0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Żeby odblokować środki z Krajowego Planu Odbudowy oraz funduszy polityki spójności na lata 2021-2027 niezbędne jest przywrócenie niezależności sądów. Od Komisji Europejskiej wiemy, że ocena spełnienia tego warunku w przypadku KPO oraz funduszy spójności będzie traktowana jako naczynia połączone.

A zatem spełnienie tzw. super kamieni milowych zdefiniowanych w KPO ma zostać potraktowane jako wypełnienie warunku zgodności z Kartą Praw Podstawowych. Co jest z kolei warunkiem dostępu do funduszy spójności.

O takim sposobie procedowania Komisja Europejska informowała OKO.press m.in. w lutym i w marcu 2023.

Tymczasem ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapewnia, że środki z funduszy spójności oraz KPO mogą popłynąć do Polski już w marcu lub kwietniu 2024, o czym mówiła m.in. tutaj (o KPO) oraz tutaj (o funduszach spójności).

To by oznaczało, że rząd uważa, że do tego czasu upora się z niezbędnymi reformami.

Gdzie jesteśmy w kwestii przywracania niezależności sądów, a tym samym odblokowywania środków unijnych? Co trzeba zrobić, by Komisja Europejska mogła uznać kamienie milowe oraz warunki wymagane do otrzymania funduszy spójności za spełnione?

Podsumowujemy, co już udało się zrobić Ministerstwu Sprawiedliwości i Międzyresortowemu Zespołowi do Spraw Przywrócenia Praworządności i Porządku Konstytucyjnego – oraz jakie działania są zaplanowane na najbliższy czas.

Znaczenie tych działań i planów pomaga nam ocenić mecenas Michał Wawrykiewicz z Fundacji Wolne Sądy.

Dostęp do niezawisłego i bezstronnego sądu

Na początek garść faktów. Jakie wymogi związane z przywróceniem niezależności sądów stawia przed Polską KE, celem odblokowania środków z Krajowego Planu Odbudowy oraz funduszy spójności na lata 2021-2027? Przypomnijmy, że KPO to około 59,8 miliardów euro do wydania do sierpnia 2026 roku. Fundusze spójności na lata 2021-2027 to w sumie około 76 mld euro. Do wydania mniej więcej do 2029 roku, bo jest więcej czasu na rozliczenie.

Wymóg dotyczący dostępu do funduszy spójności jest sformułowany bardzo ogólnie, ale jest bardzo fundamentalny.

Jednym z tzw. warunków podstawowych, bez których spełnienia wypłata funduszy spójności na lata 2021-2027 jest niemożliwa, jest zgodność z Kartą Praw Podstawowych. Kluczowy jest tu artykuł 47 Karty, który mówi o „prawie dostępu do skutecznego środka prawnego i bezstronnego sądu”.

O co chodzi?

Każde państwo członkowskie ma obowiązek zagwarantować obywatelom dostęp do „niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy”. Chodzi o sąd niezawisły, bezstronny, powołany zgodnie z prawem, czyli bez udziału władzy wykonawczej i wolny od politycznych nacisków. Taki, w którym sędziowie orzekają w sprawach samodzielnie i w warstwie merytorycznej orzeczeń nie ulegają wpływowi hierarchii w miejscu zatrudnienia.

Wymogi tzw. super kamieni milowych z KPO są dużo bardziej szczegółowe.

Przyjrzyjmy się, co zrobiono już, aby spełnić poszczególne warunki. W tym celu prześledzimy treść kamieni milowych, wyjaśnimy, co one praktycznie oznaczają i jakie działania mogą posłużyć ich wypełnieniu.

Przeczytaj także:

Naprawa systemu dyscyplinarnego sędziów

W punkcie F1.1 (źródło: KPO po rewizji, strona 2016) mowa o konieczności przeprowadzenia reformy zwiększającej niezależność i bezstronność sądów. Kamienie milowe sformułowane są w taki sposób, że opisany jest cel do osiągnięcia za pomocą reformy. Ta reforma ma pięć podpunktów.

W punkcie „a” mowa o tym, że rozpatrywaniem spraw dyscyplinarnych sędziów, w tym tych dotyczących uchylenia immunitetu sędziego, powinna zajmować się inna izba Sądu Najwyższego niż Izba Dyscyplinarna. Taka, która „spełnia wymóg bycia niezależnym i bezstronnym sądem ustanowionym ustawą zgodnie z art. 19 ust. 1 Traktatu UE”.

O co chodzi?

Izba Dyscyplinarna to nowa izba Sądu Najwyższego powołana do rozpatrywania spraw dyscyplinarnych sędziów, adwokatów, radców prawnych czy prokuratorów. Została ustanowiona pisowską nowelizacją ustaw sądowych z 2018 roku. O tym, dlaczego to młot na niepokornych sędziów, pisaliśmy tutaj.

Wszyscy członkowie tej Izby zostali powołani przy udziale nowej, upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa.

Przy jej powołaniu popełniono też wiele innych błędów: Izba Dyscyplinarna została powołana jako jednostka odrębna, spełniająca warunki do bycia uznaną za tzw. sąd wyjątkowy. Posiada bowiem odrębność organizacyjną, autonomię w stosunku do innych sądów, w tym nie podlega nadzorowi Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.

Ale zgodnie z Konstytucją sądy wyjątkowe można powoływać tylko na czas wojny.

W 2021 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok dotyczący ID. TSUE uznał, że polski system dyscyplinarny, w tym Izba Dyscyplinarna SN, został ukształtowany tak, że zagraża niezależności sędziów. Jest więc sprzeczny z prawem UE. Trybunał zwrócił przede wszystkim uwagę na fakt, że w składzie ID zasiadają wadliwie powołani sędziowie, których nie można uznać za sędziów.

Problem ten został tylko pozornie rozwiązany w lipcu 2022 roku. To wówczas na skutek nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym Izba Dyscyplinarna zakończyła pracę. Zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną zastąpiła istniejąca do dziś Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Ma ona jednak tę samą wadę, co miała Izba Dyscyplinarna. Jest obsadzona w większości przez wadliwie powołanych neosędziów.

Nie spełnia więc wymogu bycia „niezależnym i bezstronnym sądem ustanowionym ustawą”. To sprawia, że nie gwarantuje dostępu do „skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem Unii” zgodnie z art. 19 ust. 1 Traktatu UE.

Także wobec tej Izby Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał na wadliwość powołań jej członków ze względu na udział neo-KRS. Stało się to przy okazji toczącej się przed Trybunałem sprawy sędziego Adama Synakiewicza. ETPCz wydał już postanowienie o zabezpieczeniu.

„Skuteczna ochrona sądowa w dziedzinach objętych prawem Unii Europejskiej to zapewnienie niezależnego sądownictwa, w tym niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego na podstawie prawa. Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie spełnia tego wymogu. Po pierwsze, ze względu na udział neosędziów. Po drugie, z uwagi na udział polityków w procesie powoływania jej składu. Zgodnie z przepisami to prezydent, a więc przedstawicieli władzy wykonawczej, wskazuje i powołuje członków izby. Premier dokonuje kontrasygnaty. Mamy więc bezpośredni wpływ władzy wykonawczej na skład tej izby” – tłumaczy Michał Wawrykiewicz z Wolnych Sądów.

Nowy rząd w tej kwestii nie zaproponował jeszcze rozwiązania. Choć Sejm przyjął ważną uchwałę wzywającą do wykonywania wyroków europejskich trybunałów, o czym dalej.

Jak spełnić ten kamień milowy?

Aby spełnić wymagania tego kamienia milowego, niezbędna jest nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. Taka, która zlikwiduje Izbę Odpowiedzialności Zawodowej (mówi o niej art. 27a ustawy o Sądzie Najwyższym) i wskaże inną Izbę SN jako właściwą do rozpatrywania spraw dyscyplinarnych.

„Najlepiej by była to Izba Karna, która przed pseudo reformami PiS była odpowiedzialna za rozpoznawanie spraw dyscyplinarnych. Jest do tego merytorycznie przygotowana. Nie ma więc potrzeby tworzenia osobnej izby. Sprawy dyscyplinarne są bowiem rozpoznawane w reżimie postępowania karnego” – mówi Michał Wawrykiewicz.

Ale z Izbą Karną też jest dziś problem. W jej składzie także są już neosędziowie. Neosędzia Zbigniew Kapiński stoi nawet na jej czele.

To pokazuje, z jak głębokim problemem systemowym, mamy do czynienia.

„To jest system naczyń połączonych. Do spełnienia kamieni milowych w obszarze sądownictwa, niezbędne jest uregulowanie statusu neo-KRS. Likwidacja neo-KRS i powołanie nowej, zgodnej z Konstytucją Rady. I druga sprawa to zajęcie się statusem neosędziów, czyli w zasadzie wykonanie wyroków europejskich” – tłumaczy adwokat z Wolnych Sądów.

Zdaniem Wawrykiewicza, to nie jest zagadnienie, które można rozwiązać szybko i w sposób poza legislacyjny. Do tego będzie potrzebna ustawa podpisana przez prezydenta.

  • Jest już projekt nowelizacji ustawy o KRS przedstawiony przez ministra sprawiedliwości.
  • Jest też kompleksowy projekt autorstwa stowarzyszenia Iustitia.
  • Potrzebna jest jeszcze nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym.

Nie tylko działania legislacyjne

Ale Wawrykiewicz podkreśla, że nowy rząd i parlament podejmują także działania inne niż legislacyjne, by przywrócić porządek konstytucyjny i zapewnić stosowanie prawa UE. W świetle wypełniania kamieni milowych one są również ważne.

Jednym z takich działań jest sejmowa uchwała o KRS przyjęta 20 grudnia 2023 roku. W uchwale tej Sejm uznaje neoKRS za nielegalny i upolityczniony organ, bo 15 członków-sędziów wybrali do niej posłowie poprzedniej większości parlamentarnej, czyli politycy Zjednoczonej Prawicy.

Sejm tą uchwałą chce wykonać liczne wyroki TSUE, ETPCz, NSA i SN, w których podważono legalność neoKRS.

Uchwała wzywa wszystkie organy władzy do wykonywania wyroków europejskich trybunałów i działania zgodnie z prawem UE.

„Ta uchwała przeszła trochę bez echa, a ona jest bardzo ważna. Pierwszy raz od ośmiu lat polski parlament i rząd deklarują, że zamierzają przestrzegać prawa UE i wzywają do wykonywania wyroków europejskich trybunałów. To jest pewien przełom mentalny i prawny. To ważny sygnał wysłany do instytucji państwa, do sędziów. Wracamy do przestrzegania prawa i zasad praworządności. Nie bójcie się tego” – mówi Wawrykiewicz.

Jego zdaniem Komisja Europejska w ocenie realizacji kamieni milowych będzie brała pod uwagę takie działania.

Znieść zapisy ustawy kagańcowej

Kolejne podpunkty kamienia milowego F1.1. omówimy łącznie, bo są ze sobą powiązane – dotyczą tzw. przepisów kagańcowych.

  • W punkcie „b” kamienia milowego F1.1. znajduje się wymóg „wyjaśnienia zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów poprzez zapewnienie, aby prawo polskich sądów do składania wniosków o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym do TSUE nie było ograniczone, a wniosek taki nie stanowił podstawy do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko danemu sędziemu”.
  • W punkcie „c” mowa o tym, że „chociaż sędziowie nadal mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za wykroczenie zawodowe, w tym za oczywiste i rażące naruszenia prawa, w drodze reformy zostanie ustalone, że treści orzeczeń sądowych nie uznaje się za przewinienie dyscyplinarne”.
  • W punkcie „d” „zapewni się, aby – w przypadku pojawienia się poważnych wątpliwości w tym zakresie – właściwy sąd miał możliwość przeprowadzenia w ramach postępowania sądowego weryfikacji, czy dany sędzia spełnia wymogi niezawisłości, bezstronności i „bycia powołanym na mocy ustawy” zgodnie z art. 19 Traktatu UE, przy czym weryfikacji tej nie można uznać za przewinienie dyscyplinarne”.

Te trzy punkty odnoszą się do bardzo ważnej kwestii. Tzn. istnienia w polskich ustawach o ustroju sądów powszechnych oraz ustawie o Sądzie Najwyższym zapisów kagańcowych.

Przepisy te zostały dodane do ustaw sądowych w grudniu 2019 roku, a weszły w życie 14 lutego 2020 roku, o czym pisaliśmy tutaj. 11 stycznia 2020 ulicami Warszawy przeszła demonstracja przeciwko tym zmianom zwana Marszem Tysiąca Tóg. Był to pierwszy protest sędziów w wolnej Polsce.

„Przepisy kagańcowe” znacznie poszerzyły odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów. Za przewinienie uznały coś, do czego sędziowie powinni mieć prawo, by móc sprawować wymiar sprawiedliwości zgodnie ze standardami i prawem UE. Ustawa kagańcowa w pierwszej wersji za przewinienie dyscyplinarne uznawała m.in.

  • składanie zapytań prejudycjalnych do TSUE, w ramach których sądy korzystają z pomocy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w ustaleniu, czy rozważane przez nich środki prawne są zgodne z prawem UE,
  • sprawdzanie, czy sędzia, z którym orzekają, spełnia wymogi prawa UE, czyli wymóg niezawisłości, bezstronności i „bycia powołanym na mocy ustawy”; sędziowie muszą mieć taką możliwość, bo muszą mieć pewność, że w składach orzekających nie zasiadają osoby, które są np. wadliwie powołani, co sprawia, że sędziami nie są.

Pozorne spełnienie kamieni milowych

W 2022 roku przepisy kagańcowe zostały zmodyfikowane nowelizacją prezydencką. Celem nowelizacji było rzekomo spełnienie wymogów kamieni milowych. Prezydent Andrzej Duda postawił sobie bowiem za cel naprawę zdeformowanego przez ministra Ziobrę wymianu sprawiedliwości tak, by odblokować środki z KPO.

Jednak prezydencka nowelizacja tylko pozornie spełniała wymogi kamieni milowych.

Wykreślono zapis, który wprost stwierdzał, że deliktem dyscyplinarnym (przewinieniem) jest zadanie pytania prejudycjalnego do TSUE, czy „badanie spełniania wymogów niezawisłości i bezstronności sędziów”. W praktyce problem jednak pozostał.

Do art. 107 ustawy o ustroju sądów powszechnych dodano zapis, że deliktem dyscyplinarnym jest „odmowa wymiaru sprawiedliwości”. W ustawie zostawiono jednak przepis mówiący, że deliktem jest „działanie kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego, lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej”.

Tym samym za „odmowę wymiaru sprawiedliwości” przez rzeczników dyscyplinarnych mogła zostać uznana sytuacja, w której sędzia zadał dopuszczalne na mocy przepisów pytanie prejudycjalne do TSUE, ale jeśli na mocy odpowiedzi na to pytanie, musiał zakwestionować prawidłowość powołania sędziego przez upolitycznioną neo-KRS, byłoby to potraktowane jako kwestionowanie „umocowania konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej”.

Tym samym sędziowie mogli być pociągnięci do odpowiedzialności za treść orzeczeń.

„Prezydencka nowelizacja była pewnego rodzaju próbą manipulacji i wprowadzenia w błąd Komisji Europejskiej. Z jednej strony wykreślono delikt w postaci zadania pytania prejudycjalnego, ale pozostawiono przepis, że deliktem są działania kwestionujące status, powołanie i umocowanie organu. Czyli sędzia mógł sobie zadać pytanie prejudycjalne do Luksemburga [TSUE], Luksemburg mu odpowiadał, dając wykładnię stosowania prawa UE, ale sędzia nie mógł tego wykonać. Wykonanie spowodowałoby bowiem, że musiałby zakwestionować istnienie stosunku służbowego sędziego, czyli prawidłowość jego powołania przy udziale neo-KRS, a także samo umocowanie neoKRS-u. Tym samym naraziłby się na odpowiedzialność dyscyplinarną” – tłumaczy Michał Wawrykiewicz.

O tym, że zapisy znowelizowanej ustawy kagańcowej, są niezgodne z prawem UE i poważnie godzą w niezawisłość sędziów, ostatecznie orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w czerwcu 2023 roku, o czym pisaliśmy tutaj.

Na mocy tego wyroku Polska jest zobowiązana wykreślić przepisy kagańcowe z ustaw. PiS to zignorował i przepisy te obowiązują do dziś. Kamień milowy F1.1 zobowiązuje polskie władze do wprowadzenia takich modyfikacji w prawie lub praktyce prawnej, by pewnym było, że przewinieniem sędziego nie jest:

  • treść orzeczeń sądowych,
  • zadanie pytania do TSUE w trybie prejudycjalnym,
  • sprawdzanie, czy sędzia, z którym orzekają, spełnia wymogi prawa UE, czyli wymóg niezawisłości, bezstronności i „bycia powołanym na mocy ustawy”.

Jak spełnić ten kamień milowy?

Wykonanie tego wyroku oraz spełnienie kamieni milowych wymaga więc nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych i Sądzie Najwyższym w zakresie wykreślenia przepisów kagańcowych.

Odpowiedni projekt ustawy ma w ciągu kilku najbliższych dni złożyć Ministerstwo Sprawiedliwości.

Będzie musiał zostać przyjęty przez Sejm i podpisany przez prezydenta. Prezydent najpewniej tego nie zrobi.

Ale jak podkreśla Michał Wawrykiewicz, rząd ma jeszcze jedno ważne narzędzie w ręku, by doprowadzić do wypełnienia tych kamieni milowych.

Może sprawić, że zapisy tej ustawy staną się martwe, tzn. nie będzie postępowań dyscyplinarnych na podstawie tych artykułów. O tym, że takie działanie Komisja Europejska może uznać za spełnienie kamienia milowego, świadczy też sposób, w jaki treść tych kamieni jest skonstruowana.

Mowa tam o konieczności “wyjaśnienia”, “zapewnienia”, “ustalenia w drodze reformy”.

Być może Komisja nie będzie wymagała więc podpisanej ustawy.

Odwołać rzeczników dyscyplinarnych

W realizacji tego kamienia milowego może też pomóc odwołanie zajmujących się ściganiem sędziów rzeczników dyscyplinarnych sądów powszechnych. Od 2018 tę funkcję pełnił neosędzia Piotr Schab, jednocześnie prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie) oraz jego zastępcy – słynni nominaci Zbigniewa Ziobry, znani z prześladowania sędziów w Polsce: neosędzia Przemysław Radzik (do stycznia 2024 wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu) i neosędzia Michał Lasota (zastępca przewodniczącego wydziału karnego w stołecznym sądzie apelacyjnym i prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie). Ponadto cała trójka orzeka razem w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar zamierza odwołać ich ze stanowisk.

„Nie ulega wątpliwości, że wszyscy trzej [rzecznicy dyscyplinarni powołani przez Ziobrę]: Schab, Lasota i Radzik w sposób monstrualny nadużywali swoich uprawnień do realizacji celów politycznych, czyli do niszczenia swoich oponentów w sądach i represjonowania sędziów. Wszystkie te postępowania, które były inicjowane, miały ewidentnie charakter polityczny. Ich ofiarami padali ci, którzy kwestionowali nielegalne zmiany w wymiarze sprawiedliwości, chcieli wykonywać wyroki unijne i bronić zasad państwa prawa” – podkreśla Michał Wawrykiewicz.

Bodnar już wszczął procedurę odwołania Piotra Schaba z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Z funkcji wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu już odwołany został też Przemysław Radzik. Pewnie podobne kroki podjęte zostaną wobec Michała Lasoty.

Na czas procedury odwoławczej nominaci Ziobry zostali też zawieszeni w obowiązkach, ale wciąż pozostają rzecznikami dyscyplinarnymi.

Usunięcie ich z funkcji to ważny element wypełnienia treści tych kamieni milowych.

Ministerstwo Sprawiedliwości, póki co ich nie odwołało, bo mają czteroletnią kadencję. Ustawa o ustroju sądów powszechnych nie mówi o tym, w jaki sposób można ich odwołać. A skoro tak, to otwiera to możliwości resortowi do ich szybkiego odwołania. Resort może też zawiesić ich w pełnieniu obowiązków.

Powołanie rzeczników ad hoc

Minister sprawiedliwości ma w rękach jeszcze jedno ważne narzędzie, umożliwiające wyeliminowanie stosowania zapisów kagańcowych. Może przekazać toczące się sprawy dyscyplinarne tzw. rzecznikom ad hoc – innym sędziom, którzy w ramach wykonywania wyroków europejskich trybunałów nie będą stosowali przepisów kagańcowych, lub będą tego rodzaju sprawy po prostu umarzać.

„Zgodnie z artykułem 112b ustawy o ustroju sądów powszechnych, minister sprawiedliwości może powołać rzecznika dyscyplinarnego ministra sprawiedliwości do prowadzenia określonej sprawy. Taki rzecznik ad hoc może przejąć od rzecznika „ziobrowego” prowadzenie konkretnej sprawy” – mówi Michał Wawrykiewicz.

„To bardzo ciekawe, bo za pomocą tego przepisu PiS-owski minister sprawiedliwości zapewniał sobie narzędzie do politycznych prześladowań [Ziobro praktycznie z tej możliwości jednak nie korzystał – red.]. Teraz to samo narzędzie może zostać wykorzystane, by te prześladowania ukrócić” – zauważa Wawrykiewicz.

Dokładnie takie decyzje minister sprawiedliwości Adam Bodnar podjął 26 stycznia 2024.

Decyzją ministra sprawiedliwości powołani zostali rzecznicy ad hoc, którym przekazano toczące się z tytułu przepisów kagańcowych sprawy dyscyplinarne.

Komisja Europejska może to uznać

Zdaniem Michała Wawrykiewicza, „jeśli faktycznie doprowadzi się do tego, że ustawa kagańcowa umrze i nie będzie stosowana, czyli rzecznicy dyscyplinarni, którzy zostali powołani na miejsce nominatów Ziobry, nie będą ścigali polskich sędziów za wykonywanie wyroków UE czy orzekanie zgodnie z treścią odpowiedzi na pytania prejudycjalne, to w mojej ocenie będzie stanowiło realne wykonanie kamienia milowego. Komisja Europejska może też może to uznać” – tłumaczy ekspert Wolnych Sądów.

Zdaniem Wawrykiewicza, za możliwością odwołania urzędujących rzeczników dyscyplinarnych, którzy dopuszczali się politycznego prześladowania i nękania sędziów, stoi „dobro i interes wymiaru sprawiedliwości”.

„Nominaci Ziobry powinni odpowiedzieć za sprzeniewierzenie się przysiędze sędziowskiej. Powinny zostać wszczęte wobec nich postępowania dyscyplinarne, a następnie powinni zostać odwołani. Taką kompetencję ministrowi sprawiedliwości lub prezesowi sądu daje artykuł 130 ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych. Jeżeli te osoby, nie będą mogły pełnić funkcji sędziowskich, to nie będą też mogły w tym czasie pełnić funkcji rzeczników dyscyplinarnych” – podkreśla ekspert Wolnych Sądów.

Zdaniem Wawrykiewicza, „cała procedura odwołania rzeczników z uwagi na przekroczenie uprawnień i działanie na polityczne zamówienie władzy, będzie elementem realizacji tego kamienia milowego”.

„To będą realne zmiany, wprowadzone, nawet jeśli Duda nie podpisze ustawy” – podkreśla ekspert.

Test bezstronności sędziego do usunięcia

Ale żeby zapewnić, że – zgodnie z podpunktem „d” kamienia milowego F1.1 – „w przypadku pojawienia się poważnych wątpliwości w tym zakresie – właściwy sąd miał możliwość przeprowadzenia w ramach postępowania sądowego weryfikacji, czy dany sędzia spełnia wymogi niezawisłości, bezstronności i „bycia powołanym na mocy ustawy” zgodnie z art. 19 Traktatu UE”, niezbędna jest jeszcze jedna zmiana: usunięcie z ustawy o ustroju sądów powszechnych i ustawie o SN zapisów o tzw. teście bezstronności i niezawisłości, który wprowadzono nowelizacją prezydencką w 2022 roku.

“Tak zwany test bezstronności i niezawisłości, wprowadzony ustawą Dudy, to była zupełnie fasadowa próba przekonania Komisji Europejskiej, że wypełniamy kamienie milowe w częściach dotyczących kagańcówki" – tłumaczy mecenas Wawrykiewicz.

W ustawie kagańcowej dodano w art. 107 delikt dyscyplinarny polegający na weryfikacji statusu innego sędziego, a w ustawie Dudy nową konstrukcję, która miała to niby neutralizować – tzw. test bezstronności i niezawisłości.

"Całkowicie iluzoryczna, wewnętrznie sprzeczna i wadliwa pojęciowo konstrukcja testu bezstronności, stała się fasadą uniemożliwiającą w praktyce odsunięcie neosędziego od orzekania. Ta formuła testu pozwala, by zarówno neosędziowie mogli testować legalnych sędziów, jak i legalni neosędziów. Po co? Żeby rozmyć problem. Przy tym, że wciąż obowiązują przepisy mówiące o tym, że wszystkie sprawy dotyczące kwestionowania prawidłowości powołania sędziego mają być przekierowywane do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Spraw Publicznych, która, jak wiadomo składa się wyłącznie z neosędziów, mamy łamanie zasady »nemo iudex in causa sua«: nie można być sędzią we własnej sprawie” – tłumaczy Michał Wawrykiewicz.

Ale to nie wszystko. Prezydencki test niezawisłości i bezstronności mówi wprost, że samo powołanie przez neo-KRS, nie może być wyłączną podstawą zakwestionowania statusu sędziego. Nakazuje szukanie indywidualnych okoliczności, które dowiodą, że proces powołania neosędziego spowodował, że nie można go traktować jako niezawisłego i bezstronnego.

W praktyce bardzo trudno jest taki test przeprowadzić.

“Z adwokackiego punktu widzenia mogę powiedzieć, że takie wykazanie dowodowe jest niewykonalne. Tym samym zaproponowany przez prezydenta instrument weryfikacji neosędziów jest pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia praktycznego. Poza sztandarowymi przykładami neosędziów, o których wiadomo, że są funkcjonariuszami władzy, a z tytułu politycznego podporządkowania uzyskują awanse i apanaże, w związku czym oczywistym jest, że ich niezawisłość jest skompromitowana, wykazanie tego wobec anonimowych rzeszy neosędziów jest niemożliwe.

Nie dysponujemy bowiem dowodami na ich powiązania z poprzednią władzą, choć wiemy, jak wygląda mechanizm promocji przed neo-KRS. Konieczność dowodzenia indywidualnych okoliczności jest zresztą niezgodna z wyrokami TSUE i ETPCz. Te wyroki bowiem wprost stwierdzają, że problemem systemowym jest sam sposób promowania neosędziów przed pozbawioną niezależności neo-KRS, nic innego” – tłumaczy Michał Wawrykiewicz.

W związku z tym tu też potrzebna jest zmiana ustaw.

Z ustaw sądowych (m.in. z ustawy o ustroju sądów powszechnych oraz o SN) trzeba wyrzucić zapisy o teście bezstronności sędziego.

"Jeżeli dodatkowo usuniemy zapisy kagańcowe, będziemy mieli sytuację, w której sędziowie będą mogli badać status neosędziów, by upewniać się, że orzeczenia w sprawach obywateli zapadają w składach zgodnych z przepisami prawa” – podkreśla mecenas z Wolnych Sądów.

Co ciekawe, praktyczna nieskuteczność testu niezawisłości sędziego według ustawy Dudy, nie sprawiła, że sędziowie nie testowali niezależności neosędziów. Robili to według standardów europejskich, np. w oparciu o test zaproponowany w wyroku ETPCz ws. Islandii. Do polskiego porządku prawnego został on dodany w uchwale 7 legalnych sędziów SN z czerwca 2022 roku. Ale za to powołani przez Ziobrę rzecznicy dyscyplinarni robili im dyscyplinarki.

Wyeliminować inne formy nękania

W kwestii prowadzenia spraw dyscyplinarnych sędziów, kamienie milowe wymagają czegoś jeszcze: poprawy sposobu prowadzenia tych spraw. Znane są bowiem przypadki, gdy sprawy dyscyplinarne sędziów odbywały się na drugim końcu Polski, zawiadomienia o rozprawach docierały w ostatniej chwili, a w sytuacji, gdy na rozprawę nie dojechał sędzia lub jego obrońca, rozprawy odbywały się tak czy inaczej.

Dlatego kamień milowy F1.1 w punkcie „e” mówi o tym, że „wzmocnione zostaną gwarancje proceduralne i uprawnienia stron w postępowaniach dyscyplinarnych dotyczących sędziów” poprzez:

  • zapewnienie, aby sprawy dyscyplinarne przeciwko sędziom sądów powszechnych były rozpoznawane w rozsądnym terminie,
  • uściślenie przepisów dotyczących właściwości miejscowej sądów rozpoznających sprawy dyscyplinarne, aby zapewnić możliwość bezpośredniego ustalenia właściwego sądu zgodnie z aktem ustawodawczym oraz
  • zapewnienie, aby wyznaczenie obrońcy w postępowaniu dyscyplinarnym dotyczącym danego sędziego odbywało się w rozsądnym terminie, a także zapewnienie czasu na merytoryczne przygotowanie się obrońcy do wykonywania jego funkcji w danym postępowaniu. Jednocześnie sąd zawiesi postępowanie w przypadku należycie uzasadnionej nieobecności oskarżonego sędziego lub jego obrońcy.

„To jest też bardzo ważna kwestia, bo tu chodzi o wyeliminowanie tak zwanych miękkich represji wobec sędziów, czyli że np. ich sprawa dyscyplinarna odbywa się na drugim końcu Polski. Albo wyznaczenie rozprawy trwa bardzo długo, sprawy są rozciągane w czasie, a sędziowie odsunięci od orzekania” – tłumaczy ten problem mecenas Wawrykiewicz.

Żeby ten problem wyeliminować, trzeba wprowadzić zapisy regulujące prowadzenie spraw dyscyplinarnych.

„Tak, by zagwarantować, że jak ktoś jest sędzią z apelacji krakowskiej, to sprawę ma najdalej w Rzeszowie, a nie w Szczecinie. Postępowanie dyscyplinarne ma się odbywać w rozsądnym miejscu i terminie” – podkreśla Wawrykiewicz.

Ten punkt kamienia milowego mówi też o zapewnieniu prawa do obrońców w procesie dyscyplinarnym oraz zawieszaniu postępowań w przypadku należycie uzasadnionej nieobecności oskarżonego sędziego lub jego obrońcy. "To bardzo ważne, bo dotychczasowe przepisy mówią o tym, że może toczyć się postępowanie bez obrońcy i bez obwinionego. A to niedopuszczalne naruszenie prawa” – tłumaczy Michał Wawrykiewicz.

Takie kwestie mogą zostać uregulowane nowelizacją ustaw sądowych, która jest już szykowana.

Zadośćuczynienie nękanym sędziom

Wreszcie kamień milowy F1.2 nakłada na polskie władze obowiązek przeprowadzenia reformy, która ma na celu “poprawę sytuacji sędziów, których dotyczą uchwały Izby Dyscyplinarnej polskiego Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych i dotyczących immunitetu sędziowskiego”.

Sędziowie, których dotyczą decyzje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, mają uzyskać dostęp do ponownego rozpoznania ich spraw przez sąd, który spełnia wymogi art. 19 ust. 1 Traktatu UE, czyli jest bezstronny, niezawisły i ustanowiony zgodnie z prawem, czyli w jego składzie nie zasiadają neosędziowie.

Sprawa ma zostać rozpatrzona w terminie maksymalnie 12 miesięcy od momentu, gdy nękany sędzia zwróci się z wnioskiem o ponowne rozpatrzenie.

Reforma ma zapewnić sędziom, których dotyczą decyzje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, dostęp do ponownego rozpoznania ich spraw. Takie sprawy już rozstrzygnięte przez Izbę Dyscyplinarną podlegają rozpatrzeniu przez sąd spełniający wymogi art. 19 ust. 1 Traktatu UE zgodnie z przepisami, które zostaną przyjęte na podstawie powyższej reformy. Akt ustawodawczy stanowi, że pierwsza rozprawa sądu orzekającego w tych sprawach odbywa się w terminie trzech miesięcy od otrzymania wniosku sędziego o ponowne rozpoznanie, a sprawy rozstrzyga się w terminie dwunastu miesięcy od otrzymania takiego wniosku. Sprawy, które obecnie nadal są rozpatrywane przez Izbę Dyscyplinarną, zostaną przekazane do dalszego rozpoznania sądowi, zgodnie z zasadami określonymi w ramach wyżej wymienionego postępowania.

“Ten kamień milowy dotyczył tak naprawdę sytuacji sześciu sędziów, których dotknęły tzw. »orzeczenia« nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Chodzi o sędziego Juszczyszyna, Gąciarka, Chmielewskiego, Ferka, Tuleyę i Rutkiewicza, którzy zostali zawieszeni quasi-postanowieniem Izby Dyscyplinarnej. Co prawda zostali następnie przywróceni do orzekania przez Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, ale to formalnie nie sprawia jeszcze, że kamień milowy jest w pełni wypełniony. W obu przypadkach decyzje w ich sprawie podjęły bowiem nielegalne izby SN, a oni – na mocy traktatu i Karty Praw Podstawowych – mają prawo do skutecznego środka prawnego rozpoznawanego przez bezstronny i niezawisły sąd ustanowiony ustawą. Dlatego należy się im się prawo do ponownego rozpoznania spraw przed prawdziwym sądem” – mówi Michał Wawrykiewicz.

Jak zagwarantować prawo do ponownego rozpatrzenia sprawy?

Taki zapis może się znaleźć w nowelizacji ustawy prawo ustroju sądów powszechnych, która będzie przekazywać sprawy dyscyplinarne właściwej izbie Sądy Najwyższego, zgodnie z kamieniem F1.1. W tej ustawie można zamieścić też przepis przejściowy, który będzie mówił, że te osoby, których dotyczy orzeczenie Izby Dyscyplinarnej, mają prawo wniesienia o ponowne rozpoznanie sprawy przez Izbę Karną.

Konkretny termin wykonania

Jak więc widać, większość wymogów kamieni milowych wymaga wejścia w życie konkretnych ustaw. A z tym – jak wiemy – może być problem. Prezydent Andrzej Duda już zapowiedział, że nie zgodzi się na „kwestionowanie statusu powołanych przez niego sędziów”, a przecież to właśnie tzw. clou problemu.

W specyfikacji kamieni milowych jest podkreślone, że „wskaźnikiem jakościowym” ich wypełnienia są „przepisy w aktach prawnych wskazujące na wejście w życie”. Dokładnie taka adnotacja widnieje przy każdym kamieniu milowym dot. wymiaru sprawiedliwości (patrz KPO po rewizji, tabele na stronach 219-221).

Ale: pewne pole manewru Komisji Europejskiej dają jednak same zapisy rozporządzenia ustanawiającego Fundusz Odbudowy, czyli regulującego KPO.

„W tym rozporządzeniu jest artykuł 24, który mówi o tym, że Komisja ocenia, czy kamienie milowe zostały wypełnione »w wystarczającym stopniu«. Na tej podstawie Komisja może zwolnić transzę płatności. Rozporządzenie daje więc Komisji dużą dyskrecjonalną władzę ocenną [tzw. swobodne uznanie – uprawnienie organów władzy do podejmowania decyzji w sposób swobodny, godzący wiele wymogów prawnych – przyp. red.]” – mówi Michał Wawrykiewicz.

Prawnik Wolnych Sądów podkreśla, że Komisja Europejska jest świadoma tego, że pomimo szczerych zamiarów nowa polska większość rządząca może mieć problem z wdrożeniem niezbędnych aktów prawnych w życie. Prezydent Andrzej Duda może tych ustaw zwyczajnie nie podpisać.

„Kilka dni temu widziałem się z komisarzem sprawiedliwości Didierem Reyndersem. I rozmawialiśmy właśnie o tym: w jak trudnej, wręcz absurdalnej sytuacji znajduje się Polska przez to, co przez lata robił PiS. Z jednej strony mamy rząd, który deklaruje, że chce przestrzegać prawa UE, że chce przywracać praworządność. A z drugiej strony mamy prezydenta, który zapowiada, że wszystkie te zmiany ingerujące w sądownictwo, zablokuje. Komisja Europejska doskonale zdaje sobie z tego sprawę” – mówi Wawrykiewicz.

„W ramach lojalnej współpracy, która jest zasadą traktatową, KE może warunkowo takie wypłaty zatwierdzić” – uważa mecenas.

Konkretne terminy

W kamieniach milowych znajduje się jeszcze jeden, z punktu widzenia rządu kłopotliwy zapis.

Otóż KPO stwierdza, że „obie wyżej wymienione reformy, muszą zostać zrealizowane przed przedłożeniem Komisji pierwszego wniosku o płatność i stanowią warunek wstępny każdej płatności na podstawie art. 24 rozporządzenia w sprawie RRF [RRF – angielski akronim dla Funduszu Odbudowy – przyp.red.].

Co to oznacza? Teoretycznie rząd powinien był już się uporać z realizacją tych kamieni milowych, zanim w grudniu złożono wniosek o pierwszą płatność.

Ale to znowu w grę wchodzi zasada lojalnej współpracy.

“Komisja Europejska doskonale zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się Polska i polski rząd. Przywrócenie praworządności i niezależności sądownictwa w sytuacji, gdy wszystkie ustawy musi podpisywać prezydent, a mamy do czynienia z trudną kohabitacją jeszcze przez co najmniej półtora roku, jest czynnikiem łagodzącym literalne trzymanie się formalnych wymogów.

Bo ścierają się dwa priorytety: wydać środki na pocovidową odbudowę, wesprzeć społeczeństwo i gospodarkę, oraz trzymać się ściśle wymogów formalnych w kamieniach milowych, co czyniłoby nierealnym wypłatę środków, ponieważ nowa władza działa w systemie zbudowanym przez poprzednia, autokratyczną ekipę i wspierających ją prezydenta oraz marionetkowy trybunał Julii Przyłębskiej. Jestem przekonany, że Komisja Europejska doskonale rozumie tę skomplikowaną sytuację” – tłumaczy Michał Wawrykiewicz.

Wiadomo też, że Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zamierza w marcu 2024 roku złożyć kolejny wniosek o rewizję KPO, czyli wprowadzić w nim urealniające jego wykonanie modyfikacje. Być może jakieś modyfikacje będą dotyczyć także terminów realizacji super kamieni milowych.

Może pomóc dołączenie do Prokuratury Europejskiej

Istotne jest też to, że polski rząd w zakresie wydatkowania środków unijnych poddał się też pełnej kontroli — coś, na co łamiący zasady państwa prawa PiS się nie zdecydował. 13 grudnia 2023 roku minister sprawiedliwości prokurator generalny złożył wniosek o przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej (EPPO).

Przystąpienie do EPPO realnie zwiększa ochronę interesów finansowych UE. Tym samym stanowi istotny element przywracania praworządności w Polsce, bo umożliwia skuteczniejsze ściganie przestępstw finansowych na szkodę europejskich podatników. To także ważny czynnik, która Komisja Europejska weźmie pod uwagę, oceniając stopień wypełnienia przez Polskę kamienie milowe.

Tam, gdzie nie będzie pewności, czy dobrze działa polskie sądownictwo, będzie pewność, że interes finansowy UE jest chroniony, bo sięga jurysdykcja EPPO.

Czy te działania przywrócą w Polsce niezależność sądów?

Realizacja kamieni milowych, zarówno ogromnie ważne na tym etapie działania władzy wykonawczej, jak i zmiany legislacyjne, które w szerszym zakresie będą możliwe zapewne dopiero po zakończeniu prezydentury Andrzeja Dudy, są ogromnie ważnym elementem naprawy praworządności w Polsce, w tym prawa do bezstronnego i niezawisłego sądu.

Ale to jest dopiero część całego, długiego procesu naprawy państwa prawa.

„Polskę czeka generalna, ustrojowa rekonstrukcja wszystkich przestrzeni wymiaru sprawiedliwości. W tym oczywiście Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa i prokuratury. Konieczną będzie też naprawa skutków dokonanych już naruszeń. W szczególności ponowne przeprowadzenie konkursów – już przed konstytucyjnie powołaną KRS, które wyłoniły neosedziów oraz uznanie za niewywołujące skutków prawnych wadliwych „orzeczeń” TK wydanych z udziałem dublerów” – podsumowuje Michał Wawrykiewicz.

;

Udostępnij:

Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze