0:000:00

0:00

Prawa autorskie: / Agencja Gazeta/ Agencja Gazeta

Prezydenckie weto do tzw. lex TVN było 27 grudnia 2021 wiadomością dnia. Większość komentatorów i komentatorek politycznych spodziewała się, że Andrzej Duda przekaże nowelę ustawy o radiofonii i telewizji do rozpatrzenia przez podporządkowany PiS Trybunał Konstytucyjny. I tym samym spełni obietnice o wecie bez narażania się rządowi. Stało się jednak inaczej.

W wygłoszonym w południe komunikacie Duda jak ognia unikał podania nazwy stacji - choć jak wiadomo ustawa miała pozbawić amerykańską spółkę Discovery - właściciela TVN - koncesji na nadawanie w Polsce. Prezydent tłumaczył, że ustawę wetuje, bo ta może ingerować w umowę gospodarczą z USA, wolność gospodarczą mediów oraz prowokować "podziały w Polsce". Zwrócił też uwagę na wadliwą ścieżkę legislacyjną.

Przeczytaj także:

Czy mamy do czynienia z "rozłamem" w PiS? Czy Duda ugiął się pod protestami na ulicach polskich miast czy raczej pod naciskiem administracji USA? A może z jego decyzją mają coś wspólnego ostatnie doniesienia o inwigilowaniu Pegasusem Krzysztofa Brejzy? Na razie nie wiadomo. Mimo to wśród osób, które śledziły losy ustawy, protestowały czy podpisały apel o weto, zapanowało poczucie ulgi i nadzieja. Pojawiły się także głosy uznania dla niewidzianej od dawna samodzielności prezydenta.

Problem w tym, że

zamach na wolne media dokonuje się w Polsce i bez lex TVN.

Rząd PiS od lat walczy z niezależnymi dziennikarzami i nic nie wskazuje, żeby weto w tej konkretnej sprawie miało go powstrzymać.

Najgorszy wynik w historii

Jeszcze w kwietniu 2021 roku - zanim lex TVN po raz pierwszy trafiła do Sejmu - organizacja Reporterzy Bez Granic opublikowała swój doroczny raport o wolności prasy na świecie. Jak pisaliśmy w OKO.press Polska została w nim sklasyfikowana na 64. miejscu, czyli najniżej w ośmioletniej historii rankingu w naszym kraju.

Reporterzy Bez Granic w krótkim opisie sytuacji mediów w Polsce wskazywali, że:

  • władza w Polsce dąży do "repolonizacji" mediów prywatnych, a jej deklarowanym celem jest wpływ na politykę redakcyjną, czyli cenzura;
  • przed ostatnimi wyborami prezydenckimi media państwowe otwarcie wspierały kampanię Andrzeja Dudy i dyskredytowały Rafała Trzaskowskiego;
  • z polskiego radia odeszli kolejni doświadczeni dziennikarze - po tym, jak władza próbowała cenzurować krytyczną wobec PiS piosenkę;
  • TVP uczestniczy w kampanii nienawiści wymierzonej w tych, którzy krytykują władzę - np. w TVN;
  • państwowy koncern Orlen kupił 20 z 24 regionalnych gazet wydawanych przez Polska Press, czytanych tylko online przez 17 mln osób;
  • pod pretekstem pandemii PiS planował wprowadzenie podatku od dochodu z reklam medialnych, który wywołał protest "czarnych ekranów";
  • policja nie chroni dziennikarzy relacjonujących antyrządowe protesty, a wręcz używa wobec nich przemocy i zatrzymuje z arbitralnych powodów;
  • pojawiają się obawy, że władza "ureguluje" także media internetowe.

Przypomnijmy - takie zastrzeżenia do wolności mediów w Polsce Reporterzy Bez Granic zgłaszali w kwietniu. Od tego czasu sytuacja wolnej prasy w Polsce zdążyła jeszcze się pogorszyć.

"Białoruskie onuce", marionetki Łukaszenki

Dobitnym przykładem było wprowadzenie na polsko-białoruskim pograniczu stanu wyjątkowego. Władza uchwaliła go na początku września 2021, jednocześnie zakazując dziennikarzom i dziennikarkom wjazdu na teren 183 miejscowości. Tym samym pozbawiła opinię publiczną dostępu do niezależnych przekazów medialnych o migrantach próbujących przedostać się z Białorusi do Polski.

Politycy PiS nie kryli, że wolne media na granicy po prostu im przeszkadzają - bo w relacjach pokazują m.in. obozujące na zimnie dzieci i informują o przypadkach śmierci wśród migrantów. Na potrzeby swojego elektoratu PiS przekonywał, że wolne media "stanęły po stronie Łukaszenki". Dziennikarzy wyzywano od "białoruskich onuc", porównywano do niczego nieświadomych, nieporadnych dzieci.

Mimo apeli środowiska dziennikarskiego strategia ta okazała się skuteczna. Jak pokazał sondaż 43 mediów (w tym OKO.press) aż 78 proc. wyborców PiS popierało usunięcie dziennikarzy ze strefy stanu wyjątkowego. Wśród wszystkich badanych 59 proc. było przeciw.

Sytuacja nie zmieniła się po wygaśnięciu stanu wyjątkowego. Na zakładkę władza uchwaliła bowiem niekonstytucyjny stan para-wyjątkowy, a w nim ponownie ograniczyła możliwość wjazdu dziennikarzy na granicę. Zostawiła tylko niewielką furtkę — możliwość ubiegania się o specjalne zezwolenie u komendanta Straży Granicznej.

Taka sytuacja na granicy trwa do dziś. A, jak pisaliśmy, stan para-wyjątkowy rząd PiS będzie mógł wydłużać w zasadzie bez końca. O wpuszczenie dziennikarzy na tereny pogranicza apelowali m.in. Komisarz Praw Człowieka Rady Europy, Rzecznik Praw Obywatelskich i Parlament Europejski.

Duda nie zamyka planów Kaczyńskiego

Przykładów działań władzy nieprzychylnych niezależnym mediom jest więcej.

Równolegle z dyskusją o lex TVN w mediach toczyła się ta poświęcona koncesji dla TVN24. Stacja na koncesję czekała w sumie 594 dni - tak długo z wydaniem zgody zwlekała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Zgodziła się dopiero na cztery dni przed wygaśnięciem pozwolenia. Zwłoka zmusiła TVN24 do awaryjnego ubiegania się o koncesję holenderską. Zrezygnowała z niej, gdy zapadła decyzja KRRiT.

Niepokój mogą także budzić represje wobec pracowników i pracownic niezależnych mediów. Prokuratura ściga reporterkę "Gazety Wyborczej" za to, że nie chciała ujawnić personaliów swojego informatora do tekstu o zabójcy Pawła Adamowicza. W październiku policja podczas interwencji zajęła laptop dziennikarza "Wyborczej" Piotra Bakselerowicza bez okazania sądowego nakazu. W sprawie interweniował RPO.

Towarzystwo Dziennikarskie w raporcie autorstwa m.in. Ewy Ivanovej z „Gazety Wyborczej” doliczyło się 187 przypadków represji wymierzonych w media i dziennikarzy w latach 2015-2021.

Ogromnym zagrożeniem dla wolności mediów, a co za tym idzie konstytucyjnego (art. 61) prawa do informacji, pozostaje całkowite podporządkowanie władzy mediów publicznych i dotowanie przez państwowe koncerny tych mediów prywatnych, które o rządzie PiS piszą przychylnie albo wcale.

Kuriozum o ogromnej politycznej sile pozostaje zarządzana przez Jacka Kurskiego TVP, która dzień po dniu sączy do głów obywateli propagandę porównywalną z północnokoreańską. To właśnie ta telewizja pomogła Andrzejowi Dudzie wygrać kampanię prezydencką w 2020 roku. O zagrożeniach dla wolności wyborów, jakie płyną z upartyjnienia mediów publicznych, pisali w 2020 roku obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Dziś wśród mediów w Polsce większość stanowią stacje i tytuły prasowe nastawione liberalnie i/lub antyrządowo. Z całą pewnością ostatnie weto Dudy nie zamyka planów Jarosława Kaczyńskiego, by je stłamsić. Do kolejnych wyborów już bardzo niedaleko, a cel prezesa jest jeden: za wszelką cenę utrzymać się u władzy.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze