119 organizacji z całej Europy apeluje do władz Unii Europejskiej o wzmocnienie ochrony osób zabierających głos w interesie publicznym. Domagają się m.in. uchwalenia unijnej dyrektywy przeciwko SLAPP oraz finansowego wsparcia Unii dla ofiar tego typu pozwów.
Instytucje i organizacje – przedstawiciele władz krajowych i lokalnych, dużych firm, w tym medialnych, partii politycznych, think tanków, a także znane, wpływowe, zamożne osoby, chcą uciszać dziennikarzy i wydawców za pomocą Strategicznych Pozwów Przeciw Zaangażowaniu w Sprawy Publiczne, po angielsku Strategic Lawsuits Against Public Participation (SLAPP).
Celem SLAPP jest:
- podważenie kompetencji i wiarygodności konkretnych dziennikarzy, komentatorów, sygnalistów, a także niezależnych organizacji – redakcji, wydawców, organizacji społecznych,
- nałożenie na nich nierzadko znacznych obciążeń finansowych w związku z koniecznością ponoszenia kosztów obsługi prawnej,
- a także wywołanie efektu mrożącego i zniechęcanie do podejmowania spraw o znaczeniu publicznym.
OKO.press, podobnie jak wiele innych mediów w Polsce, mierzy się z takimi sprawami. Formą obrony i przeciwdziałania im jest m.in. ich rejestrowanie i informowanie opinii publicznej.
Dlatego przedstawiamy kronikę pozwów przeciw OKO.press i jego autorom.
W kwietniu 2018 roku znany przedsiębiorca w branży drobiarskiej Mirosław Koźlakiewicz, były poseł PO, pozwał OKO.press za naruszenie praw osobistych w związku z artykułem „Śmierdzący biznes za unijne pieniądze” i kolejnymi, w których OKO.press opisywało podjęte przez biznesmena kroki prawne. 19 listopada 2020 roku sąd drugiej instancji w całości oddalił powództwo Koźlakiewicza.
Kilka spraw przeciwko OKO.press nadal jest w toku:
- Muzeum II Wojny Światowej domaga się sprostowania za artykuł „Muzeum lepiej omijać szerokim łukiem. Co minister Gliński zrobił z pamięcią o II wojnie światowej”, krytyczny odnośnie funkcjonowania muzeum i upolitycznienia jego władz.
- Jakub Banaś, syn prezesa NIK Mariana Banasia, powołał się na ochronę dóbr osobistych, żądając usunięcia swojego wizerunku z artykułu „Firma syna Banasia dostała około 700 tys. zł z publicznej kasy na remont dwóch kamienic w Krakowie”. 23 listopada 2020 roku sąd w pierwszej instancji w całości oddalił powództwo Banasia.
- Witold Dobrowolski, domaga się publikacji przeprosin oraz zapłaty zadośćuczynienia za przypisanie mu poglądów neonazistowskich. Roszczenia wywodzi z faktu opublikowania artykułu, przypisującego mu i innym osobom zorganizowanie manifestacji, w trakcie której wznoszono okrzyki i hasła uznawane za nawiązujące do ideologii faszyzmu oraz eksponowano znaki i symbole uznawane za faszystowskie.
- Polska Fundacja Narodowa domaga się publikacji przeprosin oraz zapłaty zadośćuczynienia za krytyczne opinie dotyczące wydatkowania przez nią publicznych pieniędzy i niejasności z tym związane, opublikowane w artykule „Znikające stypendium amerykańskie Polskiej Fundacji Narodowej. Nasze śledztwo”. O zdobycie tego stypendium starał się historyk prof. Adam Leszczyński, piszący w OKO.press o historii i polityce.
- Zasiadający w Sądzie Najwyższym Konrad Wytrykowski (w procedurze jego wyboru do SN brała udział nowa Krajowa Rada Sądownictwa) wniósł prywatny akt oskarżenia z artykułu 212 kodeksu karnego, oskarżając OKO.press o zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania. W artykule „Afera Piebiaka. Zaangażowano więcej osób związanych z resortem Ziobry” Anna Mierzyńska pisała o powiązaniach Wytrykowskiego z grupą osób związanych z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem. Grupa ta miała oczerniać niektórych sędziów.
- W związku z tym samym artykułem, zasiadający w nowej KRS sędzia Maciej Nawacki wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko dziennikarce OKO.press Annie Mierzyńskiej, podobnie jak Wytrykowski, oskarżając z artykułu 212 kodeksu karnego o zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania.
- Wirtualna Polska domaga się usunięcia z portalu OKO.press i mediów społecznościowych artykułu „Wirtualna Polska blokuje maile do czytelników OKO.press. Sprawdzamy dlaczego”, publikacji przeprosin oraz zapłaty 20 tysięcy złotych na cel społeczny.
Są jeszcze niezależne sądy
Ochrona praw pozywanych i oskarżanych osób spoczywa w Polsce na niezależnych sądach.
Pomimo spektakularnego, wciąż postępującego demontażu gwarancji niezawisłości sędziowskiej przez Zjednoczoną Prawicę, większość sędziów w Polsce stoi na straży sprawiedliwego procesu i innych praw i wolności gwarantowanych przez konstytucję, prawo unijne i międzynarodowe.
Sądy nadal orzekają na korzyść dziennikarzy i komentatorów pozywanych przez instytucje publiczne i partie polityczne.
W 2020 roku:
- Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył sprawę wytoczoną przez TVP przeciwko publicystce prawnej „Polityki” Ewie Siedleckiej i dziennikarzowi śledczemu „Gazety Wyborczej” Wojciechowi Czuchnowskiemu z artykułu 212 kodeksu karnego za pisanie o TVP w kontekście zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
- Sąd Okręgowy w Warszawie w drugiej instancji uniewinnił dziennikarza Mariusza Malinowskiego z VIDEO-KOD, który relacjonował wynoszenie osób blokujących pochód na miesięcznicę smoleńską w 2017 roku. W pierwszej instancji skazał go za to sędzia Maciej Mitera, rzecznik nowej KRS, który uznał, że dziennikarz blokował przemarsz żałobników i polityków PiS.
- Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo partii Prawo i Sprawiedliwość przeciwko prof. Wojciechowi Sadurskiemu za wpis na Twitterze porównujący działania partii do zorganizowanej grupy przestępczej.
Wolność mediów w Europie zagrożona
W opublikowanym 21 kwietnia 2020 rankingu wolności prasy Reporterów Bez Granic Polska spadła na 62. miejsce. Jeszcze w 2015 roku byliśmy w pierwszej 20.
Zagrożenia dla wolności mediów w Polsce nie pozostają niezauważone w Europie i na świecie, w tym przez administrację Stanów Zjednoczonych. W obronie niezależnych mediów wielokrotnie wypowiadała się ambasador USA w Warszawie Georgette Mosbacher.
W kwietniu OKO.press dostało prestiżową nagrodę Wolności Wypowiedzi 2020 w kategorii media, przyznawaną przez Index on Censorship. Zasiadająca w jury Rachael Jolley, redaktorka naczelna magazynu Index on Censorship, mówiła: „OKO.press działa w Polsce, gdzie media spotykają się z coraz większymi ograniczeniami i coraz trudniej o rzetelną, obiektywną, zweryfikowaną informację. OKO jej dostarcza w czasach, kiedy naprawdę jest potrzebna”.
Europejskie Centrum Wolności Prasy i Mediów (European Centre for Press and Media Freedom, ECPFM), organizacja pozarządowa z siedzibą w Lipsku, od listopada 2020 roku monitoruje sprawy wytoczone OKO.press.
ECPFM informowało też o llawinie pozwów przeciwko „Gazecie Wyborczej” i zespołowi śledczemu „Polityki”, utrudnianiu pracy i zatrzymaniach dziennikarzy i fotoreporterów relacjonujących protesty i zgromadzenia publiczne w Polsce.
Dr Lutz Kinkel, dyrektor zarządzający ECPFM, wskazuje, że w Europie „doświadczamy pogorszenia się stanu wolności prasy i mediów. Rośnie liczba zagrożeń i ataków wobec dziennikarzy i pracowników mediów. Rozdźwięk między zasadami zawartymi w Karcie Praw Podstawowych UE i rzeczywistością jest coraz większy. Dzieje się tak nie tylko w krajach autorytarnych czy na drodze do demokracji, ale i w miejscach, gdzie demokratyczne konstytucje są silne, a tradycja demokratyczna długa”.
W interaktywnej bazie Mapping Media Freedom od 2015 roku zgromadzono ponad pięć tysięcy wpisów o przypadkach ograniczania wolności mediów w państwach Unii Europejskiej i krajach sąsiadujących.
Piotr Pacewicz, założyciel i redaktor naczelny OKO.press, podkreślał, że „ingerowanie w media za pomocą pozwów ma wywołać efekt mrożący. Nie chodzi tylko o załatwienie konkretnej, doraźnej sprawy, ale o wysłanie sygnału: uważajcie, nie wszystko wam wolno.
W wielu analizach systemów populistycznych podkreśla się, że dla populistów kontrola nad mediami jest kluczowa. Ponieważ ich model sprawowania władzy opiera się na bardzo wybiórczym podawaniu prawdy i podawaniu wielu fałszywych bądź zmanipulowanych treści.
Dla populistów niezależne media, demaskujące te kłamstwa i manipulacje, są niebezpieczne”.
W OKO.press informujemy o różnych rodzajach ataków na wolność mediów w Polsce, w tym o:
- zawłaszczaniu mediów publicznych przez większość rządzącą, zwłaszcza o przemianie TVP w maszynę propagandowo-manipulacyjną;
- zmianach własnościowych na rynku mediów prywatnych, w tym przejmowaniu mediów lokalnych przez spółkę skarbu państwa,
- atakach na dziennikarzy;
- utrudnianiu dziennikarzom i fotoreporterom wykonywania pracy, również przez funkcjonariuszy państwa;
- procesach wytaczanych redakcjom i dziennikarzom ujawniającym afery, korupcje i nieprawidłowości działania władzy, a także komentatorom zabierającym głos w dyskusji publicznej; takie procesy wytaczał m.in. Narodowy Bank Polski, TVP, partia Prawo i Sprawiedliwość;
- naciskach na sędziów rozstrzygających sprawy dziennikarzy (w tym ze strony prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego);
- utrudnianiu przez organy państwa dostępu do informacji publicznej, również mimo orzeczeń sądów to nakazujących (jak w sprawie słynnych list poparcia sędziów kandydujących do nowej Krajowej Rady Sądownictwa);
- planach ograniczania wstępu dziennikarzy do Sejmu;
- a także o zapowiadanej przez rząd „dobrej zmiany” od 2015 roku „repolonizacji” czy „dekoncentracji mediów” prywatnych.
Części tych zagrożeń doświadczamy na własnej skórze.
W 2020 roku relacjonujący demonstracje i inne wydarzenia dziennikarze OKO.press padli ofiarą agresji. 6 czerwca Dominika Sitnicka została zaatakowana pod Centrum Sztuki Współczesnej przed koncertem barda PiS Jana Pietrzaka. Natomiast 1 sierpnia Maciek Piasecki, relacjonując marsz z okazji rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, został zaatakowany przez nacjonalistów. Do tego 18 listopada Piasecki dostał policyjnym gazem w twarz w trakcie relacjonowania pokojowego protestu pod siedzibą TVP w Warszawie. W 2019 roku na II Marszu Równości w Lublinie przeciwnicy marszu rzucili puszkę w aparat fotoreporterki Agaty Kubis, a relacjonujący wydarzenie Piasecki dostał pięścią w twarz i stracił telefon komórkowy. W 2018 roku policja szarpała dziennikarza Antona Ambroziaka pod Sejmem.
Jesteśmy dumni z bycia medium niezależnym i prawdziwie obywatelskim, które utrzymuje się przede wszystkim (w 2020 roku blisko 90 proc.) z dobrowolnych wpłat czytelników z niewielkim dodatkiem grantów.
OKO.press wydaje fundacja, nie spółka medialna. Dlatego nie obawiamy się nacisków ze strony zarządu, akcjonariuszy, czy przejęcia przez kontrolowany przez władzę podmiot.
Choć liczba wytaczanych nam spraw rośnie, nie jest – na szczęście i (być może) na razie – przytłaczająca, co wynika też, jak nam się wydaje, z merytorycznego charakteru publikowanych w OKO.press tekstów. Realnie wpływa jednak na funkcjonowanie OKO.press. W 2020 roku koszty obsługi prawnej wyniosły 2 procent całego budżetu.
Unia jest bez sensu i nic nie zrobi !
RWPG było cholernie sensowne. Wszyscy wykonywali posłusznie rozkazy z Kremla.
Bądźmy dobrej myśli, nie dajmy się zwariować, musimy wspólnie dożyć upadku tej hołoty. Wspierajmy wolne media.
To bardzo ważna i cenna inicjatywa. Jak widać UW i solidarność wielu krajów wyznających podobne wartości do czegoś się przydaje.
Aż miło poczytać.
Datki lemingów idą na papugi.
Super.
PiS jest obecnie politycznym kolosem na glinianych nogach, chwiejącym się pod własnym ciężarem. Punktem zwrotnym będzie śmierć Jarosława Kaczyńskiego, która rozpocznie typową dla takich pseudoprawicowych formacji zażartą walkę o władzę, zakończoną rozpadem tej zbieraniny wyznawców Prezesa i fanów autokracji. A ja uczczę tą wielkopomną chwilę szklanicą dobrej, szkockiej whisky single malt.
Dlatego czytam i WSPIERAM OKO.press.
Mam także nadzieję, że kiedyś zostaną opublikowane dane personalne i zarobki PiS-owskich trolli.
Nie dajcie się. Też was wspieram.
Dziękuję Wam, dziewczyny i chłopaki, że jesteście. Nie mam zbyt wiele, ale staram się wspierać, jeśli tylko mogę. Najlepszego!
Ta ciemnota ludu pisowskiego jest przerażająca. Najgorsze jest to, że do tych ludzi nie ma jak dotrzeć bo przecież gazet nie czytają, siedzą na Trwam i TVP PIS. Uwierzą w każdą bzdurę i kłamstwo.
Jedyne pocieszenie to wy i Internet, bo tego PIS nie da rady wykupić.
Ale skoro ciemny lud przez 10 lat wierzył w zamach smoleński i uciemiężenie Polski przez UE to nie ma dla nich ratunku.
Nie damy się zmanipulować i nie zapomnimy w podłościach pisowców dopóki żyjemy. Wierzę w naukę i mimo wszystko w uczciwość sędziów, bo wielu jest wspaniałych i mądrych. Ale to smutny czas dla takich jak my.
Ludek pisowski to sowietikusy ..ot co!