Nękania i represje wobec sędziów do tej pory nie przekraczały granic dopuszczonych przez obowiązujące prawo. Afera Piebiaka ujawnia zmianę jakościową. Z doniesień Onetu i "Wyborczej" wynika, że najwyżsi urzędnicy w Ministerstwie Sprawiedliwości nie wahali się łamać prawa, aby zdyskredytować niepokornych sędziów
A zatem już nie tylko represje sankcjonowane prawem, ale bezsporne łamanie prawa. Sędziów w Polsce jest 10 tysięcy. W działaniach władzy przeciwko najbardziej rozpoznawalnym sędziom chodzi o wywieranie efektu chłodzącego na ogół sędziów.
Personalne ataki były kierowane m.in. wobec prezesa Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza. Według doniesień medialnych z Ministerstwa Sprawiedliwości płynęły też inspiracje do wulgarnych ataków na I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf.
Przed ujawnieniem tzw. afery Piebiaka wiadomo było, że sędziom uprzykrzano życie, nękano, stosowano wobec nich represje, ale w granicach obowiązującego prawa m.in. wprowadzonego ustawą nowego systemu dyscyplinarnego dla sędziów, który zaczął obowiązywać w 2018 roku.
System składa się z 4 elementów:
Minister Sprawiedliwości, będący jednocześnie Prokuratorem Generalnym, ma kontrolę nad każdym z etapów postępowania dyscyplinarnego.
W lutym 2018 Komitet Obrony Sprawiedliwości KOS wydał kilkukrotnie już aktualizowany raport „Państwo, które karze. Czyli naciski i represje wobec polskich sędziów i prokuratorów”. Działania wymierzone przeciwko sędziom pogrupowano w kilka kategorii.
1. Tak zwane miękkie represje – działania władzy, takie jak:
2. Naciski związane z działalnością pozaorzeczniczą sędziów, czyli tym, co robią po pracy. Domaganie się wyjaśnień od sędziów, którzy uczą o konstytucji w szkołach i na festiwalach czy noszą koszulki z napisem „Konstytucja”.
3. Działania dotyczące organizacji pracy w sądzie. Nowo powołani prezesi sądów przenoszą sędziów do innych wydziałów, odbierają i asystentów, zabierają miejsca parkingowe.
4. Działania dotyczące orzekania przez sędziów, uderzające w istotę bycia sędzią, czyli niezawisłe orzekanie.
Wydany w lipcu 2019 roku Raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który powstał na podstawie wywiadów z kilkudziesięcioma sędziami z całej Polski, pokazywał czarny obraz codziennej pracy sędziego.
Z raportu Fundacji wynika, że presja wobec sędziów ujawnia się zwłaszcza w pięciu obszarach. Są to próby wpływania na proces orzekania, ryzyko postępowań dyscyplinarnych, konflikty w sądach, ataki ze strony mediów publicznych i prywatnych, wreszcie naruszenia prawa do prywatności sędziów.
O komentarze do afery w Ministerstwie Sprawiedliwości poprosiliśmy Marię Ejchart-Dubois, prawniczkę koordynującą działania Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS, a także byłego sędziego Jarosława Gwizdaka.
Prawniczka z Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS, koalicji organizacji pozarządowych monitorujących naciski i represje wobec sędziów oraz udzielających sędziom pomocy prawnej i psychologicznej
Dotychczasowe represje wobec sędziów wykorzystywały prawo – stworzono np. nowy system dyscyplinowania sędziów, który następnie jest wykorzystywany do ich nękania. Wprowadzone regulacje i praktyka ich stosowania są niezgodne z międzynarodowymi standardami praw człowieka, ale to prawo, które zostało ustanowione przez polski parlament. Służy do legalnego nękanie i represjonowania. Po angielsku to zjawisko nazywa się legal harrasment.
Skandal w Ministerstwie Sprawiedliwości przynosi zmianę jakościową. Z doniesień medialnych wynika, że działania wiceministra Łukasza Piebiaka wypełniają znamiona przestępstwa. Łamią niejeden przepis Kodeksu Karnego (art. 212, 231, 258 KK) oraz Ustawy o ochronie danych osobowych (art. 107).
Czy tak jest, powinien ocenić niezależny sąd. Łukasza Piebiaka, jak każdego, obejmuje zasada domniemania niewinności. Natomiast nawet to, co już wiemy, powinno budzić nasze największe obywatelskie zaniepokojenie. Nie możemy być bierni, gdy państwo funkcjonuje w taki sposób.
Kampania przeciw sędziom prowadzona jest od kilku lat. Działania konta KastaWatch wpisują się w ciąg działań.
Za publiczne pieniądze prowadzono oszczerczą kampanię billboardową. Najwyżsi rangą urzędnicy, premier i prezydent, publicznie, często za granicą lub dla zagranicznych mediów, wygłaszali krzywdzące dla sędziów oceny. Używali nieadekwatnych, absurdalnych i oszczerczych porównań (np. premier Mateusz Morawiecki sugerował, że środowisko sędziowskie należy oczyścić tak, jak po drugiej wojnie światowej kolaborujące z niemieckimi nazistami francuskie państwo Vichy).
Niszczone jest nie tylko prawo, zasady państwa prawa, ale też zaufanie obywateli do państwa, jego urzędników i sędziów. Wmawia się społeczeństwu, że wszyscy sędziowie są źli, skorumpowani i niemoralnie się prowadzą.
Nawet jeśli rządzący wymienią kadry sędziowskie, zaufani władzy sędziowie nie będą się cieszyć społecznym prestiżem i zaufaniem. To zaufanie buduje się przez dziesiątki, setki lat. Raz zniszczone jest trudne do odbudowania.
Teraz słyszymy z mediów, że w haniebną kampanię przeciw sędziom byli zaangażowani ministrowie.
Państwo wykorzystuje swój aparat i swoje kadry do niszczenia życia i kariery poszczególnym ludziom, którzy swoją działalnością narazili się, czy są w jakiś sposób dla władzy niewygodni.
Państwo zamiast chronić obywateli, chce im łamać kręgosłupy. Czy w takim wypadku można mieć zaufanie do państwa?
Doniesienia medialne o sterowaniu z Ministerstwa Sprawiedliwości oszczerczą, nienawistną kampanią przeciwko konkretnym sędziom zwyczajnie, po ludzku, budzą moje największe oburzenie. Haniebne jest fabrykowanie i manipulowanie informacjami o konkretnych sędziach, po to by ich zdyskredytować w środowisku sędziowskim i - szerzej - w całym społeczeństwie.
My, obywatelki i obywatele, powinniśmy zdecydowanie zaprotestować przeciwko takim działaniom i domagać się wyższych standardów rządzenia państwem, bo skandal w Ministerstwie Sprawiedliwości pokazuje, jak źle funkcjonuje dziś państwo polskie.
były sędzia, kandydował na urząd Prezydenta Katowic w 2018 roku
Doniesienia o oszczerczej kampanii przeciwko konkretnym sędziom, która miała być sterowana z Ministerstwa Sprawiedliwości, przerażają i budzą niesmak.
Szokuje, że takie niehonorowe, haniebne działania są kierowane przeciwko sędziom. Dodatkowo zdumiewa, że są przez innych sędziów inspirowane.
Obserwowałem profil Kasta Watch. Treści, które się tam pojawiały, uderzały w sędziów w niegodziwy sposób. Pojawiały się tam fotomontaże, obraźliwe słowa, insynuacje. Współczułem koleżankom i kolegom, którzy stali się przedmiotem ataków prowadzonych za pomocą anonimowych kont.
To były kampanie bez precedensu. Byłem sędzią przez wiele lat, prezesem sądu przez cztery lata. Sędziowie często są krytykowani, bywa i w ostrych słowach, przez strony sporów, które rozsądzają. Nigdy wcześniej nie spotkałem się nawet z porównywalnymi atakami na sędziów.
Wymierzone w wymiar sprawiedliwości i sędziów działania obecnej większości rządzącej doprowadzą do całkowitego upadku zaufania społecznego do instytucji państwa prawa i sędziów. Jego odbudowanie będzie niezwykle trudne.
Decyzja wiceministra Łukasza Piebiaka o rezygnacji ze stanowiska nie kończy sprawy. Doniesienia muszą być od początku do końca zweryfikowane. W grę wchodzi odpowiedzialność nie tylko polityczna, ale też karna i cywilna. Oczywiście każdego, w tym Łukasza Piebiaka, obejmuje zasada domniemania niewinności. O jego niewinności albo winie rozstrzygnie niezawisły sąd.
Nie może być jednak tak, że zadaniem domagania się prawdy i sprawiedliwości zostanie obarczony jedynie sam pokrzywdzony, sędzia Krystian Markiewicz. Musi zadziałać państwo – prokuratura, Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, ponieważ mamy do czynienia z bezprecedensowym wyciekiem danych wrażliwych. Kroki powinien też podjąć Minister Sprawiedliwości.
Skandal wokół Łukasza Piebiaka pokazuje zarówno nam w kraju, jak za granicą, co o praworządności, niezawisłości sądów i niezależności sędziów myśli rząd, który ma na sztandarach „prawo i sprawiedliwość”.
Nie ma tygodnia, żeby polscy sędziowie nie słyszeli od rządzących negatywnych opinii na swój temat. Prezydent RP i Premier wielokrotnie wypowiadali krzywdzące słowa o sędziach, często za granicą, na prestiżowych forach i na łamach wpływowych gazet.
Skandal w Ministerstwie Sprawiedliwości na pewno nie pozostanie niezauważony przez zagraniczne i europejskie organy monitorujące praworządność i stan przestrzegania praw człowieka, a także przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Już przed pojawieniem się doniesień o sterowanej z Ministerstw Sprawiedliwości nienawistnej kampanii wobec sędziów Komisja Europejska podjęła kroki przeciw Polsce w związku z obawami o niezawisłość sędziów.
3 kwietnia 2019 roku Komisja wszczęła pierwszy etap postępowania przeciwko naruszeniom prawa unijnego w związku z nowym systemem dyscyplinowania sędziów, co notyfikowała polskiemu rządowi.
Na początku czerwca polski rząd wysłał KE swoje stanowisko. KE nie była usatysfakcjonowana odpowiedzią.
17 lipca 2019 KE wydała tzw. uzasadnioną opinię. Komisja krytykuje ustanowienie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, która nie spełnia wymogów niezależności, a także wprowadzenie reguł postępowania dyscyplinarnego umożliwiających karanie sędziów za treść orzeczeń. Niepokoi ją represjonowanie sędziów za zadawanie pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE. Komisja negatywnie ocenia też neo-Krajową Radę Sądownictwa.
W kolejnym kroku Komisja Europejska może zaskarżyć Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, tak jak zrobiła to wcześniej w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym i ustawie o sądach powszechnych.
W kwietniu Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro bagatelizował starania wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa o zaskarżenie Polski do TSUE w związku z systemem dyscyplinowania sędziów. Po wybuchu afery w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie do obrony są często używane przez polityków PiS argumenty, że ramy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w Polsce nie odbiegają od standardów w innych państwach UE (te argumenty zresztą już wcześniej obalaliśmy wielokrotnie).
Ponadto ataki na sędziów w Polsce są przedmiotem zainteresowania międzynarodowych organów kontrolnych praw człowieka. W lipcu przedstawiciel ONZ domagał się od państwa polskiego wyjaśnień ws. kar dyscyplinarnych dla sędzi Aliny Czubieniak za wydane orzeczenie.
Represjom, w tym oszczerczej kampanii, poddawani są też przedstawiciele innych zawodów prawniczych: prokuratorzy, a ostatnio adwokaci.
Niezależni prokuratorzy są nękani dyscyplinarkami, degradowani, przenoszeni za krytykę "reform" do innych wydziałów i odległych zakątków kraju. Tymczasem z raportu Lex Super Omnia wynika, że z licznych przywilejów, możliwości awansu i zarobkowania korzystają prokuratorzy przychylni obecnej władzy.
Władza próbuje także dyskredytować adwokatów i pracowników naukowych w odpowiedzi na ich merytoryczną krytykę zmian w kodeksie karnym i kodeksie postępowania karnego.
21 sierpnia 2019 Biuro Prasowe Naczelnej Rady Adwokackiej odniosło się do komunikatu Rzecznika Prasowego Ministra Sprawiedliwości w sprawie podpisania przez Prezydenta RP ustawy Kodeks postępowania karnego.
Adwokaci piszą, że nie do zaakceptowania są oskarżenia rzecznika, że obrońcy przeciągają postępowania stosując sztuczki procesowe. Przedstawiciele NRA zaznaczają, że przewlekłość postępowania - znana bolączka polskich sądów - wynika przede wszystkim z uciążliwej procedury karnej oraz złej organizacji pracy sądów.
O przypadkach ataków i represji na przedstawicieli zawodów prawniczych będziemy dalej informować w OKO.press i Archiwum Osiatyńskiego.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Sąd Najwyższy
Izba Dyscyplinarna
KastaWatch
Komitet Obrony Sprawiedliwości KOS
Krystian Markiewicz
Łukasz Piebiak
Małgorzata Gersdorf
represje
represje wobec sędziów
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze