Minister Adam Bodnar podsumował swój rok rządów w resorcie sprawiedliwości. Sporo udało się zrobić, w tym zmienić atmosferę w wymiarze sprawiedliwości. Bodnar zdał też raport z rozliczeń i zapowiedział, czym się będzie zajmował w 2025 roku
Za kilka dni minie rok od powołania rządu Donalda Tuska. W poniedziałek 9 grudnia 2024 roku minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar spotkał się z dziennikarzami, by opowiedzieć, co udało mu się zrobić. Ważny wątek dotyczył rozliczeń afer i złodziejstwa władzy PiS.
Wreszcie, to rozliczenie osób, które prawo naruszały, a nie poniosły za to żadnych konsekwencji, przy czym wcześniej instytucje państwowe wręcz roztaczały nad nimi parasol ochronny.
Zaczyna się z tego robić nie tylko gorący temat wśród polityków. Rozliczeń domagają się też wyborcy obecnej władzy. Pytają, „kiedy będzie zatrzymany Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro”, czy inni liderzy obozu poprzedniej władzy. Ale śledztw nie da się zrobić szybko. Bo – jak mówią prokuratorzy – „szybko to można pchły łapać”.
Bodnar raport z roku pracy zaczął od punktu wyjścia, w jakim była Polska, gdy Koalicja przejęła władzę. Przypomniał o zabetonowanych przez PiS instytucjach – prokuraturze, Trybunale Konstytucyjnym, Krajowej Radzie Sądownictwa, KRRiT, czy NBP.
Mówił, że w tamtym momencie panowało poczucie powszechnej bezkarności, bo PiS nad swoimi ludźmi roztoczył – dzięki kontroli nad prokuraturą – parasol ochronny. Polska miała słabe relacje międzynarodowe. Były zablokowane miliardy z UE.
Podkreślał, że odbudowa państwa prawa i standardów demokratycznych, którą zaczął, dzieje się na kilku poziomach. Że to nie tylko odbudowa instytucji zawłaszczonych i popsutych przez PiS. Ale też odbudowa zaufania do państwa prawa. Mówił, że ważna jest zmiana stylu rządzenia, odbudowa zaufania obywateli, współpraca z organizacjami pozarządowymi. Zmiana procesu legislacyjnego.
Za PiS szedł ekspresowy walec legislacyjny. Ważne ustawy uchwalano w nocy, w kilka dni, bez konsultacji. Były błyskawiczne wrzutki ustaw. Teraz proces się wydłużył, bo są konsultacje społeczne.
Bodnar mówił też, że przez ten rok udało się odzyskać zaufanie międzynarodowych organizacji takich jak ETPCz (w poniedziałek w Polsce był prezes tego Trybunału, po raz pierwszy od wielu lat), TSUE, czy Komisji Europejskiej. Bodnar tego nie dodał, ale dzięki jego planowi na odbudowę praworządności, rządowi udało się odblokować miliardy dla Polski z KPO. To jego jeden trzech najważniejszych sukcesów.
Minister podkreślał, że ważne jest budowanie odpowiedzialności i przejrzystości działania instytucji. Że wprowadził konkursy na najważniejsze stanowiska. Z konkursu jest m.in. prokurator krajowy Dariusz Korneluk. Za PiS autorytet wielu instytucji upadł, działały one skrycie, były represyjne.
Bodnar nie dodał, że kolejną najważniejszą zmianą, którą wprowadził i nie wymagała ona zmiany ustawa, jest przywrócenie wymiarowi sprawiedliwości niezależności i poczucia sprawczości. Bodnar nie steruje ręcznie prokuraturą, choć pełni funkcję Prokuratora Generalnego. Nie miesza się do śledztw.
Nie organizuje pokazowych konferencji – Bodnar natomiast broni prokuratury przed atakami polityków. Odbudował też samorząd prokuratorów, który zniszczył Zbigniew Ziobro. Było to wszystko możliwe, bo odsunięto prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, bliskiego zaufanego Ziobry. Ta zmiana otworzyła drogę do zmian w prokuraturze i jest to drugi z największych sukcesów Bodnara.
Minister sprawiedliwości świeże powietrze wpuścił też do sądów. Tu też postawił na odbudowę samorządu sędziowskiego. I zrobił to bez nowych ustaw. Kandydatów na nowych prezesów sądów wskazują Zgromadzenia Sędziów. Co ważne minister wygasił też masowe represje sędziów znanych z obrony praworządności. Powołał swoich rzeczników dyscyplinarnych ad hoc, którzy przejmują dyscyplinarki od rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry.
Umorzono też represyjne śledztwa wobec sędziów w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. To ważne. Bo to zmienia atmosferę w wymiarze sprawiedliwości, wraca zaufanie, nie ma już presji na sędziów i prób wywoływania u nich tzw. efektu mrożącego. Znikł stres, strach, zamordyzm, mobbing.
O tym efekcie roku rządów Bodnara mało się mówi, bo nie jest on widoczny i policzalny. Ale jest bardzo ważny. Bo wraca normalność. I to jest trzecia najważniejsza zmiana Bodnara.
Za swoje działania minister jest jednym z najbardziej atakowanych – przez PiS – ministrów rządu Tuska. Jest pod silną presją opozycji i prawicowych mediów. Jego współpracowników określa się mianem „bodnarowców”.
Poza odblokowaniem KPO i zmianami w prokuraturze minister Bodnar przez ostatni rok:
Na podsumowaniu roku minister Bodnar dużo mówił o rozliczeniach władzy PiS. Mówił, co się dzieje, na jakim jest to etapie, jak duża jest skala wyzwań. Bo po ośmiu latach władzy PiS jest co sprzątać w państwowych instytucjach, funduszach, czy spółkach. Rozliczenia dotyczą kilku grup i są na kilku poziomach.
Minister mówił o represjonowanych sędziach i prokuratorach. Ich prześladowców rozliczają rzecznicy dyscyplinarni ad hoc powołani przez ministra. Robią dyscyplinarki ludziom Ziobry. Rozlicza też wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, który wysłał już pierwsze wnioski o uchylenie immunitetów ws. Macieja Nawackiego, Przemysława Radzika, Michała Lasoty i Piotra Schaba.
Poszły też pierwsze wniosku o uchylenie immunitetów uczestnikom afery hejterskiej.
To tylko część ze śledztw tzw. rozliczeniowych. A będzie ich jeszcze więcej, bo składane są nowe zawiadomienia. Jest ich już 250-300.
Minister mówił, że śledztwa wymagają dużo pracy. Potrzebni są też prokuratorzy. A przecież nadal są w prokuraturze tzw. ziobryści, którzy podważają zmiany w prokuraturze. Dlatego są powoływane specjalne zespoły prokuratorów.
Bodnar podkreśla, że nie będzie jednak prowadził rozliczeń na skróty. Tylko chce to zrobić praworządnie i skutecznie. Czyli najpierw musi być śledztwo i zgromadzenie dowodów. Potem zarzuty i akt oskarżenia. I ewentualnie wniosek o uchylenie immunitetu do sądu. A potem proces sądowy. Zajmie to kilka lat. Bodnar zapewniał, że nie zabraknie mu determinacji.
Do tego dochodzi audyt spraw umorzonych lub niewszczętych za władzy PiS oraz niesłusznych oskarżeń osób, uważanych za przeciwników poprzedniej władzy. W tym opozycji ulicznej i aktywistów. Takich spraw jest ok. 600. Do końca tego roku ma być gotowy audyt z pierwszych 200 spraw.
Potem będą wyciągane wnioski, co z tymi sprawami zrobić. Czy
Minister zastanawia się też jak rozwiązać problem pozwów o zadośćuczynienia składane przez ofiary represji władzy PiS. Niewykluczone, że jakieś rozwiązanie może być wypracowane z Prokuratorią Generalną. Bo z czasem takich spraw będzie coraz więcej. Zwłaszcza wobec policji, która zatrzymywała i oskarżała uczestników manifestacji.
Teraz będzie trudniej. Kolejne zmiany będą wymagać nowych ustaw, a to będzie praktycznie niemożliwe, jeśli nowym prezydentem w połowie 2025 roku nie zostanie kandydat współpracujący z ekipą rządzącą. Konsolidują się też beneficjenci „reform” Ziobry i trzeba będzie z nimi iść na zwarcie.
Jakie są plany na kolejny rok? Minister obiecuje gotowe projekty ustaw, nad którymi pracują jego ministerstwo i komisje kodyfikacyjne. I tak m.in.:
Niezależnie od tego resort sprawiedliwości zapowiada też inne działania – nie tylko ustawowe – które mają m.in. przyspieszyć załatwianie spraw w sądach. Bodnar zapowiedział je kilka tygodni temu jako tzw. 10 filarów. Chodzi o digitalizację akt i rejestrów sądowych, czy przyspieszenie procesów, głównie ws. kredytów frankowych.
Pomóc mają mediacje i dodatkowi asystenci sędziów. W 2025 roku są środki na 1159 dodatkowych etatów asystentów. Pracę sądów mają też przyspieszyć zmiany ustawowe.
Ponadto w I półroczu 2025 roku Polska będzie sprawować prezydencję w UE. Oznacza to, że będzie w to zaangażowany cały rząd, w tym resort sprawiedliwości. To nowe zadania i wyzwania.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
neo sędziowie
praworządność
represje
rozliczenia PiS
śledztwa
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze