0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

W poniedziałek 11 grudnia 2023 roku skończą się rządy PiS. Sejm wybierze na premiera Donalda Tuska, a w środę ma być zaprzysiężenie rządu, który ma przystąpić do naprawy kraju po 8 latach PiS.

Kluczowe będzie ministerstwo sprawiedliwości. To na jego barkach będzie spoczywać zadanie przywrócenia praworządności i naprawy wymiaru sprawiedliwości. A jest to warunek odblokowania miliardów euro dla Polski z KPO.

Ministrem będzie dr Adam Bodnar, który będzie też prokuratorem generalnym. Czeka go trudne zadanie, w sądach i prokuraturze jest dużo ludzi Ziobry, którzy mogą sabotować zmiany. A nowa władza obiecała rozliczenie afer PiS. Zmiany muszą być szybkie, bo sądy są w stanie upadku. Podobnie jest z prokuraturą, która przez ostatnie lata roztaczała parasol ochronny nad ludźmi władzy. Do ostatnich dni ustępującego rządu rozdawano w niej awanse last minute, by jak najmocniej zabetonować w niej wpływy Ziobry i jego ludzi.

Są już pomysły na zmiany. Gotowy jest tzw. pięciopak praworządnościowy, który ma pomóc szybko naprawić wymiar sprawiedliwości. To projekty ustaw naprawy TK, KRS, SN, sądów powszechnych i prokuratury. Przygotowali je przed wyborami sędziowie SN, sędziowie ze stowarzyszenia sędziów Iustitia, prokuratorzy z Lex Super Omnia i eksperci pod auspicjami Fundacji Batorego.

Przeczytaj także:

Od wyborów trwa też debata o tym, jak naprawić sądy i docelowo je ułożyć. Padają różne pomysły. Ale już wyklarowało się, że sędziów dublerów z TK można odwołać uchwałą Sejmu. Podobnie można odwołać z nielegalnej neo-KRS 15 członków-sędziów.

OKO.press i Archiwum Osiatyńskiego biorą udział w tej debacie.

Opublikowaliśmy już wywiady z sędziami Igorem Tuleyą i Waldemarem Żurkiem, prezesem stowarzyszenia sędziów Iustitia prof. Krystianem Markiewiczem, adwokatem Michałem Wawrykiewiczem z Wolnych Sądów, sędzią Trybunału Sprawiedliwości UE prof. Markiem Safjanem, byłym I prezesem Sądu Najwyższego prof. Adamem Strzemboszem, sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i byłą RPO prof. Ewą Łętowską, z byłym RPO, senatorem, dr hab. Adamem Bodnarem, z byłym prezesem TK i RPO prof. Andrzejem Zollem, konstytucjonalistą i filozofem prawa prof. Wojciechem Sadurskim, posłem KO Bogdanem Zdrojewskim, który w poprzedniej kadencji z ramienia Senatu był członkiem neo-KRS, profesorem Marcinem Matczakiem z UW, byłym wiceprezesem TK Stanisławem Biernatem i prokuratorem Krzysztofem Parchimowiczem, byłym prezesem Lex Super Omnia.

Opublikowaliśmy też teksty Magdaleny Krzyżanowskiej-Mierzewskiej, byłej prawniczki z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i ekspertki Fundacji Batorego, dr Marcina Szweda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Krzysztofa Izdebskiego, eksperta Fundacji Batorego, dr Witolda Zontka z katedry Wydziału Prawa Karnego UJ, dr Barbary Grabowskiej-Moroz z Instytutu Demokracji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, adwokatki Małgorzaty Szuleki, członkini zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, dr Pawła Filipka i dr hab. Macieja Taborowskiego z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, konstytucjonalisty dr Michała Ziółkowskiego z Akademii Leona Koźmińskiego oraz prof. Macieja Bernatta z Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektora Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych oraz kierownika Katedry Europejskiego Prawa Gospodarczego na Wydziale Zarządzania UW.

Dziś głos oddajemy prokurator Ewie Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów (na zdjęciu u góry), członkini stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Przez ostatnie lata była ona dla władzy jednym z wrogów numer 1 w prokuraturze. Wrzosek jest aktywna na Twitterze i w mediach. Jest popularna i bezkompromisowa. Ostro krytykowała Ziobrę i jego ludzi.

Chciała też zrobić śledztwo ws. wyborów kopertowych, ale sprawę po kilku godzinach jej zabrano. Zrobiono jej kilka dyscyplinarek, inwigilowano Pegasusem, zrobiono sprawę w prokuraturze. Była też na półrocznej karnej delegacji w Śremie i przez blisko rok była zawieszona. Ale nie dała się złamać.

Ewa Wrzosek witana w Śremie, gdzie została zesłana na karną delegację przez ówczesnego Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego. Styczeń 2021 rok. Fot. Łukasz Cynalewski/Agencja Wyborcza.pl.

Wywiad z prokurator Ewą Wrzosek

Mariusz Jałoszewski: W środę nowy minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar ma przejąć zarządzanie prokuraturą. Po 8 latach rządów Zbigniewa Ziobry jest ona upolityczniona i obsadzona jego ludźmi. Ziobro zepsuł prokuraturę. Czy jest ona do zreformowania? Czy jednak należałoby zastosować opcję zero, czyli zlikwidować ją, powołać nową prokuraturę i nową kadrę?

Prokurator Ewa Wrzosek: Zreformować to nie jest właściwe słowo, bo tu nie ma co reformować. Prokuraturę trzeba zbudować od nowa. Jest gotowy projekt ustawy o nowej prokuraturze [przygotowało go Lex Super Ominia – red.] i wystarczy go uchwalić. Jest on częścią pakietu praworządnościowego. Należy bezzwłocznie przystąpić do budowania nowej prokuratury i to zarówno instytucjonalnie, jak i kadrowo.

Opcji zero nie da się przeprowadzić, bo jest 6 tysięcy prokuratorów. Prokuratura musi funkcjonować jako instytucja, nie da się wszystkiego zburzyć jednorazowo. W pierwszej kolejności należy przeprowadzić weryfikację kadr. Powinna być transparentna i powinni podlegać jej wszyscy. Nie będziemy sobie wybierać tylko tych, którzy źle się zapisali w ostatnich 8 latach.

Jak to zrobić? Jest na to sposób i pomysł. Każdy musiałby złożyć oświadczenie quasi autolustracyjne, pod rygorem odpowiedzialności z kodeksu karnego. Musiałby w nim napisać, czy pełniąc służbę prokuratora po 2016 roku [wtedy PiS przejął prokuraturę i zlikwidował jej niezależność – red.] sprzeniewierzył się przysiędze, czy też rzetelnie wykonywał swoje obowiązki. Takie oświadczenia jest potrzebne z dwóch względów.

Każdy by musiał zrobić wewnętrzny rachunek sumienia i ocenić swoją rolę, jaką wykonywał pod rządami Zbigniewa Ziobry, który prokuraturę upolitycznił. A z drugiej strony to gwarancja, że nie umkną nam jakieś przypadki rażącego przekraczania uprawnień, czy niedopełnienia obowiązków, o których nie wiemy. Bo tacy prokuratorzy nie powinni pełnić funkcji publicznej [pomysł oświadczeń nie jest w projekcie nowej ustawy o prokuraturze LSO, to jedna z pojawiających się pomysłów – red.].

Co nam daje takie oświadczenie? Gdyby w przyszłości okazało się, że ktoś skłamał, można go pociągnąć do odpowiedzialności karnej lub dyscyplinarnej.

Weryfikacja kadrowa jest niezbędna, żeby prokuratura się odnowiła. Równocześnie jest konieczność uchwalenia nowej ustawy ustrojowej. Bo to co mamy teraz utrwala sowiecki model prokuratury, z którym mieliśmy do czynienia wcześniej. Prokuratura po 1989 roku nadal funkcjonuje według wzorca PRL – owskiego. Jest w niej podporządkowanie hierarchiczne, brak jest indywidualnej odpowiedzialności i upodmiotowienia prokuratorów.

Jestem za niezależnym prokuratorem, nie tylko za niezależnością instytucji od polityków. Popieram też postulat, by rolę prokuratury w państwie i gwarancje jej niezależności wpisać do Konstytucji. Jesteśmy częścią organu wymiaru sprawiedliwości. To należy czytać jako pełną odpowiedzialność za decyzje i rozliczalność z tych decyzji, również przez strony postępowań.

Nasza niezależność to też okresowa ocena pracy, która pozwoli zweryfikować, czy właściwie wykonujemy swoje obowiązki. Ale to się stanie, kiedy nastąpi rozdział stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, który popieram. Prokuratura zacznie pracować, jak się ją odpolityczni.

Pozostawienie prokuratury politykom, niezależnie od opcji, jest groźne dla jej funkcjonowania i niezależności. Groźne jest też dla państwa i obywateli. Doświadczenia ostatnich 8 lat pokazują, że polityk – prokurator generalny, który ma wpływ na śledztwa, pozwala zapewnić bezkarność określonym osobom lub uruchomia ściganie z klucza politycznego.

Pisała pani na Twitterze, że aby uzdrowić prokuraturę, należałoby usunąć z niej około 2 tysiące prokuratorów. Skąd te wyliczenia? Wszyscy to ludzie Ziobry i jego stronników?

To jedna trzecia wszystkich prokuratorów. Jeśli policzymy stanowiska funkcyjne, rzeczników dyscyplinarnych, osoby które, jak wiemy z różnych doniesień, nie wykonywały rzetelnie funkcji prokuratorskich, a bardziej polityczne, to może się okazać, że to nie jest duża liczna. Skala różnego rodzaju działań jest duża. Należy ich zweryfikować.

Jak prokuratorów, którzy łamali prawo lub pracowali głównie na rzecz ustępującej władzy usunąć z zawodu? Można to zrobić przeprowadzając reorganizację. Ale bez zmiany ustawy nie da się jej zrobić. Zmianę ustawy do połowy 2025 roku będzie blokował prezydent Andrzej Duda.

Wszystko zależy od nowego prokuratora generalnego, który ma pewne możliwości. Dopóki jest prokurator krajowy Dariusz Barski [zaufany Ziobry – red.] zmiany kadrowe nie nastąpią szybko. Ci, którzy ostatnio awansowali, trwają w przekonaniu, że zabetonowanie kadrowe jest nie do ruszenia. Ale są opinie prawne, że można zmienić prokuratora krajowego. I to będzie ten moment, w którym należy przystąpić do weryfikacji przydatności na stanowiskach. Nie mamy złudzeń co było podstawowym kryterium awansów – nie wiedza, tylko przydatność polityczna.

Weryfikacja musi być z zachowaniem reguł procesowych. Z zachowaniem prawa do obrony. To potrwa.

Rozliczenia w prokuraturze mają być głębokie?

Jestem legalistką, każde przewinienie i przestępstwo winno być rozliczone. Nie tak jak dotychczas, że wybieraliśmy sobie, komu postawić zarzuty. W mojej ocenie należy rozliczyć wszystkie naruszenia prawa, które miały miejsce. Brak rozliczeń będzie krzywdzący dla prokuratorów, którzy pracowali rzetelnie, a obok siebie mieli kolegów i koleżanki, którzy za uległość awansowali na wyższe stopnie i robili kariery.

Rozliczenia są konieczne również z tego powodu, by w przyszłości żaden prokurator nie spodziewał się, że za dyspozycyjność może uzyskać konkretne korzyści i nie zostanie mu to odebrane. To jest też konieczne dla wizerunku prokuratury. Zbudowania zaufania do niej. Bo zło nie może popłacać, z bezprawia nie rodzi się prawo. To jest koniczne dla prewencji.

W ostatnich latach była pani dla ustępującej władzy jednym z wrogów numer 1 w prokuraturze. Bo ostro krytykowała pani Ziobrę i jego stronników. Chciała pani też zrobić śledztwo w sprawie wyborów kopertowych. Zrobiono pani za to kilka dyscyplinarek, wysłano na karną półroczną delegację do Śremu, CBA włamało się Pegasusem na pani telefon, przez blisko rok była pani zawieszona. A teraz prokuratura chce pani uchylić immunitet. Chce pani zemsty?

Nie, to nie jest zemsta. Spinam się jak słyszę, że jakakolwiek próba rozliczenia i weryfikacji to zemsta. To nie zemsta, ale konsekwencja dewastacji prokuratury, do której doprowadził Zbigniew Ziobro. Zrobił ją nie sam, ale rękami prokuratorów, którzy w niej pracowali. Jeśli mówimy, że trzeba pociągnąć Ziobrę do odpowiedzialności za to, co zrobił w wymiarze sprawiedliwości, to przypominam, że miał on pomocników. Dlatego to nie jest zemsta, tylko naturalna konsekwencja ich działań. To tak jakbyśmy mówili, że gdy państwo wsadza do więzienia złodzieja, to się mści. Ono wymierza sprawiedliwość.

To kogo należałoby rozliczyć w prokuraturze, oprócz Zbigniewa Ziobry? Byłego Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego, rzeczników dyscyplinarnych, którzy gnębili niezależnych prokuratorów dyscyplinarkami?

Nie chcę mówić o nazwiskach, bo gdy je wymienię, to powinnam postawić od razu zarzut. Za wcześnie na to. Nie mam złudzeń jako prokurator. Osoby pełniące najwyższe funkcje w prokuraturze krajowej i w prokuraturach regionalnych powinny zostać zweryfikowane. Ich rola w dewastacji i upolitycznieniu, zamiataniu śledztw, ukierunkowywaniu postępowań zgodnie z oczekiwaniami Zbigniewa Ziobry, była największa. Oni powinny ponieść odpowiedzialność.

Czy awansujący nie tylko na stanowiska kierownicze, ale też na kolejne stopnie prokuratorskie, powinni stracić awanse? Chodzi o nominacje z ostatnich lat. Awansowali głównie zaufani.

Nie wiem, czy wszyscy awansujący po 2016 roku powinni stracić stanowiska, czy tytuły. Ale mechanizm awansów nie był oparty na kryterium merytoryczności. Większość awansów jest podejrzana w tym względzie, że oparte były na kryteriach politycznych, usłużności, spolegliwości przy postępowaniach. To widać gołym okiem.

Każdy w prokuraturze wie kto i dlaczego poszedł na delegację do jednostki wyższego rzędu. Dlaczego podejmował określone decyzje. Co z nimi zrobić? Owszem, jest ochrona praw nabytych, ale słusznie nabytych. Najlepszą odpowiedzią na niezasłużone awanse jest jednolity status prokuratora [jest to jedna z dyskutowanych koncepcji, nie jest to póki co zapisane projekcie ustawy LSO – red.]. Ale nowa ustawa rozbija się o ewentualne weta prezydenta.

A działać trzeba już dziś, nie czekając na nową ustawę. Dlatego należy odwołać prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, bo to otworzy drogę do zmian kadrowych. Są różne drogi prawne, którymi ten pożądany stan można osiągnąć, bez zgody prezydenta. Barski, namiestnik Ziobry, nie daje gwarancji odpolitycznienia prokuratury.

Odwołanie prokuratora krajowego, zmiany kadrowe. Co dalej?

Nowa ustawa o prokuratorze. Trzeba ją uchwalić nie zastanawiając się, czy będzie weto prezydenta. Dlatego że weto to będzie sygnał tego, jak prezydent widzi swoją rolę w demokratycznym państwie prawa. Jeśli zawetuje, to będzie to manifestacja, że nie widzi możliwości odpolitycznienia prokuratury. Weto da jednak legitymację do bardziej radykalnych działań na podstawie obecnej ustawy. Czyli do interpretacji prawnych, które zapewnią skuteczność funkcjonowania prokuratury, bez zmiany przepisów. Trzeba grać tak, jak przeciwnik pozwala.

Jakie to radykalne działania? PiS w tym roku zmienił ustawę o prokuraturze na wypadek przegranych wyborów. Wzmocnił kompetencje prokuratora krajowego, kosztem prokuratora generalnego. Za czasów Ziobry powołano też 8 zastępców prokuratora generalnego, których nie można odwołać bez zgody prezydenta. W prokuraturze krajowej są sami nominaci obecnej władzy. Upychano w niej ludzi Ziobry do ostatniej chwili.

Prokurator generalny na podstawie obecnej ustawy powinien korzystać z wydawania poleceń prokuratorowi krajowemu. Jest naczelnym organem prokuratury. Może polecić wszczęcie śledztwa w każdej sprawie, choćby prokurator krajowy odmawiał. Może wydać polecenie każdemu prokuratorowi.

Czy to wystarczy, by zarządzać prokuraturą i rozliczyć afery PiS? Rozliczenie afer obiecała wyborcom nowa koalicja partii demokratycznych.

Przepisy to jedno, ale decyduje czynnik ludziki. Potrzeba zdeterminowanych prokuratorów, którzy chcą ją zmienić. A takich nie brakuje. Dodatkowo jest cała rzesza prokuratorów z doświadczeniem i przygotowaniem merytorycznym. Uważam, że bez zwłoki trzeba wejść do prokuratury krajowej, zrobić tam audyt i dokonać zmian kadrowych.

Mówi się, że są jastrzębie i gołębie. Ja widzę siebie po stronie jastrzębi. Trudności mnie mobilizują i szukam rozwiązania problemu. Dlatego uważam, że stara ekipa w prokuraturze nie może zostać.

Jak zmieni się prokuratora krajowego, to cała reszta przewróci się jak domino. Otworzy to też drogę do zmian kadrowych na niższych szczeblach prokuratury. Pozwoli wymienić szefów prokuratur. Zmiany muszą być szybkie, bo to ekipa miała pilnować, by prokuratura funkcjonowała tak jak chce tego Ziobro. Trzeba wysłać wyraźny sygnał, że koniec z tolerowaniem nieprawych działań.

Prokuratura wymaga radykalnej zmiany, budowy wszystkiego na nowo. Często pada zarzut, że przed 2016 w prokuraturze nie było idealnie. Nie było, ale wyciągamy wnioski. Obywatel nie może czuć się w prokuraturze jak piąte koło u wozu. Ma być dobrze obsłużony. To również z tego powodu prokuratura wymaga zbudowania na nowo. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego co mówią o nas obywatele, strony postępowań, prawnicy.

Nagminne są areszty bez uzasadnienia. Królową prokuratury jest statystyka. Ważniejsze jest szybkie zakończenie sprawy bez wyjaśnienia, po to tylko by były wyniki. Dziś mamy historyczny moment, gdy możemy prokuraturę zbudować nie tylko jako nową instytucję, ale też zbudować nową mentalność prokuratorów. Należy zdjąć czapę hierarchicznego podporządkowania i dać prokuratorom pełną niezależność. Nie jesteśmy gorsi od sędziów, którzy nie mają nadzoru merytorycznego. Jesteśmy takimi samymi prawnikami jak oni.

I co najważniejsze prokuratura ma być dla obywateli, nie dla polityków. Owszem, ważny jest rozdział stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Ale czy Kowalski zastanawia się kto jest prokuratorem generalnym? Dla niego to drugorzędne. On chce by ktoś kompetentnie załatwił jego sprawę, by ktoś w prokuraturze odebrał od niego telefon.

Zmiana podejścia do ludzi, niezależność i upodmiotowienie prokuratorów to fundament nowej prokuratury. Prokurator ma podlegać przede wszystkim prawu karnemu. Jeśli poczuje, że nikt nie pilnuje jaką wyda decyzję, że ma ona być tylko prawidłowa, to za 10 lat prokuratura stanie się instytucją zaufania publicznego.

I to jest największym marzeniem i wyzwaniem. To powinno być celem. Mamy ścigać przestępców, bronić pokrzywdzonych oraz stać na straży praworządności. I traktować to dosłownie. Prokuratura nie jest od obrony polityków i ludzi władzy.

Co należy zrobić, by prokuratura była dla ludzi? Zmiana mentalności to za mało.

Prokuratura i sądy to usługa publiczna, jak edukacja, czy ochrona zdrowia. Państwo powinno ją świadczyć na wysokim poziomie, w zamian za podatki. Prokuratura nie może więc być instytucją, której autorytet oparty jest na strachu obywatela, którego można zamknąć. Autorytet buduje się latami. Sami sobie zasłużyliśmy, żeby w rankingach zaufania jesteśmy nisko.

Musimy krok po kroku pracować na zaufanie.

Rzetelnie prowadzić postępowania, podnieść kulturę urzędowania, przyjmować ludzi. Pisać pisma urzędowe i uzasadnienia decyzji prostym językiem, zrozumiałym dla ludzi.

Powinniśmy otworzyć się na strony postępowania, ale nie tak, że spełniamy ich życzenia. Powinniśmy działać przewidywalnie. Jeśli jest przepis, to go stosować. Nie może być tak, że jeśli przysługuje zażalenie od decyzji, to prokurator nie nadaje jemu biegu.

Należy zrobić wszystko to, co każdy z nas intuicyjnie czuje, jak powinien funkcjonować urząd. Obywatel nie może czuć się jak natręt. Nie może bać się przyjść do prokuratury. Powinien wiedzieć, co go spotka, bo są przepisy, a prokuratura je stosuje. Autorytet oparty jest nie na strachu, ale na merytoryczności. Do tego śledztwa mają kończyć się tym, że winny poniesie konsekwencje, a niewinny nie zostanie oskarżony. O tym mówi kodeks postępowania karnego i trzeba go odważnie stosować.

Czy prokuratorzy gotowi są na takie zmiany? Czy są gotowi na niezależność?

Niestety, wśród wielu prokuratorów takiej gotowości nie widzę. Prokuratorzy są jak całe społeczeństwo. Jest cała grupa osób, dla których praca jest od 8 do 16. Stała pensja i bezpieczne zatrudnienie. Bo prokuratora nie jest łatwo usunąć.

Ale nie na tym polega nasza praca. Nie jesteśmy urzędnikami. Tu jednak powinny trafiać osoby z powołaniem, z predyspozycjami do pełnienia funkcji prokuratorskiej. Nie każdy może być prokuratorem. Trzeba mieć kompetencje psycho-fizyczne. Każdy prokurator powinien mieć takie cechy charakteru jak odwaga, decyzyjność, chęć wyjaśnienia sprawy. Z decyzyjnością wiążę się niezależność. Powinien mieć żyłkę detektywistyczną.

Należy dążyć, by tylko takich dopuszczać do służby. A ocena okresowa, którą proponuje Lex Super Omnia w swoich projekcie ustawy, będzie weryfikacją kompetencji i predyspozycji do pracy. Jest cały szereg osób, które trafiły do prokuratury dla zarobku. Oni nie są gotowi do niezależności. Tym bardziej, że do tej pory wymagało się od nich dyspozycyjności, a niezależność była karana. Lepszy był prokurator bez wątpliwości i własnego zdania. I z tym trzeba zerwać.

Z takimi kadrami trudno będzie zrobić rozliczenia afer PiS i zbudować niezależną prokuraturę dla ludzi.

Prokuratura ma rozliczać afery, bez względu na oczekiwania polityczne. Tego wymagają przepisy. Wracamy do kwestii prokuratorów. Jeśli ktoś nie działał zgodnie z kodeksem i obawiał się przełożonego, to w mojej ocenie dla niego nie może być miejsca w prokuraturze. Jest cała grupa beneficjentów rządów Zbigniewa Ziobry, która tak daleko zabrnęła, że nie jest nawet w stanie wyjść poza schemat i zacząć działać zgodnie z przepisami. Dla nich też docelowo miejsca nie ma.

Ale jeśli zmieni się prokurator generalny, to uwolni on mentalnie prokuratorów. Będą mogli już podejmować takie decyzje, jakich wymagają od nich przepisy. Nie obawiając się przełożonego lub rzecznika dyscyplinarnego. Nie widzę przeciwskazań do tego, by to już robić.

Jedyne ograniczenie jakie widzę to możliwości kadrowe, organizacyjne i finansowe. Prokuratorzy są obciążeni pracą i nie wszyscy będą chcieli pracować po 24 godziny na dobę.

W prokuraturze, poza tymi którzy poszli na współpracę z Ziobrą i tymi, którzy zapisali się do Lex Super Omnia [stowarzyszenia ma ok. 250 członków, broniło niezależności prokuratury – red.] mamy całą resztę, która stała z boku. Jest ich najwięcej. Zdjęcie politycznej czapy pozwoli tym prokuratorom przestać się bać. Oni z różnych względów nie opowiadali się publiczne. Prowadzili takie sprawy, w których nie mieli nacisków.

Wystarczy teraz uwolnić ich energię, dać im swobodę decyzyjną. To jest niewykorzystany potencjał, który należy teraz uwolnić. Prokuratorzy muszą się przekonać, że zmiany się dzieją. Że nie ma Ziobry, że prokurator nie będzie poddawany prawnej presji. Każdy woli być dobry, niż zły.

Co będzie z prokuraturą, jeśli nie będzie rozliczeń i zmian?

Jeżeli prokuratura nie zostanie zbudowana na nowo., jeśli nie wyciągniemy wniosków z tego, że prokuratura nie może być po każdych wyborach łupem politycznym, to pierwszymi ofiarami takiego krótkowzrocznego myślenia będą politycy, którzy zaniechają zmian. Bo wahadło po kolejnych wyborach znowu może się wychylić.

Jeżeli do polityków na podstawie ich własnych doświadczeń nie dotarło, że tylko niezależny prokurator daje gwarancje bezpieczeństwa prawnego, bez względu na to, kto rządzi, to będą pierwszymi, których rozliczy następna ekipa rządząca. Jeśli nie będzie zmian, to równie dobrze można przestać udawać, że prokuratura jest elementem wymiaru sprawiedliwości i można ubrać nas w mundury oraz wydawać im polecenia.

Tylko że nadal jesteśmy demokracją i innej możliwości niż niezależna prokuratura nie widzę.

Co panią nauczyło 8 lat rządów Zbigniewa Ziobry w prokuraturze? Warto było go krytykować i być niezależną? Był na panią ostry atak i hejt. Inwigilacja, dyscyplinarki, sprawa karna, karna delegacja, zawieszenie. Dopiero niedawno wróciła pani do pracy. Żyła pani w ciągłym stresie i pod silną presją. Sporo jak na jedną osobę. Co pani dziś czuje?

Czuję ulgę, że to wszystko już za mną. Że nie muszę budzić się przed 6 rano i wychodzić z domu z obawy, że do drzwi zapuka prokurator od Ziobry w asyście funkcjonariuszy CBA i ekipy z TVP. Że moje córki nie muszą znać na pamięć numeru telefonu do mojego adwokata. A moja matka wie, że jestem w pobliżu, a nie na karnej delegacji 350 km od domu [w Śremie – red.].

Żaden prokurator nigdy nie powinien mierzyć się z takimi sytuacjami tylko dlatego, że postanowił o tym jakiś niedowartościowany polityk z poczuciem bezkarności i tytułem prokuratora generalnego.

Mam też takie dojmujące poczucie straconego czasu, ale nie osobiście, tylko instytucjonalnie. Prokuratura zamiast się rozwijać, informatyzować, skracać czas postepowań, zamienić się w przyjazny urząd publiczny, straciła czas i energię. Zbigniew Ziobro był najdłużej urzędującym ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. A my nadal pracujemy na papierowych aktach.

Gdyby mu zależało na wymiarze sprawiedliwości, to mając takie poparcie i środki przeszedłby do historii jako ten, który uzdrowił sądy i prokuraturę. Ludzie by go wspominali. A zostawia ruinę. To jest niewybaczalne, tego nie da się wycenić tak, jak kary za Izbę Dyscyplinarną. Bo czas, który straciliśmy jest bezcenny, nie da się go odzyskać.

Ale po tych 8 latach pozytywne jest to, że obywatele zobaczyli, że prokurator też jest człowiekiem. Że stoi i pilnuje prawa. Obywatele nas bronili, gdy były represje. Tego nigdy im nie zapomnimy. Przetrwaliśmy dzięki nim.

Jeśli raz w miesiącu chcesz otrzymywać specjalne materiały dotyczące praworządności jako pierwszy, zapisz się na newsletter przez stronę Archiwum Osiatyńskiego. Projekt wspiera fundusz Aktywni Obywatele – Program Krajowy.

Aktywni Obywatele
Aktywni Obywatele
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze