Efekt Trumpa? Większość Polek i Polaków uważa, że należy stawiać przede wszystkim na sojusz z Unią Europejską, a nie z USA. Podobnie uważają Niemcy, silniej odrzucając opcję amerykańską. Taki jest wynik sondażu Ipsos przeprowadzonego w obu krajach dla OKO.press i TOK FM
W serii badań opinii Polaków i Niemców dotyczących aktualnych wydarzeń, tym razem w obu krajach Ipsos zadał dla OKO.press i TOK FM następujące pytanie:
"Czy według Pana(i) w swojej polityce Polska (Niemcy) powinna przede wszystkim stawiać na sojusz z USA czy z UE?"
Pozornie jest to pytanie z gatunku "kogo bardziej kochasz, tatusia, czy mamusię?”. Bo przecież z jednej strony zarówno Polska jak i Niemcy są członkami Unii Europejskiej i czerpią z obecności we wspólnocie korzyści cywilizacyjne, polityczne i materialne, z drugiej - opierają swoje bezpieczeństwo militarne na obecności w Sojuszu Północnoatlantyckim, w którym główną rolę odgrywają Stany Zjednoczone. Na poziomie strategicznym nie ma między tymi dwoma sojuszami sprzeczności, czyli mówiąc zwyczajnie, nie musimy na co dzień wybierać, który z nich cenimy bardziej.
Ale tak naprawdę jest to pytanie o żywotność dwóch zakorzenionych w historii najnowszej opowieści.
Pierwsza dotyczy Polski, dla której najpierw w PRL Stany Zjednoczone były punktem odniesienia i nadzieją na wolność, a później, zwłaszcza w pierwszej dekadzie ustrojowej transformacji, to właśnie Stany, a nie Europa, były zarazem mitem i aspiracyjnym horyzontem, gotową matrycą do skopiowania, zarówno jeśli chodzi o styl życia, jak i model ułożenia stosunków społecznych i gospodarczych. A w razie konfliktów politycznych między Europą a USA - jak w przypadku wojny w Iraku - polskie rządy przy znaczącym poparciu społecznym wybierały stronę partnera zza oceanu.
Druga opowieść, niemiecka (a wcześniej zachodnioniemiecka), to historia sprzeciwu tamtejszej lewicy, w tym wyrosłych z kontrkultury lat 60. ruchów pacyfistycznych, wobec polityki USA, by wspomnieć tylko masowe protesty przeciwko rozmieszczeniu w Niemczech pocisków balistycznych Pershing II (ponad 500 tys. ludzi na ulicach w 1983 roku), czy - już po upadku ZSRR - wielotysięczne, kilkudniowe protesty przeciwko inwazji USA na Irak w 2003 roku.
Mówiąc wprost, sądziliśmy, że między innymi z tych powodów odpowiedzi obu społeczeństw będą się różnić. W Niemczech spodziewaliśmy się znaczącej większości uznającej, że trzeba przede wszystkim stawiać na sojusz z UE, szczególnie biorąc pod uwagę, że Niemcy są jednym z najważniejszych liderów w Unii. Przewidywaliśmy natomiast, że w Polsce większość postawi na sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Zwłaszcza w kontekście kilkuletniej kampanii polskiego obozu władzy umniejszającej znaczenie Unii, lub wprost utożsamiającej ją z wrogimi knowaniami Niemiec wobec naszego kraju.
Tymczasem odpowiedzi, choć różnią się w proporcjach, w sensie większości wskazań okazały się zaskakująco podobne: 54 proc. dorosłych Polaków uważa, że Polska powinna stawiać przede wszystkim na sojusz z UE (35 proc. wskazuje USA), a w Niemczech 68 proc. badanych wybrało sojusz z Unią (13 proc. wskazało USA).
Wybór Unii Europejskiej dominuje w obu krajach, ale w Polsce widać ślad opowieści o wspaniałej Ameryce - sojusz z USA był wybierany przez jedną trzecią Polek i Polaków, tylko półtora raza rzadziej niż sojusz z UE. W Niemczech - aż pięciokrotnie rzadziej.
Wynik uzyskany w Polsce jest fascynujący.
Po pierwsze, z powodu, który opisaliśmy wyżej - mamy do czynienia przynajmniej z częściową dekonstrukcją trwającej dekady opowieści o Stanach Zjednoczonych jako głównym i najważniejszym sojuszniku naszego kraju. Biorąc pod uwagę rozkład opinii wg wieku, ta zmiana, czyli reorientacja opinii publicznej na Europę, będzie postępować. Wśród osób do 49 roku życia sojusz przede wszystkim z UE wybiera 59 proc. badanych, wśród starszych - 48 proc.
W najmłodszej grupie (18-29 lat) na Unię wskazuje 65 proc., w najstarszej (pow. 60 lat) - 44 proc.
Po drugie, ważny jest czas, w którym zadawaliśmy pytanie, czyli agresja rosyjska na Ukrainie. W przestrzeni polskiej debaty publicznej były to miesiące dominacji bardzo silnej krytyki reakcji Unii Europejskiej na agresję reżimu Putina: że odpowiedź Europy była zbyt miękka, powolna, że przywódcy najsilniejszych państw Unii (Francji i Niemiec) wciąż rozmawiają z kremlowskim dyktatorem. Polityka USA wobec Rosji była natomiast przedstawiana raczej jako adekwatna, zdecydowana i skuteczna.
W naszym pytaniu nie wspominaliśmy o wojnie w Ukrainie, pozwalając badanym samodzielnie określić wagi poszczególnych elementów sojuszu Polski z UE i USA, ale kontekst agresji rosyjskiej wydaje się oczywisty. Większość wskazań na sojusz z UE może więc oznaczać, że bezpieczeństwo militarne zapewniane przez USA w opinii większości Polaków nie jest już bezwzględnie decydujące przy ocenianiu wagi partnerów, że bardzo dużą wagę przykładamy również do spraw gospodarczych i cywilizacyjnych, traktując jednoznacznie UE jako obiekt naszych aspiracji i docelowe miejsce na geopolitycznej mapie świata.
Ten polityczno-gospodarczo-cywilizacyjny wymiar widać, gdy przyjrzymy się deklaracjom wg sympatii partyjnych: biorąc w nawias wyraźnie skonfundowanych wyborców Konfederacji (31 proc. UE, 41 proc. USA, 29 proc. trudno powiedzieć), tylko wyborcy PiS uznają w większości (62 proc.), że przede wszystkim należy stawiać na sojusz z USA. Wyborcy partii opozycyjnych zdecydowanie stawiają na Unię Europejską.
To może wskazywać, że podstawową zmienną dotyczącą poglądu na tę sprawę jest polityczny stosunek do Unii, a nie do Stanów Zjednoczonych, czyli na osi wyborcy PiS-wyborcy opozycji mamy tutaj efekt wyraźnej różnicy poglądów: od głębokiej euronieufności do euroentuzjazmu.
Ale z całą pewnością swoje zrobiła również kadencja Donalda Trumpa - jego czas w Białym Domu był potężnym ciosem w mit przewidywalności i stabilności prezydentury USA, instytucji, która do czasów Trumpa była w Polsce traktowana jako niepodważalna, niczym kierująca się dobrem ludzkości monarchia, potęga opiekująca się światem.
Nowojorskiemu populiście udało się w cztery lata zdruzgotać ten wizerunek.
A nawet wpisać tak dotychczas symboliczny w Polsce urząd (niezależnie od tego, czy w przeszłości władali nim Demokraci, czy Republikanie) w nadwiślańską partyjną naparzankę.
Przyglądając się poszczególnym znaczącym grupom badanym w Niemczech, trudno dostrzec znaczące różnice w poglądach ze względu na wiek, miejsce zamieszkania, pochodzenie ze wschodnich bądź zachodnich Niemiec. We wszystkich tych grupach badani wskazują na znaczenie przede wszystkim sojuszu w ramach Unii Europejskiej.
Wyróżniają się tylko badani o poglądach najbardziej prawicowych, ale trzeba pamiętać, że w Niemczech identyfikuje się tak zaledwie 2,5 proc. respondentów (w Polsce aż 30 proc.).
Artykuł jest kolejną odsłoną sondażowej współpracy OKO.press i TOK.FM.
W części sondażu, która prowadzona była w Niemczech i w Polsce, sprawdziliśmy, czy na Święta i Nowy Rok życzymy sobie nawzajem dalszego trwania, czy zmiany obecnych rządów. Okazało się, że w znacznej większości Niemcy i Niemki życzą nam, żeby PiS utraciło władzę:
Zapytaliśmy też, czy nasi zachodni sąsiedzi w razie chęci zmiany miejsca do życia braliby pod uwagę Polskę. Analogiczne pytanie zadaliśmy respondentom w Polsce:
Zapytaliśmy też w obu krajach o to, jak ludzie oceniają przeszłość swego narodu. Czy są z niej raczej dumni, czy się jej wstydzą. Także te odpowiedzi nas zaskoczyły:
Jarosław Kaczyński powtarza, że Niemcy wykorzystując swą hegemoniczną rolę w UE, chcą podporządkować sobie Polskę. W naszym sondażu zgodziło się z nim 52 proc. Polaków i tylko 7 proc. Niemców:
Zapytaliśmy także o reparacje dla Polski za II wojnę światową. Wyniki w Polsce i w Niemczech są jak lustrzane odbicia, 75 proc. za/przeciw:
Sprawdziliśmy, co Polacy i Niemcy sądzą na temat przystąpienia Polski do UE. Czy z perspektywy czasu oceniają to jako dobrą, czy złą decyzję?
Zapytaliśmy również czego ludzie w Polsce i w Niemczech życzą swoim ojczyznom, Ukrainie, Europie, całej ludzkości wreszcie. Okazuje się, że mamy zupełnie inne marzenia:
Zapytaliśmy też o to, jak Polacy i Niemcy wyobrażają sobie przyszłość Unii Europejskiej i czego od niej oczekują.
Sprawdziliśmy jak w Polsce i w Niemczech postrzegana jest współodpowiedzialność Niemiec za wojnę w Ukrainie.
Zapytaliśmy też w obu krajach, jaką strategię powinny przyjąć UE i NATO. Wspierać Ukrainę aż do zwycięstwa? Czy raczej dążyć do pokoju z Rosją, nawet gdyby Ukraina miała stracić część terytorium? Duże różnice!
Pytaliśmy też, czy Ukraina powinna zostać przyjęta do NATO i do UE. Różnice odpowiedzi były uderzająco duże:
Sprawdziliśmy, czy Niemcy i Polacy postrzegają siebie podobnie? Jak zmieniło się to w ostatnich latach, podczas antyniemieckich rządów Prawa i Sprawiedliwości? Jakie jest nasze zdanie o Niemcach? A jakie Niemców o Polakach?
W części krajowej grudniowego sondażu opisaliśmy aktualny stan notowań partyjnych:
Przyjrzeliśmy się też bliżej, jaki jest obecnie „sufit poparcia” dla PiS:
Sprawdziliśmy, jakie byłoby poparcie dla Donalda Tuska jako ewentualnego premiera po coraz bardziej prawdopodobnej wygranej opozycji w wyborach 2023 roku:
Powtórzyliśmy nasze kanoniczne pytanie, czy w Polsce rządzonej przez PiS (i prezydenta Dudę) następuje dobra, czy zła zmiana:
W niepolitycznym pytaniu zapytaliśmy Polki i Polaków, co myślą o zasadzie, że małe dzieci muszą się spowiadać przed pierwszą komunią oraz jak sami i same wspominają pierwszą spowiedź.
Świat
Władza
Joe Biden
Mateusz Morawiecki
Olaf Scholz
Donald Trump
Unia Europejska
Niemcy
Polska
sondaż IPSOS
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze