym kraju rozważyłaby Niemcy jako miejsce do życia, ale tylko co 10 osoba tam, dopuszcza możliwość zamieszkania u nas - taki jest główny wynik sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM. Deklaracji "zdecydowanie tak" w Polsce było aż pięć razy więcej niż w Niemczech:

Te duże różnice bledną wobec liczby faktycznych emigrantów.

Według danych niemieckiego federalnego urzędu statystycznego (cytowanych na polskiej rządowej stronie), 31 grudnia 2021 w Niemczech mieszkało 870 995 osób posiadających wyłącznie polskie obywatelstwo. W statystkach niemieckich pada też liczba ponad 2 mln "osób z polskim tłem migracyjnym".

Z kolei GUS rejestruje liczbę osób z Polski przebywających w Niemczech czasowo (min. 2-3 miesiące) - na przełomie 2020 i 2021 było ich ponad 700 tys. Jeszcze w 2017 roku więcej Polaków i Polek przebywało tymczasowo w Wielkiej Brytanii, ale po referendum w czerwcu 2016, które przesądziło o brexicie, ta liczba zaczęła spadać i Niemcy wyszły na pozycję lidera polskich migracji.

Według polskich statystyk, wśród 457 tys. cudzoziemców, którzy 1 stycznia 2021 roku mieli ważne dokumenty pobytowe, największe grupy stanowili obywatele i obywatelki:

  • Ukrainy – 244,2 tys. osób
  • Białorusi - 28,8 tys.
  • Niemiec - 20,5 tys.
  • Rosji - 12,7 tys.

Oczywiście te statystyki zasadniczo zmieniły się w wyniku wojny w Ukrainie. Według danych UNHCR po 24 lutego zalegalizowano w Polsce pobyt 1 553 707 uchodźców i uchodźczyń z Ukrainy.

Przyjmując, że liczba Niemców i Niemek nie zmieniła się zasadniczo w 2022 roku możemy ocenić, że

w Niemczech jest co najmniej 50 razy więcej Polek i Polaków niż w Polsce Niemców i Niemek.

A przecież nasza populacja jest ponad dwa razy mniejsza.

Zmęczenie Polską może być większe niż sądzicie

Pytanie, które zadaliśmy w sondażu OKO.press i TOK.FM, sprawdzało tylko (i aż) tendencję do wybierania Niemiec jako kraju ewentualnej emigracji. Sondaż Ipsos dla OKO.press z listopada 2020 pokazywał, że w Polsce chęć, by żyć gdzie indziej jest niepokojąco częsta.

Na pytanie, "czy gdyby Pan/Pani miał/a taką możliwość, wolałby Pan/Pani żyć i pracować w innym kraju niż Polska?”, aż 39 proc. osób odpowiedziało twierdząco, w tym 20 proc. "zdecydowanie tak", a 19 proc. "raczej tak". Wśród osób przed czterdziestką (18-39 lat) taką deklarację złożyło dwie trzecie (64 proc.), przy czym nie było różnic między młodymi Polakami i Polkami.

Tamten sondaż pokazuje, że 30 proc. polskich deklaracji, by zamieszkać w Niemczech należy potraktować poważniej niż by się wydawało. Inna rzecz, że sondaż w listopadzie 2020 łapał na gorąco dużą zmianę nastrojów i postaw wywołaną postanowieniem tzw. TK Julii Przyłębskiej z października 2020 wprowadzającym de facto całkowity zakaz aborcji, nawet gdy płód jest śmiertelnie chory czy uszkodzony.

Przeczytaj także:

Młodość otwiera granice

Opcja przemieszczania się z Polski do Niemiec i odwrotnie jest w obu krajach lepiej widziane przez osoby młodsze. To ma oczywiste przyczyny "materialne" - ludzie przed 30-tką są mniej zakorzenieni zawodowo, mieszkaniowo, rodzinnie i tym samym bardziej mobilni. Do tego dochodzi czynnik uprzedzeń i historycznych obciążeń w relacjach między naszymi krajami, a takie narodowe stereotypy dotykają mocniej wcześniejszych generacji.

W efekcie w obu krajach deklaracje zamiany miejsca zamieszkania spadały wraz z wiekiem. Przedstawiamy to na dwóch wykresach, bo tendencja jest taka sama, ale poziom deklaracji drastycznie różny.

Najpierw odpowiedzi w Polsce. Jak widać, wśród najmłodszych Polek i Polaków wyborów życia w Niemczech było tyle samo, co odrzucenia takiej opcji (po 49 proc.), ale wśród osób 60+ przewaga "nie" nad "tak" była trzyipółkrotna (75 do 21 proc.)

W Niemczech przewaga odpowiedzi "nie do Polski" nad "ewentualnie tak do Polski" w najmłodszej grupie była pięciokrotna, ale w najstarszej rosła do 12 razy! To znaczy, że osobom urodzonym przed 1963 rokiem urządzenie sobie życia u wschodniego sąsiada nie mieści się w głowie.

Wystąpiły też różnice między deklaracjami Ossich (mieszkańców wschodnich landów, dawnego NRD), którzy dopuszczali wybór Polski w 14 proc. (odrzucali w 73 proc.) i Wessich (10 do 81 proc.). Jest to o tyle zrozumiałe, że ci pierwsi mają do Polski bliżej w sensie geograficznym, a także kulturowym i historycznym (wspólnota doświadczeń bloku wschodniego po II wojnie światowej).

Na tym kończyły się w Niemczech różnice między grupami. W Polsce - jak zwykle - było ich dużo.

Wybierają się do Niemiec ci, którzy także u nas sobie lepiej radzą

Niebezpieczeństwem dla każdego kraju, który doświadcza wyjazdów, czy to zarobkowych, czy uchodźczych jest to, że wyjeżdżają przede wszystkim osoby najbardziej mobilne, energiczne, przedsiębiorcze, a więc i takie, które najbardziej przydałyby się w kraju, który opuszczają (na tym polega także wyzwanie przed jakim stoi Ukraina, które po wojnie będzie potrzebowała szczelnie właśnie takich osób, by odbudować kraj.

Tę zależność widać w sondażowych deklaracjach emigracji do Niemiec. Działa czynnik wykształcenia, który jest kluczowym w Polsce wyznacznikiem statusu. Wśród osób po studiach deklaracji przeniesienia się do Niemiec (44 proc.) jest prawie tyle samo co odmów (54 proc.), wśród osób z wykształceniem podstawowym przewaga odmów jest ponad czterokrotna.

Badaliśmy też poziom życia mierząc go pytaniem o przychody na osobę w rodzinie. Okazuje się, że osoby, które lepiej sobie materialnie radzą w Polsce, chętniej dopuszczają możliwość wyjazdu Niemiec. Ktoś mógłby pomyśleć, że mają więcej do stracenia, ale jest odwrotnie, odnosząc sukces w Polsce liczą - zapewne intuicyjnie - na sukces także na Zachodzie.

Z drugiej strony, Niemcy oferują obywatelom i obywatelkom nieporównanie większą pomoc socjalną i system wsparcia niż Polska. Teoretycznie także słabsze ekonomicznie grupy mogłyby więc życzliwie myśleć o wyprowadzce za Odrę. Jednak jest inaczej. To raczej osoby zamożniejsze i lepiej wykształcone zdają sobie sprawę z pomocy, na jaką mogłyby liczyć w Niemczech.

Elektorat Lewicy: Niemcy? Mogą być

Jak zwykle w naszych sondażach potężne zróżnicowanie wyników uzyskaliśmy w elektoratach. Wśród wyborców i wyborczyń PiS - z dominującym udziałem aż 74 proc. osób po 50-tce, a także ludzi gorzej wykształconych, z mniejszych ośrodków i mniej zamożnych - tylko 8 proc. rozważyłoby Niemcy jako miejsce życia, aż 11 razy więcej mówi Niemcom nie (co zapewne nie wzbudzi rozczarowania nad Renem, zważywszy, jak Niemcy i Niemki źle życzą władzy PiS).

Odrzucenie Niemiec jest wśród wyborców PiS wyrazem lojalności wobec własnej partii i przyjęciem jako swojej antyniemieckiej narracji polityków i mediów prorządowych (patrz niżej).

Zwolennicy narodowo-konserwatywnej Konfederacji cztery razy częściej mówią swojemu wyjazdowi "nie" niż "tak" (80 do 21 proc.), w elektoratach Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 odpowiedzi niemal się wyrównują. Fenomenem są osoby popierające Lewicę: aż 71 proc. z nich deklaruje, że Niemcy owszem, mogą być, a tylko 28 proc., że nie rozpatrywało tego kraju jako rezerwowej ojczyzny.

Już w pytaniu o życzenia dla Niemiec Lewica pokazała swą specyfikę - ten elektorat był najżyczliwszy wobec dalszego trwania obecnej koalicji SPD, Zielonych i FDP.

Może to oznaczać, że wyborcy Lewicy w Polsce widzą Niemcy jako kraj, który realizuje ich socjaldemokratyczne przekonania. I mają dużo racji.

Co jeszcze w najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK.FM?

Artykuł jest kolejną odsłoną sondażowej współpracy OKO.press i TOK.FM. W części krajowej grudniowego sondażu opisaliśmy aktualny stan notowań partyjnych:

Przyjrzeliśmy się też bliżej, jaki jest obecnie „sufit poparcia” dla PiS:

Sprawdziliśmy, jakie byłoby poparcie dla Donalda Tuska jako ewentualnego premiera po coraz bardziej prawdopodobnej wygranej opozycji w wyborach 2023 roku:

Powtórzyliśmy nasze kanoniczne pytanie, czy w Polsce rządzonej przez PiS (i prezydenta Dudę) następuje dobra, czy zła zmiana:

W niepolitycznym pytaniu zapytaliśmy Polki i Polaków, co myślą o zasadzie, że małe dzieci musza się spowiadać przed pierwszą komunią oraz jak sami i same wspominają pierwszą spowiedź.

W części sondażu, która prowadzona była w Niemczech i w Polsce, sprawdziliśmy, czy na Święta i Nowy Rok życzymy sobie nawzajem dalszego trwania, czy zmiany obecnych rządów. Okazało się, że w znacznej większości Niemcy i Niemki życzą nam, żeby PiS utraciło władzę:

Zapytaliśmy też w obu krajach o to, jak ludzie oceniają przeszłość swego narodu. Czy są z niej raczej dumni, czy się jej wstydzą. Także te odpowiedzi nas zaskoczyły:

Jarosław Kaczyński powtarza, że Niemcy wykorzystując swą hegemoniczną rolę w UE, chcą podporządkować sobie Polskę. W naszym sondażu zgodziło się z nim 52 proc. Polaków i tylko 7 proc. Niemców:

Zapytaliśmy także o reparacje dla Polski za II wojnę światową. Wyniki w Polsce i w Niemczech są jak lustrzane odbicia, 75 proc. za/przeciw:

Sprawdziliśmy, co Polacy i Niemcy sądzą na temat przystąpienia Polski do UE. Czy z perspektywy czasu oceniają to jako dobrą, czy złą decyzję?

Zapytaliśmy również czego ludzie w Polsce i w Niemczech życzą swoim ojczyznom, Ukrainie, Europie, całej ludzkości wreszcie. Okazuje się, że mamy zupełnie inne marzenia:

Zapytaliśmy też o to, jak Polacy i Niemcy wyobrażają sobie przyszłość Unii Europejskiej i czego od niej oczekują.

Sprawdziliśmy jak w Polsce i w Niemczech postrzegana jest współodpowiedzialność Niemiec za wojnę w Ukrainie.

Zapytaliśmy też w obu krajach, jaką strategię powinny przyjąć UE i NATO. Wspierać Ukrainę aż do zwycięstwa? Czy raczej dążyć do pokoju z Rosją, nawet gdyby Ukraina miała stracić część terytorium? Duże różnice!

Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą CATI (telefonicznie) 19-21 grudnia 2022, na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polek i Polaków, N=1000;

Sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM metodą CAWI 16-21 grudnia 2022, na próbie dorosłych Niemców i Niemek N = 1010 osób. Kontrolowano rozkłady wieku, płci i wielkość miejscowości, tak by były zgodne z proporcjami dla dorosłej populacji Niemiec.

Jak mówił OKO.press odpowiedzialny za oba sondaże dyrektor Paweł Predko z Ipsos, w Niemczech wiarygodność badań na panelach internetowych jest większa niż w Polsce, z uwagi na niemal powszechny dostęp do sieci i intensywne używanie internetu przez wszystkie grupy społeczne.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze